Problemem Smart TV nie jest technologia. Ta pozwala już na bardzo dużo. Powód, który sprawia, że telewizory sieciowe nadal przegrywają ze zwykłym komputerem jest prosty – nie ma standardów, nie ma oprogramowania i koniec końców komputer po prostu mniej frustruje. AKTUALIZACJA
Tak się ciekawie złożyło, że w przeciągu ostatniego weekendu trzy razy mogłem przekonać się o tym, jak bardzo upośledzone jest jeszcze Smart TV. Mój telewizor jest podłączony do sieci. Ma bogaty repertuar aplikacji i funkcji. A mimo to trzykrotnie musiałem i tak sięgać po komputer.
Powolna komunikacja
W weekend odbywały się zawody League Of Legends All-Star w Szanghaju. Wspominałem o nich na moim Facebooku i podrzucałem fotkę rozgrywki oglądanej na telewizorze. Udało mi się wczytać transmisję na żywo za pomocą otwartej przeglądarki internetowej, więc był sukces. Tylko, że trwało to dziesięć minut, a na końcu w rozdzielczości HD transmisja i tak rwała bardziej niż na komputerze.
Powód powolności? Brak klawiatury i myszki w zestawie, wolno działająca przeglądarka i upośledzona aplikacja YouTube, w której nie udało się znaleźć transmisji na żywo. Sprawę uratowałaby aplikacja Twitcha, ale tej akurat nie ma.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież mogę wyposażyć się sam w klawiaturę QWERTY i myszkę, dzięki czemu szybciej wpiszę szukana frazę w przeglądarce telewizora. Owszem, mogę. I na 90% będzie ona działać. Tylko po co mam wydawać dodatkowe pieniądze, skoro obok stoi komputer?
Komunikacja z innymi urządzeniami
Innego dnia oglądaliśmy ze znajomymi zdjęcia z urlopu i rozmawialiśmy o kolejnych wyjazdach. Przydał się tablet, na którym pokazywaliśmy sobie ciekawe miejsca i oczywiście niezastąpiony komputer, który działał jak zwykle najszybciej i najwygodniej. A telewizor? Sprawdził się jako odtwarzacz fotek z pendrive’a i iPhona (wykrył go bez problemu po podłączeniu kablem). Problem w tym, że chciałem też zastreamować na niego obraz z iPada (całą zawartość ekranu, a nie tylko wybrane multimedia). Tak po prostu. Jednym kliknięciem. To jednak niemożliwe, bo nie ma wspólnych standardów i producenci zamykają swoje platformy. Przykłady takie jak z konferencji Philipsa, to nadal wyjątki.
Oczywiście to nie jest zawsze wina producentów telewizorów. Ja to rozumiem. Mniej doświadczony odbiorca jednak nie i winić będzie firmę, która stworzyła jego nowy odbiornik wart kilka(naście) tysięcy złotych.
W drugą stronę zresztą też jest problem. Mój telewizor pozwala co prawda na streaming programu telewizyjnego do tabletu i działa to całkiem bardzo dobrze. Ale możliwy jest tylko transfer sygnału z tunera telewizora, co w moim przypadku jest bezużyteczne, bo tuner kablówki mam podłączony przez kabel. Problemem są tu ograniczenia złącz, prawa autorskie itp. Tylko, że na dobrą sprawę mnie jako użytkownika, to nie interesuje. Ja po pracy chcę po prostu usiąść sobie na kanapie, kliknąć dwa przyciski i mieć streaming wszystkiego czego duszazapragnie z i do telewizora/tabletu. Technicznie dałoby się to zrobić. Praktycznie – nie ma tego nikt (są tylko transmisje z tunerów TV i ewentualnie wybranych treści z komórek/tabletów na telewizor).
Sterowanie głosem za pomocą pilota
Mój telewizor pozwala również na sterowanie głosem. Możliwości tych systemów rosną, o czym pisałem niedawno. Nie mam najnowszego rozwiązania, ale ilość komend, czy rozpoznawanie mowy i tak nie ma znaczenia, bo telewizor nie słyszy lub nie rozpoznaje co do niego mówię bez pilota. Z wielką chęcią chciałbym wychodząc z pokoju rzucić swobodne – „Telewizor, wyłącz się” i nie sięgać po pilota. Ale w praktyce to po prostu nie działa. Gdy wezmę pilota do ręki i powiem komendę do wbudowanego w niego mikrofonu – zadziała. Ale wtedy mogę równie dobrze kliknąć czerwony przycisk.
Światełko w tunelu
Oczywiście dla pełnej sprawiedliwości trzeba dodać, że rozwój Smart TV jest widoczny. I to bardzo. Jeszcze sześć lat temu telewizor pozwoliłby mi na obejrzenie zdjęć lub filmu z dysku USB. I to by było wszystko. Teraz mogę to samo zrobić drogą bezprzewodową z komputera. Jestem też w stanie podłączyć do odbiornika więcej sprzętu, zainstalować aplikację czy pobawić się mini gierkami. Mam HbbTV, są piloty wbudowanymi klawiaturami i żyroskopami, producenci dodają szybsze procesory i lepszą obsługę multimediów.
Sęk w tym, że telewizory z wysokiej półki cenowej kosztują ponad 10 000 zł, a ich funkcje Smart przewyższa byle tablet, smartfon lub komputer za 1500 zł. Właśnie dlatego najczęściej i tak sięga się po komputer, a Smart TV wykorzystuje głównie do aplikacji VOD. Jeśli mam walczyć z jakąś funkcją i frustrować się, że coś co na komputerze robię w 10 sekund, na telewizorze zajmuje mi kilka minut, to jaką mam motywację by Smart TV wykorzystywać do czegoś więcej niż „tylko” seriali i filmów dostępnych na żądanie?
Jeśli producenci chcą byśmy postrzegali Smart TV jako coś więcej, to muszą zrozumieć, że nikt nie będzie się na siłę męczył. Po prostu sięgnie po komputer.
AKTUALIZACJA
Czytelnik Marcin wspomniał o ciekawej funkcji aplikacji YouTube dla Smart TV i tabletów. Dwa urządzenia można ze sobą sparować, dzięki czemu filmy wyszukujemy na urządzeniu mobilnym, a wyświetlają się na telewizorze. Cała operacja trwa tylko chwilę i wymaga wybrania odpowiedniej opcji parowania w YouTube na tablecie i w widgecie Smart TV.
Następnie wpisujemy kod i voila!
System działa rzeczywiście nieźle. Marcin wspominał, że parowanie trzeba robić za każdym razem, ale u mnie telewizor zapamiętał się w aplikacji i przy kolejnym włączeniu został wykryty automatycznie. Raz zdarzyło mi się nieprzyjemne opóźnienie dźwięku, ale poza tym skutecznie usprawnia to przeglądanie treści YouTube na dużym ekranie.
Oto przykład dobrze rozwiązanej komunikacji w środowisku Smart TV. Oczywiście do ideału daleko. Jest nim po prostu odwzorowanie zawartości tabletu/komórki w wersji jeden do jednego. Nie tylko konkretnej aplikacji, ale całego systemu. Póki co coś takiego, to jednak rzadkość. Na sprzęcie Apple bez jailbreaka takiej funkcji nie doczekamy się zapewne nigdy.
Fot. na licencji CC Adam Kliczek/Wikipedia