Oculus Rift, „okulary” do gier i rzeczywistości wirtualnej, nabierają mocy. Podczas targów CES 2014 poznaliśmy możliwości nowej wersji Crystal Cove, która jest coraz bliższa finalnego produktu. Robi wrażenie.
Okularami Ocullus Rift bawiłem się osobiście podczas targów IFA 2013 w Berlinie. Moje wrażenia były bardzo pozytywne, ale nie pozbawione wątpliwości.
Oculus Rift – jak szybko dostaje się mdłości?
Na zawroty głowy i wywracanie żołądka na lewą stronę twórcy niewiele poradzą (choć próbują, o czym za chwilę). W nowej wersji urządzenia dodają jednak inne funkcje, o których wcześniej mówiło się tylko w formie przypuszczającej.
Śledzenie położenia
Przede wszystkim nowy Oculus Rift wie gdzie jest. Okulary są oznakowane markerami LED, które śledzi zewnętrzna kamera. Dzięki temu system może określić nie tylko ruchy głowy gracza, ale również jego położenie w trójwymiarowej przestrzeni. W praktyce oznacza to, że Oculus może nas przenieść do wirtualnego świata, po którym moglibyśmy chodzić swobodnie. Np. przespacerować się po wirtualnym muzeum lub pójść na wycieczkę ulicami ulubionego miasta odwzorowanego w grze czy programie.
Twórcy dodają, że system śledzenia głowy ma też pozwolić na zmniejszenie nieprzyjemnych efektów fizycznych. Lepsze odwzorowanie pozycji użytkownika może pozwolić na dokładniejsze odwzorowanie w świecie wirtualnym, a co za tym idzie złagodzenie nudności. Nie wierzę by udało się je wyeliminować całkowicie, ale zobaczymy.
OLED zamiast LED
W nowej wersji urządzenia zastąpiono również wyświetlacze LCD LED organicznymi OLEDami. Jak zapewne pamiętacie rozdzielczość była jedną z rzeczy, których czepiałem się po IFA 2013. Poprzednio Oculus miał tylko 640 x 800 pikseli dla jednego oka. Nie jest znana rozdzielczość wyświetlaczy w najnowszej wersji Crystal Cove, ale twórcy zapewniają, że przejście na OLED pozwoliło im jeszcze bardziej zmniejszyć o opóźnienie sygnału. Co jest akurat średnio imponujące, bo akurat z tym Oculus nie miał wielkich problemów.
Mam nadzieję, że wersja finalna będzie miała obiecywane Full HD.
Własne gry/programy
John Carmack, weteran rynku gier wideo, dołączył do zespołu Oculus Rift. Zajmuje się sprzętem, ale ma pomóc również stworzyć własne programy. Raczej nie będą to duże gry jakie Carmack tworzył w id Software (Doom, Wolfenstein, Rage, Quake), ale nawet prezentacje sprzętowe współtworzone przez tak doświadczonego gracza mogą być ciekawe. Chociaż kto wie co przyniesie przyszłość. Firma zatrudnia coraz więcej ludzi doświadczonych w tworzeniu gier.
W ciągu najbliższych 12 miesięcy na naszej tablicy ogłoszeń zobaczycie dowody na to jaką drużynę kompletujemy. Chcemy by była to bardzo otwarta firma. Śledźcie tę stronę, a zobaczycie coraz więcej i więcej twórców gier
– skomentował Brendan Iribe, prezes firmy.
Ogłoszenia o pracę zespołu Oculus Rifta znajdziecie tutaj.
Oculus Rift plus inne produkty
Popularność jaką cieszy się prototypowa wersja Oculus Rifta inspiruje innych twórców. W tym roku się to nie zmieni. Widzieliśmy już bieżnię Omni.
Na targach CES 2014 pojawił się też projekt PrioVR. Jest to egzoszkielet, który można zsynchronizować z Oculusem. Po założeniu na siebie takiego zestawu możliwe byłoby odwzorowanie w wirtualnym świecie nie tylko ruchów głowy gracza, ale jego całego ciała.
Niestety dodatki tego typu mają sporo problemów. Po pierwsze są dość drogie. PrioVR to 400 dolarów za wersję na całe ciało i 270 do pasa, a Omni od 200 do 500 dolarów. Teoretycznie do zaakceptowania, ale do ceny trzeba by jeszcze doliczyć Oculus Rifta. Druga kwestia to wielkość sprzętu. Trzecia chęć graczy do ruszania się podczas zabawy tego typu.
Nie ma szans by takie zestawy stały się standardem w świecie gier, ale dobrze że powstają, bo być może zostaną wykorzystane w innych miejscach. Biurach projektowych, na uczelniach, w siłowniach… Czemu nie.
Crystal Cove to nadal tylko prototyp Oculus Rifta. Nie ma jeszcze ostatecznych specyfikacji i ceny urządzenia, które trafi na rynek masowy. Twórcy zapowiadają jednak, że nastąpi to w tym roku, więc zapewne niedługo zaczną pojawiać się kolejne szczegóły. Zapowiada się bardzo interesująco.
Fot. YouTube