Toshiba L7453D, to najwyższa seria Full HD japońskiego producenta na ten rok. Telewizor dostał nagrodę Red Dot 2014 za wzornictwo. Czym oprócz wyglądu jest w stanie przykuć uwagę?
W pierwszych wrażeniach na temat tego telewizora pisałem już pokrótce w czym rzecz. Wyższa seria w ofercie Toshiby to już tylko L9 z matrycą Ultra HD. Testowałem ją dla Was.
Toshiba L9 – czy 4K ma sens? [test]
Telewizor Toshiba L7453D to zatem wysoka półka tego producenta. Co ciekawe, wcale nie bardzo wysoka cenowo. Odbiornik jest dostępny w trzech rozmiarach, z których każdy jest dość atrakcyjny cenowo (ceny z lipca 2014, kliknij w link by zobaczyć aktualne):
- 42 cale Toshiba 42L7453DG – od około 3000 zł
- 47 cali Toshiba 47L7453DG – od około 3700 zł
- 55 cali Toshiba 55L7453DG – od około 5000 zł
Producent zwraca uwagę na nową platformę Smart TV działającą w chmurze, procesor dwurdzeniowy, systemy poprawy jakości obrazu i dźwięku oraz realistyczny obraz 2D i 3D.
Sprawdźmy to.
Toshiba L74 – praktycznie prosta
Nagrodę Red Dot 2014 telewizor zawdzięcza w dużej mierze obudowie lekko zaokrąglonej u dołu oraz podstawce, która jest pusta w środku. To prosta, ale ciekawa konstrukcja, która pasuje do designu reszty sprzętu tego producenta i dobrze prezentuje się na stoliku. Oczywiście jeśli opanujecie gąszcz kabli za odbiornikiem.
Przeczytajcie poradnik: Jak poradzić sobie z kablami?
W pierwszych wrażeniach pisałem już na temat pilota oraz złącz. Zdalne sterowanie jest dość standardowe jak dla tego producenta. Pilot jest wygodny i dobrze zaprojektowany tylko nieco zbyt wysoki i z niepotrzebnie spłaszczonymi przyciskami nawigacyjnymi.
Złącza w telewizorze są ustawione odpowiednio dla stawiania go na półce, ale niepraktycznie dla wieszania na ścianie. Część z nich odstaje prosto do tyłu, co utrudni zawieszenie odbiornika. Cieszą za to wejścia HDMI z boku i rozdzielenie od siebie dwóch wejść USB. To dobry układ, który pozwala na podłączenie szerszych wtyczek lub urządzeń dodatkowych.
Praktyczna prostota dotyczy nie tylko konstrukcji sprzętu, ale i jego oprogramowania. W odróżnieniu od testowanej niedawno Toshiby L54 telewizor ma tylko jedno menu, w którym znajdujemy wszystkie opcje – tradycyjne i Smart TV. Do funkcji zaawansowanych wchodzimy poprzez standardowe menu tabelkowe. Podobnie jak w L54 jest ono proste, ale bardzo przejrzyste. Jest też dostępne prawie zawsze, nawet z włączonymi funkcjami HDMI CEC podczas odtwarzania z np. zewnętrznego Blu-ray’a.
Nie ma tutaj żadnych fajerwerków projektowych, ale telewizor znakomicie wywiązuje się tego co najważniejsze – szybkiej i łatwej nawigacji za pomocą przejrzystego menu.
Smart TV w L74
Skoro jesteśmy przy menu, to spójrzmy od razu na powiązane z nim funkcje internetowe.
Przede wszystkim ogromny plus za przyspieszenie sprzętu. Producent nie podaje szczegółów na temat zastosowanego procesora, ale specyfikacje techniczne nie mają znaczenia. Liczy się efekt końcowy, a ten jest bardzo dobry. Telewizor działa wyraźnie szybciej niż poprzednie modele, a podczas testów udało mi się go zawiesić tylko raz podczas bardzo nachalnego nadwyrężania jego cierpliwości przy odtwarzaniu multimediów :)
Minusem nowej platformy Smart TV jest fakt, iż reklamy w menu głównym odtwarzają się automatycznie wraz z dźwiękiem. Biorąc pod uwagę, że jest to menu główne telewizora, to brak opcji wyłączenia autoplay reklam jest sporym niedopatrzeniem. Z czasem zauważyłem u siebie tendencję do unikania głównego menu.
Piszę o „nowej platformie Smart TV”, bo producent przechodzi powoli na Smart TV Cloud. Jest to funkcjonalność działająca w chmurze, która oferuje to co dotychczas, plus kilka nowości.
Pod względem wyboru aplikacji jest tak jak było. Czyli niestety nie ma szału. Zaletą platformy w chmurze są jednak dodatki. Modele L74 i L94 w odróżnieniu od niższych L34 i L54 (na platformie Smart TV 2013) oferują między innymi:
- funkcje PVR
- MediaGuide Replay, czyli inteligentny system nagrywania programów, który ucząc się naszych preferencji sam nagrywa to, co możemy chcieć obejrzeć
- MediaGuide Hub – przeglądarkę programów telewizyjnych w atrakcyjnej stylistyce
- widgety Facebooka i Twittera
- zdalną diagnostykę telewizora
- itp.
Generalnie oprócz funkcji automatycznego nagrywania programów nie ma tutaj niczego, czego byśmy nie znali już z platform Smart TV konkurencji (w takiej czy innej formie), ale nie zmienia to faktu, że widać postęp we właściwą stronę. Do tej pory Toshiba nie rzucała na kolana pod względem Smart TV. Teraz też jej platforma nie jest porywająca, ale poprawna. Jeśli producent utrzyma taki kierunek, to ma szansę szybko stworzyć coś atrakcyjnego.
W stosunku do L54 usprawniono również przeglądarkę internetową, która działa o wiele szybciej, a nawigacja po niej za pomocą pilota jest wygodniejsza.
Toshiba L7453D – dźwięk multimediów
Pod pierwszymi wrażeniami na temat tego telewizora czytelnik Karpaj prosił o porównanie dźwięku w Toshibe L74 do testowanego niedawno na moim blogu Philipsa PFS7509/12. Takie porównanie byłoby nie fair, bo Philips dodaje do swojego odbiornika bezprzewodowy subwoofer. Tym jednym ruchem deklasuje wszystko inne. Toshiba L74 gra jednak dobrze. Na pewno dużo lepiej niż tańszy model L54, w którym przeszkadzały mi plastikowe pogłosy. Tutaj ich nie ma, a sam dźwięk jest silniejszy i głośniejszy. Melomani i tak muszą kupić zewnętrzne głośniki, ale przeciętnemu odbiorcy wystarczą te wbudowane.
W kwestii dźwięku różnica w stosunku do Toshiby L54 dotyczy również obsługi standardu DTS. W tej serii Toshiba o nią zadbała, a to oznacza, że kopie cyfrowe Waszych ulubionych filmów ze ścieżkami audio w takim formacie będą odtwarzane bez problemu.
Przeglądarka multimediów i odtwarzacz robią takie samo wrażenie jak reszta oprogramowania L74. Nie ma tutaj wodotrysków, ale jest schludnie, wygodnie i co najważniejsze – szybko. Menu multimediów działa sprawnie. Jego minusem jest jednak brak możliwości przeglądania wszystkich rodzajów multimediów naraz. Tylko filmy, muzykę lub zdjęcia.
W czasie testów telewizor odtworzył prawie wszystko co mu zaserwowałem. Najważniejsze formaty takie jak np. mkv działały bez problemu.
Więcej kłopotów miałem z napisami. Telewizor nie chciał odtwarzać napisów w formatach txt i srt. Skontaktowałem się w tej kwestii z producentem i dostałem zapewnienie, że napisy srt z kodowaniem UNICODE powinny działać. Po kolejnej, nieudanej próbie przeformatowałem ręcznie napisy do różnego kodowania (UTF-8, UTF-32, środkowoeuropejskie itp.). Niestety na przygotowanym pliku telewizor nie wyświetlał napisów. Co jeszcze dziwniejsze w innym, napisy niezmieniane, kodowane w standardzie środkowoeuropejskim 1250 wyświetlały się poprawnie. Kwestia napisów w tym telewizorze jest więc nieco zagadkowa. Ja miałem z nimi sporo problemów. Z kolei Tomasz Popielarczyk z Antyweba, z którym rozmawiałem na temat jego recenzji tego telewizora, poinformował mnie, że u niego testowany film działał z napisami poprawnie. Zalecam przed kupnem sprawdzić w sklepie odtwarzanie napisów.
W stosunku do L54 poprawiono również funkcję wznawiania multimediów. Ta seria Toshiby zapamiętuje gdzie przerwaliśmy oglądanie i wznawia film od danego momentu. Tak być powinno.
Czy obraz Toshiby L74 czyni cuda?
Producent chwali się w tym modelu matrycą z bezpośrednim podświetlaniem LED. Nie podaje szczegółów na jej temat, ale wiadomo, że jest to matryca IPS, a funkcja lokalnego przyciemniania diod LED działa w sześciu strefach.
W praktyce z funkcją kontroli podświetlania jest jeden problem – wariuje ono przy szybkim przechodzeniu ze scen ciemnych, w jasne. Przy jej najwyższym ustawieniu efekt jest bardzo widoczny i denerwujący. Diody zapalają i gasną zbyt wolno, przez co widoczny jest efekt przejścia. Przy ustawieniu średnim problem jest mniej dokuczliwy, ale osobiście wyłączyłem tę funkcję całkowicie.
Plusem tak drastycznego rozwiązania był brak efektu przyciemniania. Minusem rezygnacja z jednej z ważniejszych funkcji, która poprawia jakość czerni. Po wyłączeniu kontroli LED wyszedł też problem nierównomiernego podświetlania matrycy. Niestety egzemplarz Toshiby L74 o przekątnej 47 cali, który testowałem, miał wyraźnie widoczną, jasną plamę światła w prawym dolnym rogu ekranu.
Matryca IPS to lepsze kolory i kąty boczne, ale gorszy kontrast. Na szczęście Toshibie udało się połączyć w miarę dobrze zalety i wady tej technologii na przewagę tych pierwszych. Obraz wygląda dobrze z różnych kątów, a kolory pozostają niezmiennie dobre. Czerń nie rzuca na kolana, ale według mnie Toshiba wyszła w tej kategorii obronną ręką.
Mark Hodgkinson z AVS Forum w recenzji tego telewizora pisał o teatralnym i nienaturalnym efekcie zwielokrotniania klatek ClearScan. Moim zdaniem przesadził. Gdy funkcję tę ustawimy na maksimum, to obraz może wydawać się zbyt płynny. Jednak przy średnich ustawieniach według mnie jest poprawiany bardzo dobrze. Oczywiście przy obiektach ruszających się (szczególnie w poziomie) widać drobne artefakty, ale to problem każdego telewizora ze zwielokrotnianiem klatek. Mi rezultat wyświetlany na Toshibe L74 przypadł do gustu i nie uważam by był teatralny.
Na uwagę zasługują też funkcje Scene+ (poprawa obrazu przez umieszczanie w nim dodatkowej, czarnej klatki) i Resolution+ (poprawa ostrości), które nie wywołają opadu szczęki i są przeznaczone tylko dla zapaleńców, ale działają.
Czytelnik Karpaj pytał o input lag w trybie tradycyjnym, z funkcją wstawiania klatek pośrednich. Przetestowałem ją na firmowym trybie Standardowym z funkcją ClearScan ustawioną na poziom średni. Z tymi opcjami Toshiba L74 ma input lag nieakceptowalny w grach – około 170 msec. Jednak po włączeniu trybu do gier input lag spada do rewelacyjnych 18 msec (testowane na wszystkich złączach, w trybie dla gier, z wyłączonymi wszystkimi „dopalaczami”).
Przypomnę, że np. serwis CNET stosuje następujące standardy dla opisu input laga:
- Mniej niż 40 milisekund – dobry
- Pomiędzy 40, a 70 msec – przeciętny
- Powyżej 70 milisekund – zły
Model z niższej półki, Toshiba L54, osiągnął wynik 28 msec. L74, zapewne dzięki szybszemu procesorowi, wypada jeszcze lepiej i pod względem szybkości reakcji sprawdzi się rewelacyjnie w szybkich grach sieciowych.
W trybie 3D Toshiba L74 korzysta z pasywnych okularów. W zestawie znajdziemy cztery pary, a dokupienie kolejnych nie nadwyręży naszego portfela.
Podobnie jak w opisywanym niedawno Philipsie 7500 występuje tu problem z crosstalkiem (widoczne rozdzielenie obrazu dla lewego i prawego oka) przy odejściu od idealnie punktu na środku matrycy. Spójrzcie na lewą część głowy mężczyzny po prawej.
Jeśli jednak znajdziemy idealny punkt oglądania i go utrzymamy, to problem znika, a efekt 3D jest bardzo dobry.
3D jest lepsze niż w aktywnej Toshibe L54, w której po przejściu na dodatkowy wymiar obraz zaczynał być wyraźnie poszarpany. W przypadku Toshiby L74 jest znacznie lepiej i to mimo zastosowania pasywnego 3D, a więc spadku rozdzielczości.
Niestety podobnie jak w L54 i tutaj nie mamy możliwości ręcznego ustawienia głębi 3D.
Toshiba L7453D – praktyczne podejście
Kilka razy w teście pisałem, że Toshiba L74 jest telewizorem praktycznie prostym. Oznacza to, że nie uświadczymy w nim funkcji czy dodatków, które rzucą nas na kolana. Dostajemy jednak dobry telewizor w atrakcyjnej cenie, który oferuje dostatecznie dużo funkcji dodatkowych i na tyle dobrą jakość obrazu oraz dźwięku, by zadowolić zarówno widzów ignorujących większość parametrów, jak i bardziej wymagających.
W stosunku do niższych serii tego producenta Toshiba L7453D jest wyborem bardzo atrakcyjnym.