Doskonała czerń, super cienkie matryce i znakomite kolory. OLED wreszcie stał się stałym elementem technologicznego pejzażu. Czy rok 2015 będzie należał do telewizorów organicznych?
Czekanie wzmaga apetyt
Na OLED w dużych przekątnych musieliśmy czekać wiele lat. Producenci nęcili nas wizjami super cienkich, energooszczędnych telewizorów z obrazem znakomitej jakości od dawna, ale z roku na rok nie pojawiało się nic nowego. O zbliżającej się premierze 55-calowego OLEDa firmy LG pisałem na moim blogu już w lipcu… 2011 roku. Na Gazecie jeszcze pod koniec roku 2012 pisałem o tym, że OLED jest jak duch – pojawia się co kilka miesięcy, przeraża konkurencję i nieprzygotowane firmy, ale tak naprawdę widziało go niewielu, a wszyscy wiedzą o nim bardzo mało.
Przez lata podsycania podniecenia legenda technologii OLED urosła do niewyobrażalnych rozmiarów. Później nadszedł wieloletni okres przekładania premier, przez który powietrze z tego nabrzmiałego balona zaczęło schodzić. Zapewne zeszło by całkowicie, aż do zupełnego sflaczenia, gdyby nie premiera LG w roku 2013.
10 grudnia 2013, tuż przed świętami, polski oddział LG wystartował ze sprzedażą telewizora OLED EA980.
Jest to nie tylko wprowadzenie nowego telewizora, ale przeskok do nowej technologii. Prawie do nowej epoki
– mówili wtedy przedstawiciele polskiego oddziału LG zaczynając prezentację zakrzywionego telewizora OLED.
Kosztował on wtedy porażające 40 000 zł, ale rzeczywiście robił wrażenie. Matryca miała grubość monety, a czerń była doskonała. W odróżnieniu od LCD, telewizory OLED nie wymagają dodatkowego podświetlania. Wpływa to zbawiennie na głębię czerni. W profesjonalnych testach telewizora (który ja również przeprowadziłem) bardzo szybko okazało się, że mierzenie kontrastu na panelach OLED będzie bezcelowe.
Gdy przystawiliśmy nasz miernik do czarnego fragmentu testowego obrazu wskazał… Absolutnie nic! Czerń w tym telewizorze jest tak głęboka, że schodzi poniżej minimalnego poziomu naszego sprzętu testowego
– napisał Pierre-Jean Alzieu w teście tego telewizora w serwisie Digital Versus.
Takie możliwości sprawiły, że mimo iż na pierwszego, seryjnie sprzedawanego OLEDa LG mogli pozwolić sobie tylko nieliczni, to lata oczekiwania na premierę momentalnie odeszły w zapomnienie. Technologia wreszcie doczekała się dużych przekątnych. Tylko to się liczyło.
Co dalej?
OLED TV wreszcie trafił do sprzedaży. Szybko też potaniał. Nie do granic akceptowalnych dla większości odbiorców, to jest nadal wysoka półka cenowa, ale wspomniany LG EA980 kosztuje dzisiaj już nie 40, a około 10 tys. złotych. W ciągu ubiegłego roku koreański producent poszerzał swoją ofertę, zwiększał moc produkcyjną i starał się schodzić z cen, do poziomu umożliwiającego konkurowanie z najwyższym modelami LCD swoich rywali. Przede wszystkim oczywiście Samsunga. Dwaj koreańscy producenci są od lat na wojennej ścieżce.
Częściowo się to udało, bo z ciekawostki, która dopiero co weszła na rynek, w ciągu roku OLED stał się pełnoprawnym uczestnikiem technologicznego życia. Jednak dopiero w roku 2015, po premierze najnowszych serii telewizorów tego typu, OLED ma szansę zawojować rynek w większej skali.
O nowościach producenta pisałem po targach CES 2015 w Las Vegas. Na rynek trafi 7 nowych modeli telewizorów organicznych w 5 seriach.
- LG EG9900 – wyginany na życzenie, 77″
- LG EF9800 – płaski, 65″
- LG EG9700 – wygięty, 77″
- LG EG9600 – wygięty na przezroczystej stópce, 55″ i 65″
- LG EF9500 – płaski na przezroczystej stópce, 55″ i 65″
Bardzo imponująca oferta, biorąc pod uwagę, że produkcja OLEDów nie idzie nadal tak szybko jak LCD (działa dużo mniej linii produkcyjnych). Najważniejszą nowinką w tej kategorii będzie jednak nie repertuar, ale jego możliwości. Przede wszystkim wsparcie dla obrazu Ultra HD. Poprzednie OLEDy były Full HD. Wszystkie z tegorocznych modeli mają już matryce 4K, więc wpisują się idealnie w najsilniejszy z obecnych trendów tego rynku. Jedyny OLED 1080p jaki pozostanie w sprzedaży, to zeszłoroczny LG EC930V.
Wszystkie modele na ten rok będą też miały nowy system operacyjny webOS 2.0, złącza HDMI 2.0 i obsługę standardu HDCP 2.2. Zabraknie niestety wsparcia dla obrazu HDR, kolejnej nowinki na rynku. Ta funkcja być może pojawi się później po aktualizacji, ale nie jest to jeszcze potwierdzone. W kwestii HDR na pewno więcej dowiemy się we wrześniu, na targach IFA w Berlinie. Jeśli go zabraknie, to LG będzie w tyle za „ciekłokrystaliczną konkurencją”, która w swoich najwyższych modelach zapewnia wsparcie tego standardu.
OLED podbije świat?
Czy to wszystko oznacza, że 2015 będzie rokiem telewizorów OLED? I tak, i nie.
Na pewno LG będzie promowało tę technologię jeszcze silniej, inwestowało w nowe linie produkcyjne i rozwój telewizorów organicznych. Zaowocuje to większą ofertą, lepszym wsparciem i szybszą popularyzacją. Bez dwóch zdań niektóre aspekty tych telewizorów będą też nie do pobicia. Konkurencja wprowadza technologię kwantowej kropki i modele LCD z pełnym podświetlaniem LED, ale niektórych ograniczeń ciekłych kryształów nie da się przeskoczyć. OLED 4K już na starcie będzie cieńszy i z głębszą czernią (zobaczymy jeszcze jak będzie ze szczegółami w niej widocznymi, ale „smolistość” na pewno rzuci na kolana).
Z drugiej strony problemem będzie cena. W ostatnich dwunastu miesiącach pierwsze OLEDy potaniały dramatycznie, ale teraz zabawa zaczyna się na nowo, ze względu na matryce Ultra HD. Nie ma jeszcze oficjalnych, polskich cen wszystkich najnowszych odbiorników LG, ale na bazie plotek, o których piszę a blogu, można przypuszczać, że nie będzie tanio. Najtańszy model (55 calowy EF9600) ma kosztować około 5000 dolarów czyli jakieś 18 700 zł. Najdroższy będzie super ekstrawagancki model EG9700, którego 77 calową matrycę będzie można wyginać i prostować na życzenie. W jego przypadku mówi się o równowartości ponad 93 000 zł, chociaż trzeba dodać, że produkty tego typu, to bardziej ciekawostka i żywy dowód pewnej myśli technologicznej, niż produkt stworzony z myślą o sprzedaży masowej.
Pierwsze OLEDy nowych serii mają trafić do sprzedaży w okolicach kwietnia-maja. Wtedy poznamy oficjalne ceny. Ja już teraz trzymam kciuki, by szybko spadały.
Druga kwestia, która stoi na drodze do globalnej rewolucji, to oferta konkurentów. Póki co praktycznie nie istnieje. Wszyscy najwięksi producenci pracują nad swoimi telewizorami OLED, ale LG jest obecnie jedyną firmą, która produkuje i sprzedaje je na skalę masową.
- Panasonic pokazywał prototyp swojego OLEDa na Panasonic Forum 2015, ale informował też, że w tym roku na pewno telewizor nie trafi do sprzedaży.
- Samsung wycofał się chwilowo z OLED i stawia na LCD 4K z technologią nanokryształów (kwantową kropką).
- Sony stawia prawie wyłącznie na promocję Androida w modelach LCD.
- Philips zaprezentował już swój model OLED na zamkniętym pokazie w Belgii i zasugerował, że ma on trafić do sprzedaży jeszcze w tym roku. Jednak najwcześniej nastąpi to we wrześniu, na targach IFA 2015.
- Toshiba i Sharp przechodzą obecnie poważną restrukturyzację, więc z ich strony nie ma szans na tak dużą nowinkę.
Swoje nowości OLED być może zaprezentują chińscy producenci Haier, TCL, Changhong i Hisense, którzy mogą kupować matryce organiczne od LG. Jednak na polskie premiery takiego sprzętu szanse są bardzo nikłe.
Jeśli zatem mówimy o roku 2015 w kontekście telewizyjnej technologii OLED, to chcąc nie chcąc mówimy mówić prawie wyłącznie o LG. Nawet jeśli któryś z konkurentów wyda swoje urządzenie (najpewniej Philips), to na pewno oferta nie będzie tak szeroka jak u Koreańczyków. Ograniczenia produkcyjne matryc organicznych po prostu na to nie pozwolą.
LG prze silnie do przodu i chce być liderem tego sektora. Póki co może to robić bez wyraźnego oporu. Jeśli oferta będzie tak bogata jak na zapowiedziach, a ceny nowych modeli w okresie świąt 2015 spadną do poziomu porównywalnego z wysokiej klasy LCD, to tak, ten rok może być rokiem przełomowym dla dużych telewizorów OLED… Przynajmniej w kwestii promocji nowej technologii i wyników sprzedażowych LG. Wszyscy inni póki co będą musieli obejść się smakiem.