Owocowy napój i zepsuty dekoder kablówki sprawiły, że zdałem sobie sprawę ze swoich mocy – jestem władcą własnego czasu!
Somersby przysłało mi próbki swojego nowego napoju o smaku kwiatu bzu i limonki (#Somersby #ElderflowerLime :). Postanowiłem więc, że w czasie pracy je schłodzę, a po odejściu od komputera zrobię coś klasycznego i bardzo polskiego – usiądę przed telewizorem z jedną ręką na pilocie, a drugą na butelce chłodnego Somersby Elderflower Lime. Plan by się zapewne powiódł, bo jestem mistrzem w marnowaniu wolnego czasu relaksowaniu się, gdyby nie fakt, że obraz mojej kablówki zmienił się w żółtą breję niemożliwą do zaakceptowania przez Obywatela świata HD.
Zrestartowałem sprzęt, sprawdziłem kable i ich podłączenie. Okazało się, że problem jest poważniejszy i najprawdopodobniej uszkodził się dekoder mojej kablówki.
Wtedy do mnie dotarło. Kiedy ostatni raz oglądałem zwykłe programy z telewizji linearnej? Nie w tym miesiącu, bo zająłbym się zepsutym dekoderem wcześniej. Na pewno nie w tym roku, bo pilota od dekodera wygrzebałem z szafki, którą porządkowałem po targach CES 2015. Jestem pewien, że nie w święta 2014 i miesiąc przed nimi, bo miałem wtedy urwanie głowy, w związku z przygotowywaniem świątecznego poradnika zakupowego, a na Boże Narodzenie pojechałem do rodziny.
Im dłużej o tym myślałem, tym pewniejsze stało się, że zwykłej telewizji nie oglądałem już z dobre pół roku. Być może włączyłem ją na minutę czy dwie. Pamiętam, że kilka miesięcy temu leciał Dzień Niepodległości, ale po kilku minutach wkurzyłem się na reklamy i przeskoczyłem na nośnik optyczny.
Sprawa jest prosta. Ja po prostu nie oglądam już zwykłej telewizji. Czemu? Bo nie muszę.
Wiadomości sprawdzam w sieci na komputerze lub częściej na komórce. Filmy i seriale oglądam z VOD, Blu-ray i w kinie, w którym bywam chyba częściej niż powinienem. Bardzo dużo czasu spędzam na YouTube i Twitchu, śledząc ulubione kanały i rozgrywki League of Legedns, ale to wszystko robię ze streamingu sieciowego. Aplikacja mobilna ww połączeniu z YouTube w Smart TV to jedna z moich ulubionych technologii. Jedyne co jeszcze ciągnie mnie czasem do tradycyjnej telewizji, to sport, ale po pierwsze nie jestem bardzo zapalonym kibicem, a po drugie i tak często wybieram streaming lub usługi Pay-per-view.
Tak naprawdę jedyne co mnie trzyma przy kablówce, to fakt, że mój dostawca Internetu wymagał jej wykupienie przy promocji lepszej oferty szybkiego Internetu. Gdyby nie to, z tradycyjnej telewizji zrezygnowałbym zupełnie.
Jakieś 10 lat temu sporo mówiło się o wizji nielinearnej telewizji, w której widz wybiera sam co i kiedy chce oglądać. Nigdy nie spełniło się to w takiej postaci o jakiej myśleli ówcześni futuryści, ale wraz z nadejściem dekoderów z funkcjami nagrywania zyskaliśmy kontrolę nad programem. Teraz, w dobie coraz popularniejszego VOD, szybszego Internetu i ułatwionego dostępu do multimediów, klasyczny sygnał telewizyjny wydaje się jeszcze bardziej archaiczny.
Nie oglądam telewizji, ale używam telewizora w połączeniu z komórką, tabletem i komputerem. Bawię się świetnie, będąc jednocześnie władcą własnego czasu.