Tom Cruise w 3D? To może być groźne. I będzie już w przyszłym roku, bo „Top Gun” jest przerabiane na trójwymiar… ku radości jednych i rozpaczy innych fanów.
„Top Gun”, film z 1986 roku, jest znany z kilku powodów.
- Po pierwsze reżyserował go dość dobrze znany fanom kina akcji Tony Scott, a produkował między innymi Jerry „Maszynka do robienia pieniędzy” Bruckheimer.
- Po drugie film ma rewelacyjne sceny walk powietrznych.
- Po trzecie są tu gwiazdy, które dzisiaj są uwielbiane nawet bardziej niż dawniej. Val Kilmer, Tim Robbins, Michael Ironside no i gwiazda programu (werble!!!) Tom Cruise! I to nie byle jaki Tomek, bo taki, który robi fajne miny (te co zawsze, ale fajne).
Jeśli ktoś ma wątpliwości czy klimat kina lat 80-tych sprzeda się w XXI wieku, to przypominam, że taki Sylwek Stallone jadąc tylko i wyłącznie na tym klimacie wygenerował rok temu 274 mln. dolarów swoim filmem „Expendables” (przy budżecie 80 mln.). Ostatnio ze znajomymi mieliśmy okazję przypomnieć sobie inny film z tego okresu – „Błękitny Grom” (rok 1983). Te produkcje się starzeją, ale inaczej niż dzisiejsze. Po prawie 30 latach uczucie oderwania ma się tylko przez pierwsze pół godziny. Później jest już tylko dobra zabawa.
Za konwersję „Top Guna” do 3D odpowiada firma Legend 3D. Na swoim koncie ma ona takie szmiry jak nowy „Konan Barbarzyńca”, „Zielona latarnia” czy „Smerfy”, ale również „Transformers: Dark of the Moon” i całkiem zabawnego „Zielonego Szerszenia”. Firma specjalizuje się w konwersji obrazu 2D do 3D. Czasem wychodzi jej to lepiej, a czasem gorzej, więc przyszłość trójwymiarowego Toma Cruise’a jest niepewna.
Pewne jest jednak to, że film wejdzie do kin na początku przyszłego roku. Stawiam dobre piwo, że będzie hicior. Do diabła! Sam się chyba nawet przejdę jeśli będą u nas grali.