Steve Jobs nie żyje, a świat go opłakuje. To nie przesada. Ten gość był nie tylko prezesem i pionierem. Był też sympatycznym facetem, którego odejście jest najnormalniej w świecie smutne. Internet żegna go na swój sposób.
Informacje o Jobsie zalewają sieć. Pojawiają się pierwsze spekulacje o firmie Apple, ale tak naprawdę niewielu martwi się jej przyszłością. Akcje pójdą teraz w dół, ale jak sądzę tylko na chwilę. Tim Cook jest nowym CEO od 24 sierpnia i to gość który wie co robi (jest też w radzie nadzorczej Nike). Historia Apple nie umrze razem z legendarnym Jobsem.
Ale to teraz nieważne. Liczą się reakcje ludzi, a te są bardzo ciepłe. Póki co nie trafiłem na żaden negatywny, uszczypliwy czy niesmaczny wpis o Jobsie. Jego siłą była charyzma i umiejętność przyciągnięcia do siebie ludzi. Dzięki temu sieć opłakuje go teraz i wspomina jako, to już pewne, legendę.
Pantless Knights przygotowali już piosenkę będącą hołdem dla Steva Jobsa.
Mike Matas, były pracownik Apple i twórca Delicious Library, przypomina zdjęcia z 2005 roku, kiedy to Jobs bawił się aplikacją Photo Booth z OS X.
Wired przygotował kompilacje najciekawszych wypowiedzi Jobsa z jego elektryzujących wystąpień. Chyba żaden inny prezes jakiejkolwiek innej firmy nie stworzył tak rozpoznawalnego stylu prowadzenia konferencji jak on.
Na Flickr zaczyna pojawiać się już masa zdjęć i rysunków ku pamięci Jobsa.
Swoje trzy grosze dodają też oczywiście artyści udzielający się na Deviant Art.
Bloomberg ogłosił, że wyda 64-stronicowego BusinessWeeka bez reklam poświęconego w całości legendzie Apple. Do subskrybentów sieciowych czytających magazyn na iPadach powędruje jutro. W tym samym czasie pojawi w kioskach. W środku swoimi przemyśleniami podzielą się między innymi Steve Jurvetson, John Sculley, Sean Wilsey i William Gibson.
Steve Jobs był szanowany, podziwiany, a często nawet kochany. Świat żegna jednego z największych wizjonerów i aż miło patrzeć jak wiele dobrego mają do powiedzenia ludzie o kimś, kto przecież koniec końców był biznesmenem.
Ktoś mógłby zasugerować, że to ostateczne zwycięstwo dużych korporacji, którym udało się sprawić, że kochamy człowieka, a więc i jego produkty. Może to i prawda. W końcu Apple nie jest organizacją charytatywną. To firma taka sama jak inne. Pod wieloma względami wyznacza pozytywne standardy, ale swoje za uszami też ma. Steve Jobs był jednak biznesmenem, którego styl sprawiał, że nie można było go nie lubić. Sympatyczny facet w czarnym golfie opowiadający z entuzjazmem o sprzęcie i programach, które wyraźnie lubi. Tak zostanie zapamiętana ta legenda. Legenda, która zasługuje na aktualną eksplozję sentymentalnych wspomnień, pozytywnych hołdów i szczerych wyrazów współczucia.