Czarno białe 3D

Wpis pochodzi z Multi-bloga.

17 grudnia 2009 roku Blu-ray Disc Association pochwaliło się nowym standardem Blu-ray 3D. Świat nie wstrzymał oddechu, ale został zaciekawiony. Producenci filmowi i wydawcy zaczęli liczyć przyszłe miliony. Czyżby ta rewolucja miała skończyć się szybciej niż sądzili?

Przez ostatnie dwa lata producenci sprzętu elektronicznego wmawiali nam, że 3D to przyszłość, która już nadeszła. Co najważniejsze, podkreślali, że absolutnie nigdzie się nie wybiera. Wiele osób w to powątpiewało. Wszak 3D pojawiało się w kulturze masowej już wielokrotnie i zawsze przemijało jak ciekawa, ale na dłuższą metę dość nudząca moda. Największe zainteresowanie takim formatem pojawiło się w latach 50-tych i 80-tych ubiegłego wieku. Zawsze wiązało się to z nowymi technologiami. Na początku XXI wieku to IMAX, kina 3D z okularami polaryzacyjnymi i wreszcie trójwymiar w zaciszu własnego domu.

Historia 3D

To właśnie ten ostatni aspekt był prawdziwie rewolucyjny. Blu-ray 3D sprawił, że wysokiej jakości trójwymiar trafił pierwszy raz pod strzechy. Rozdzielczość i jasność obrazu lepsza niż w kinie, możliwość zrobienia przerwy w dowolnej chwili, gdy tylko najdzie nas ochota na więcej prażonej kukurydzy i własna wideoteka na wyciągnięcie ręki. Marzenie! W roku 2010 było ono widoczne na każdym kroku. Targi takie jak IFA czy CES były naszpikowane trzecim wymiarem po sufity. Praktycznie każdy producent stawiał właśnie na 3D.

Na początku zeszłego roku było podobnie. Ale coś zaczęło się zmieniać. Intensywność promocji 3D malała. We wrześniu, na targach IFA 2011, trójwymiar nie był już tak silnie eksponowany. W zasadzie tylko LG stawiało na niego wszystkie karty. Musiało, bo producent był w środku walki o popularność swoich pasywnych telewizorów Cinema 3D.

Swoje dwa grosze dodała jeszcze Toshiba, prezentując telewizor ZL2 nie wymagający używania okularów. Pozostali producenci zaczęli skupiać się na innych aspektach.

W tym roku widać to jeszcze wyraźniej. Na CES 2012 królowały aplikacje internetowe, łączność z urządzeniami mobilnymi i technologie przyszłości, głównie OLED. Na prywatnych imprezach i konferencjach producentów było tak samo. Podczas warszawskiego spotkania z dziennikarzami, LG chwaliło się nowymi telewizorami i stawiało nadal na 3D. Ale już Panasonic promował głównie funkcje sieciowe i nowy design, Sony podkreślało dostępność nowych widgetów sieciowych, a Samsung chwalił się w Pradze sterowaniem za pomocą głosu i gestów.

Sytuacja 3D się zmieniła. Dzisiaj w zasadzie tylko koreańska firma LG podkreśla na każdym kroku jak bardzo istotny jest trzeci wymiar w nowym telewizorze. I to nie dlatego, że to najlepsza funkcja ich paneli, ale z powodu odmienności konstrukcji LG od konkurencji. Ten producent używa pasywnych okularów, co odróżnia go od większości rywali.

Nie oznacza to oczywiście, że 3D już odchodzi w zapomnienie. Blu-ray 3D jest formatem młodym i raczej nie umrze w ciągu najbliższych lat. Bardzo szybko staje się jednak czymś zwyczajnym, nie wartym dodatkowej uwagi.

Dla mnie jest jasne, że nawet jeśli producenci telewizorów nie zrywają swojego związku z 3D, to nie zamierzają też wybierać się z nim na miesiąc miodowy

– pisze Grant Clauser z magazynu Elecrtonic House i nie sposób się z nim nie zgodzić. Prawie każdy nowy telewizor ze średniej i wysokiej półki wspiera standard 3D, ale mało który jest jeszcze promowany głównie tą funkcją. Obecnie wydaje się królować model sprzedaży taki jak u Samsunga – ciągle coś nowego. Ten producent praktycznie co roku pokazuje nową wizję telewizora. 3D jest traktowane dzisiaj tak jak każdy inny dodatek – musi być, ale już nie wystarczy. Trzeba ciągle dodawać coś nowego. Sterowanie gestem i głosem, otwartą przeglądarkę internetową, streaming multimediów do telefonu i tabletu… Byle tylko zainteresować czymś świeżym.

Tak więc 3D nie umiera, ale też nie napędza sprzedaży tak jak jeszcze półtora roku temu. Powoli staje się czymś tak oczywistym, jak pilot zdalnego sterowania. Moim zdaniem to dobrze. Teraz wreszcie klient może spokojnie zdecydować czy mu się ten przestrzenny efekt podoba, czy nie. Szum marketingowy nakierowany na trzeci wymiar nie wmawia mu na siłę, że to rewolucja, w której musi wziąć udział.

Mam tylko nadzieję, że ochłodzenie zapału producentów i wydawców nie doprowadzi do separacji. Szkoda by było, bo nawet jeśli 3D jest tylko dodatkiem, to od czasu do czasu nawet dość ciekawym.

Wpis pochodzi z Multi-bloga.