Niektóry sprzęt podnieca mnie tak bardzo, że jestem w stanie kupić go w dniu premiery. Ale są też inne urządzenia, które nawet jeśli mi się bardzo podobają, to nigdy nie zawitają w moim domu. Nowy MacBook Pro firmy Apple jest jednym z nich.
W sumie wszystko musi się tu podobać. Jeśli na kimś nie robi wrażenia szybki procesor Intel Core i7 o częstotliwości od 2,3 do 3,7 GHz albo pamięć RAM DDR3L-1600 od 4 do nawet 16 GB, to na pewno musi zwrócić uwagę na dysk SSD o pojemności 768 GB. Te cudeńka są tak szybkie i energooszczędne, że laptop dostaje drugie życie. Apple dodało też kartę graficzną Nvidia GeForce GT 650M z 1 GB pamięci GDDR5 i wreszcie poszerzyło funkcje komunikacyjne o port HDMI. Ten ostatni dodatek najbardziej przykuł moją uwagę, bo bardzo często podłączam komputer do telewizora.
Nadal bez szału? To co powiecie na ekran 15,4 cala LCD-IPS o rozdzielczości 2880 x 1800 pikseli? Coś pięknego! Można odpalić film w rozdziałce Full HD i mieć jeszcze sporo miejsca na pulpicie :) Na dodatek Apple chwali się, że matryca ma mieć około 75% mniej refleksów niż w poprzednich modelach, a cały sprzęt ma działać przez 7 godzin.
Rewelacja prawda? Przenośny komputer bliski ideałowi. Ale i tak go nie kupię, bo nie mam ochoty brać drugiego kredytu. Tak, tak. Powodem mojej niechęci do tego sprzętu, jest jego cena. Ktoś może powiedzieć, że to powód błahy, nieistotny w kontekście tak wypasionego sprzętu. A ja na to odpowiem – bzdura! Bez urazy dla wszystkich czytelników, których stać na komputer za grubo ponad 10 000 zł, ale moim zdaniem kupowanie czegoś takiego, to idiotyzm. Przynajmniej będąc „szarym użytkownikiem”. Jeśli ktoś pracuje z grafiką albo montuje filmy w wysokiej rozdzielczości to ok, wtedy może to mieć sens. Ale przeciętny użytkownik i tak nie wykorzysta możliwości takiego potwora. No bo do czego? Photoshop czy Final Cut Pro to rozumiem. Jak ktoś operuje na plikach ważących po kilka giga i musi z nimi robić graficzne cuda, to przyda się każdy bajt mocy. I tyle. Inni użytkownicy włączą jakiś film w HD albo gierkę i koniec. Czyli dokładnie to samo co można zrobić na PeCecie za 1/3 tej kwoty.
Nie chodzi o to że jestem zrażony do Apple. Wręcz przeciwnie. Firma robi fajny sprzęt. Wygodny, szybki, w miarę nieawaryjny i designersko wypasiony. Mojego iPoda Touch nie zamieniłbym na nic innego. Ale jak widzę ceny 10 199 zł za wersję z prockiem Core i7-3610QM i dyskiem 245 GB oraz 12 999 zł za model Core i7-3720QM i SSD 512 GB, to zastanawiam się kto to kupuje? Dokładnie takie samo zdanie mam na temat telewizorów kosztujących ponad 12 000 zł. Są świetne, nie zaprzeczam, ale większość użytkowników nawet na nie nie spojrzy. Nie bez powodu w tym kraju np. najlepiej sprzedają się projektory do 2000 zł.
Oczywiście teraz czekam na głosy osób, które się ze mną nie zgadzają i uważają, że warto wydać 13 tysięcy na laptopa. Może nawet uda się Wam mnie przekonać, bo bardzo możliwe, że moje krytyczne zdanie wynika z faktu, że mnie nie stać ;)
Dla tych osób podrzucam też link do sklepu Apple. Nowy MacBook Pro z ekranem Retina jest już w ofercie. Wysyłka jest gratis, więc nic tylko kupować ;)