Jeśli nie wierzyliście mi, że prapremiera gry Crysis 3 w Polsce będzie wielka, to przykro mi, ale teraz po prostu musicie przyznać mi rację. Polski oddział Electronic Arts dał czadu! Chwalę ich bez cienia wyrzutów sumienia.
Pisząc te słowa siedzę jeszcze w warszawskim Soho Factory. Sceneria przypomina bardziej pole przygotowane do rozgrywek paintballowych. Stara hala z gwieździstym niebem przedzierającym się przez dziury w ścianach, sufit urozmaicony przepięknie ohydnymi belkami zbrojeniowymi i podświetlone kanistry większe niż człowiek.
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim EA upchnęło scenę, kilkadziesiąt stanowisk do grania, dwie sale przygotowane pod wywiady i szatnię. Udało się też upiększyć ściany, wyświetlając na nich fragmenty gry zasłonięte przez nałożone na nie grafiki imitujące dziury w murze.
Mówiąc krótko – jest klimat jak jasna cholera!
Przechadzając się po obiekcie mam wrażenie jakbym zwiedzał jedną z map Crysis 3, na której raptem testowałem wersję beta gry.
Mało? Proszę bardzo! Pojawił się też Tomasz Bagiński, po sesji singleplayer przyjdzie pora na rozgrywkę multi, jest możliwość porozmawiania z Michaelem Readem z Crytek, który specjalnie na to wydarzenie przyjechał do Warszawy z Niemiec. I wszystko to dwa tygodnie przed planowaną premierą gry.
Dlaczego taka pompa? Bo Crysis to jedna z najważniejszych strzelanin FPS w Polsce.
Myślę, że Crysis jest pierwszą dużą gra tego roku kalendarzowego. My tak na nią patrzymy i myślimy, że w Polsce będzie największą grą w tym kwartale. Później przyjdą inne, ale w tym kwartale nie będzie miała konkurencji
– mówi Jarosław Kędzior, szef Electronic Arts na region w Europie Środkowej i wspomina jeszcze, że Crysis jest jedną z pięciu liczących się na polskim rynku serii gier FPS.
Widać to po promocji, która już rusza i w wydaniu takim jak w Soho Factory bardzo mi się podoba. Świetna sceneria i dużo pompy, ale również konkrety bez których tak wścibski bloger jak ja obyć się nie może.
A jak sama gra? Piękna. To na pewno. Wersja na PC wyrywa gałki oczne, bawi się nimi i miażdży w stalowym nanouścisku. Zapewne ta część nie przejdzie do historii tak jak jedynka, ale wizualnie i tak jest rewelacyjna.
Gameplay też sprawia sporo frajdy. To w zasadzie coś co znamy już z drugiej odsłony, więc jeśli graliście w nią, to wiecie o czym mówię. Dużo skakania, chowania się, a gdy zostaniemy znalezieni, to strzelania bez opamiętania. Karabin Typhoon wypluwający setki pocisków na sekundę w tym bardzo pomaga :)
O samej grze napiszę szerzej gdy ją skończę i gdy będę mógł podzielić się z Wami konkretami. Póki co z przyjemnością pokręcam pompę promocyjną, bo takie pokazy nowych tytułów lubię. EA popisało się pomysłem i realizacją.