Więcej miejsca na ekranie, wyższa rozdzielczość, wygodniejsza praca. Takie zalety mają w teorii proporcje ekranu 21:9. Sprawdzam jak ma się to do praktyki. Czy monitor 21:9 ma sens?

Dla osób, które nie widzą o co chodzi, wyjaśniam, że 21:9 to po prosu szerszy monitor. Obecnie obowiązującym standardem są proporcje 16:9. W latach 2010-2011 Philips starał się wypromować szersze matryce w telewizorach z serii Philips Cinema 21:9. To te od słynnej reklamy Carousele.

W kinie domowym technologia się nie przyjęła. Być może dlatego, że Philips był jedynym producentem, który próbował spopularyzować tak szerokie telewizory.

W przypadku ekranów komputerowych jest jednak inaczej. Od dwóch lat producenci matryc LCD (w szczególności TPV, który dostarcza je do większości dużych firm) opracowali metody bardziej wydajnego cięcia tego typu paneli. Dzięki temu ekonomiczne stało się produkowanie monitorów o proporcjach 21:9. I nagle zaczęły one wyskakiwać jak grzyby po deszczu! Obecnie w swojej ofercie mają je między innymi Philips, LG, AOC czy NEC. Wybór jest duży, a będzie jeszcze większy. Co za tym idzie – standard ma szansę się spopularyzować.

Tylko czy proporcje 21:9 mają sens? Odpowiadam w prosty sposób na podstawie kilkunastu dni spędzonych z monitorem Philips 298P4.

Philips 298P4

Monitor 21:9 do filmów

Jeśli we wszystkich mediach obowiązywałby telewizyjny standard 16:9, to taki monitor nie miałby najmniejszego sensu dla filmów. Sęk w tym, że ekrany w kinach są jeszcze szersze. Stąd w domu widzimy czarne pasy u góry i dołu ekranu. Jeśli film odtworzymy na matrycy 21:9 – pasy znikają.

Philips 298P4 21 na 9 - Film

Ktoś może się spierać czy nie zabiera to odrobiny kinowego klimatu. W kinie jednak pasów nie widać i nikomu to nie przeszkadza, a szerszy obraz robi rewelacyjne wrażenie. Szkoda, że aktualnie jest dostępny tylko w mniejszych przekątnych, a telewizja jak zwykle nie nadąża i nadaje w 16:9 (zresztą nie każda).

Monitor 21:9 do filmów – tak, ale niestety aktualnie tylko w małych przekątnych. Monitor raczej nie stanie się centrum kina domowego.

 

Monitor 21:9 do gier

W grach sprawa jest bardzo prosta. Monitory 21:9 mają rozdzielczość 2560 x 1080 pikseli. Jest to więc takie Full HD, tylko szersze.

Jeśli twój komputer jest w stanie obsłużyć taką dużą rozdzielczość na ekranie zewnętrznym, a ulubiona gra wspiera ten format, to w praktyce będzie w niej po prostu widać więcej.

Philips 298P4 21 na 9 - Guild Wars 2

W kwestii kompatybilności gier najlepiej będzie oczywiście na PeCetach. Konsole starej generacji nie wspierają takich rozdzielczości, a nowe (PS4 i Xbox One) teoretycznie mogą, ale w praktyce póki co ledwo dobijają do pełnego 1080p. Oczywiście obraz 16:9 można zawsze sztucznie przeskalować do 21:9, ale jak nie trudno się domyślić efekt jest słaby.

Philips 298P4 21 na 9 - GTA V

Jak już wspomniałem – na PC jest dużo lepiej. Większość nowych, dużych gier wspiera wyższe rozdzielczości. Jedyny problem, to posiadanie sprzętu dostatecznie silnego, by gry w wysokiej jakości i rozdzielczości 2560 x 1080 pikseli działały płynnie. Jeśli macie takiego potwora i gracie na monitorze, a nie telewizorze – będziecie widzieć więcej i w jeszcze lepszej jakości.

Monitor 21:9 do gier – tak jeśli gracie na PC i macie silny komputer.

 

Monitor 21:9 do pracy

Na koniec zastosowanie, w którym matryce 21:9 pokazują najostrzejsze pazury – praca. W przypadku filmów brakuje wielkości, a do gier trzeba mieć mocny komputer. W kwestii pracy wystarczy w miarę nowy laptop z kartą graficzną wspierającą rozdzielczość 2560 x 1080 na ekranie zewnętrznym. Efekt robi wrażenie.

Philips 298P4 21 na 9 - Obywatel HD

Największa zaleta takiego rozwiązania, to oczywiście więcej miejsca. Zamiast dwóch ekranów postawionych obok siebie wystarczy jeden i dowolne ustawienie programów. Nagle okazuje się, że możemy pracować na trzech oknach jednocześnie.

Philips 298P4 21 na 9 - Obywatel HD, Epic Hamster i Masa Kultury

Niektóre monitory tego typu oferują opcję automatycznego dzielenia obrazu na równe części oraz funkcje Picture In Picture (PIP). W przypadku tej drugiej możemy podłączyć do monitora dwa źródła sygnału i np. w czasie pracy podglądać telewizję, sygnał z innego komputera czy konsoli. Fajna opcja, tylko pamiętajcie by przed zakupem sprawdzić jakie złącza pozwalają na PIP. Np. w przypadku Philipsa 298P4, na którym testowałem 21:9, obraz w obrazie był możliwy tylko z zastosowaniem DisplayPortu. Nie można było go zrobić np. z dwóch HDMI.

Philips 298P4 21 na 9 - PIP

W pracy 21:9 jest po prostu logicznym następstwem proporcji 16:9. Tak samo jak dawniej logiczne było poszerzenie matrycy z 4:3. Mamy więcej miejsca, wyższą rozdzielczość i lepszy komfort. Jeśli chcemy zbudować nietypowe stanowisko pracy, to absolutnie genialnie takie proporcje wyglądają też w pionie.

Philips 298P4 21 na 9 - pion

Monitor 21:9 do pracy – zdecydowanie tak. Szczególnie jeśli codziennie pracujecie w kilku oknach.

 

Monitor 21:9 – czy to ma sens?

Ma i sprawdza się znakomicie. Najlepiej w pracy, później w grach z PC i filmach ze źródeł wspierających taki format (telewizja nadal będzie tylko w 16:9).

Jeśli szukacie nowego monitora, to polecam zastanowić się nad tego typu proporcjami. Z początku wydaje się, że to tylko niepotrzebny dodatek, ale najbardziej zdziwiło mnie, jak szybko można się do niego przyzwyczaić. Wystarczy dosłownie kilka godzin pracy na takim monitorze, by późniejszy powrót do 16:9 i niższej rozdzielczości był bolesny.

Rozwiązanie nadal nie jest idealne (głównie ze względu na dostępność odpowiedniej treści), ale ma sens i nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka lat było nowym standardem. Przynajmniej w dziedzinie monitorów komputerowych. W kinie domowym póki co nie ma na to szans.