Wpis pochodzi z Multi-bloga.

To, że producenci HDTV próbują nam co kilka lat wcisnąć kolejną fantastyczną-technologię-bez-której-nie-da-się-żyć to już norma. Jednak ostatnim prawdziwym sukcesem było upowszechnienie standardu High Definition – HD. Kolejne próby nie były już tak udane.

3D, które miało zrewolucjonizować telewizję, okazało się mało rozwojową niszą. Kolejny wynalazek, Smart TV, co prawda rozwija się lepiej, ale dopiero w przyszłym roku możemy spodziewać się wysypu aplikacji,możliwych do uruchomienia na każdym smart-telewizorze, bez względu na jego producenta. OLED-y, zapowiadane od kilku lat jako przełom i ogólnie LCD-killery, ostatecznie zdecydowały się wprowadzić na rynek tylko dwie koreańskie firmy – LG i Samsung. I wcale się z tym nie śpieszą. Z produkcji własnego OLED-a zrezygnowało w międzyczasie Sony.

Sony OLED PVM 2551MD

Co ma być więc tym hitem, który producenci HDTV będą nam teraz wbijać do głowy? Telewizory Ultra HD w wersji 4K x 2K, czyli 3840 na 2160 pikseli. Widać to już było w Berlinie na targach IFA 2012. 3D, owszem było, ale jakoś tak przy okazji, OLED-y też, ale bez detali technicznych, sprzedaż może ruszy w tym roku, ale tylko w Korei, Smart TV OK, ale nie podniecajmy się zanadto…

Natomiast w 4K firmy dęły jak w trąbę. Ni stąd, ni zowąd okazało się, że telewizory z takimi wyświetlaczami i to w rozmiarach powyżej 70 cali mają nie tylko Sharp i Panasonic, ale także LG, Samsung, Sony, Toshiba a nawet chińskie Haier i HiSense. Ten wysyp zaskoczył wszystkich, bo oznacza, że producenci naprawdę śpieszą się z wprowadzeniem 4K na rynek. LG i Sony zrobią to jeszcze w październiku. Chociaż jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Koreańczycy skoncentrują się w tym roku na promocji OLED-ów. Nic z tych rzeczy.

Okazuje się bowiem, że podstawowa infrastruktura dla telewizji 4K już istnieje. Inaczej mówiąc – już w przyszłym roku można odpalić nadawanie programów z ponad 8 milionami pikseli na ekranie. Są już tanie kamery i lustrzanki do filmowania, takie jak Canon EOS C500 i EOS-1D DSLR, są karty pamięci 4K Corvid Ultra, są domowe projektory 4K, są też urządzenia do streamingu 4K. Sukcesem skończyły się również satelitarne transmisje 4K, przeprowadzone wspólnie przez Sony i operatora SES z Luksemburga. Do tego specjalistyczna prasa doniosła niedawno, że japońskim i duńskim naukowcom udało się przesłać po światłowodzie na odległość ponad 50 km jeden petabajt w ciągu sekundy. Jeden petabajt to trylion bajtów, co odpowiada objętości 1300 dwugodzinnych filmów wideo w jakości 4K.

Pozostaje jeszcze jedna sprawa – cena. I co się okazuje? Analitycy z NPD Display Search ujawnili niedawno, że o ile 84-calowy panel 4K kosztuje w produkcji 5 tysięcy dolarów, to koszt 50-calowego wynosi już zaledwie 800 dolarów. Czyli tylko dwa razy drożej, niż tej samej wielkości panel HD 1080p z tylnym podświetleniem LED. Wygląda więc na to, że po pierwszych szokujących ceną 84-calowych Sony XBR-84X90 i LG 84LM9600 (po ok. 20 tysięcy baksów!) może nastąpić szybki wysyp 40-50 calowych telewizorów 4K w cenach znacznie niższych.

Jakich? Nikt nie odważył się postawić jeszcze takich prognoz, ale myślę, że możliwe jest w 2013 roku pojawienie się 50-calowego 4K w cenie poniżej 15 tysięcy złotych. Tym bardziej, że Chińczycy nie dadzą się już tym razem wyprzedzić Koreańczykom czy Japończykom.

Wpis pochodzi z Multi-bloga.