Jeśli czytacie Obywatela HD od dawna lub śledzicie mnie na Facebooku, to wiecie, że giętkie ekrany podniecają mnie nie od dziś. Być może w tym roku Samsung i LG wreszcie ruszą z masową produkcją i zaspokoją moją chcicę na coś zupełnie nowego.

Rewolucji w tym roku nie będzie. Komórki nie będą zwijały się w rulon, a tablety nie będą zginane na pół. Technologia jest znana, ale póki co dopiero raczkuje. Do wizji znanych z filmów fantastyczno-naukowych i promocyjnych wizualizacji jeszcze daleko.

Aktualnie nie chodzi jednak o spektakularną rewolucję, ale rozpoczęcie ewolucji. O giętkich wyświetlaczach piszę od dawna, a Wy słyszeliście o nich zapewne jeszcze wcześniej. Cały czas mówi się, że to niedaleka przyszłość. I zapewne tak jest, tylko problem w tym, że nikt nie ma dostatecznie doskonałego procesu produkcyjnego, by do tej przyszłości nas przybliżyć.

A raczej nie miał. Jeśli wierzyć doniesieniom serwisu etnews.com, to dwaj koreańscy rywale, Samsung i LG, jeszcze w tym roku ruszą z masową produkcją giętkich wyświetlaczy. Aktualnie mówi się o wysyłkach gotowych matryc w listopadzie. Pierwsze urządzenia na ich bazie będą prototypami super lekkich i odpornych na uszkodzenia komórek. Giętkie wyświetlacze to bowiem nie tylko możliwość manipulacji ekranem, ale także zmniejszenie jego rozmiarów oraz wagi i zwiększenie odporności na uszkodzenia mechaniczne. Mniejszy ekran może pozwolić na powiększenie baterii, a odporna matryca teoretycznie może wytrzymać nawet uderzenie młotkiem.

Pod względem wydajności produkcyjnej prowadzi obecnie Samsung Display. Firma zapewnia, że w swojej fabryce 5,5 generacji jest w stanie wyprodukować 8000 tafli o wymiarach 1300 x 1500 mm miesięcznie. W praktyce przekłada się to na około 1-1,5 miliona 5-6 calowych wyświetlaczy miesięcznie. Zakładając oczywiście stuprocentową skuteczność, a w przypadku ekranów OLED to obecnie niemożliwe. LG Display może wyprodukować około 500 000 giętkich paneli miesięcznie.

Według analityków z HIS Display Bank zapotrzebowanie na tego typu technologię będzie rosło.

Kluczem do sukcesu giętkich wyświetlaczy jest znalezienie dla nich zastosowania. Technologia ma wiele zalet, więc jeśli pojawi się na nią zainteresowanie, to zapotrzebowanie wzrośnie

– powiedział Kang Min-soo.

To, że prędzej czy później będziemy świadkami giętkiej wojny, jest pewne. Pod koniec ubiegłego roku pisałem o firmach zainteresowanych technologią zginanych wyświetlaczy. Samsung i LG prowadzą obecnie w tym wyścigu, ale prace prowadzą też producenci z Japonii, Tajwanu i Chin. Nad tego typu rozwiązaniami myślą też Amerykanie. Ot chociażby Corning, znany z produkcji „pancernego” szkła Gorilla Glass. Firma stworzyła już nawet giętkie szkło Willow pomyślane jako ochrona właśnie dla takich samych wyświetlaczy OLED. Tafla takiego szkła ma zaledwie 50-100 mikrometrów grubości i wytrzymuje temperaturę do 500 stopni Celsjusza.

Póki co szkło Willow jest jeszcze zbyt trudne w produkcji, by mogło wejść do sprzedaży masowej, ale w marcu Corning zapewniał, że pojawi się w tym roku w mniej skomplikowanych urządzeniach (panele słoneczne, ochronne powłoki paneli dotykowych). Według Amerykanów prawdziwa rewolucja na tym polu ma nastąpić za około trzy lata.

Trzymam kciuki, by nastąpiło to szybciej. Jeśli Koreańczycy pokażą w tym roku coś konkretnego, to być może rynek giętkich wyświetlaczy dostanie tak bardzo potrzebny mu obecnie zapłon. Później eksplozja będzie już nieunikniona.

Fot. OLED-info