Ewolucja pilota

Ostatnio mam wrażenie, że producenci telewizorów doszli do tego samego miejsca, co producenci maszynek do golenia. Kiedyś jedno, góra dwa ostrza wystarczały w zupełności. Dzisiaj musi ich być minimum 4, maszynka musi drżeć i mieć wyprofilowaną rączkę. Pilot do telewizora też nie może już oczywiście być taki jak dawniej. Kto by coś takiego kupił?

Jeśli wszyscy mają już wszystko, to trzeba mieć coś więcej. Z tego prostego powodu Toshiba bawi się w autostereoskopowe telewizory, mimo że 3D na ekranie nie wymagającym używania okularów wygląda póki co biednie. Dlatego też na CES 2012 widzieliśmy płaskie jak kartka papieru telewizory OLED firm LG i Samsung, mimo że w dniu premiery będą kosztowały więcej niż samochód. I z tego samego powodu producenci wciskają nam ciemnotę, że tradycyjne sterowanie telewizorem, za pomocą zwykłego pilota, to coś co powoli przechodzi do lamusa. Póki mówimy o rozbudowaniu funkcji o klawiaturę QWERTY, to jeszcze jestem za. Pamiętam doskonale jak miło zaskoczyła mnie mini klawiaturka Dune HD QWERTY i jak bardzo nie mogłem przeżyć, że nie jest wspierana w 100% przez mój telewizor.

To ma sens. Klawiatur używamy w komputerach od lat, telewizory coraz bardziej przypominają komputery, a więc i urządzenie do nawigacji musi się nieco zmienić. Na tej samej zasadzie opiera się ruchowy pilot Magic firmy LG, który jest oczywiście zrzynką z kontrolerów konsoli Nintendo Wii, ale w przypadku internetowego telewizora sprawdza się nieźle. Obsługa przeglądarki internetowej za pomocą czegoś takiego jest na pewno wygodniejsza niż za pomocą zwykłego pilota. To przecież myszka, tylko że trzymana w powietrzu.

Problem w tym, że to co właśnie opisałem, to dzisiaj ekwiwalent maszynki do golenia z trzema ostrzami. Niby jest to OK, ale przecież mają lub mogą go mieć już wszyscy. Trzeba iść dalej. I niestety producenci idą.

Najbardziej widać to w nowej modzie na rozpoznawanie komend głosowych. Jako, że Siri w iPhonie okazała się kolejnym hiciorem Apple, to nagle wszyscy stwierdzili, że bez rozpoznawania naszej mowy telewizor nie będzie wcale taki Smart. Jeśli rok temu kupiliście nowiutki telewizor, to macie przerąbane. Dzisiaj to już nic nie wart, stary grat. Bo nie możecie sobie z nim pogadać o pogodzie.

To samo tyczy się rozpoznawania gestów. Tutaj „hype” jest mniejszy, bo kamerka Kinect z konsoli Xbox 360 nie wywołała aż takiej lawiny pozytywnych opinii jak Siri. Niemniej pokazała, że w kwestii kontroli urządzeń elektronicznych można zrobić coś nowego. A skoro można, to trzeba. Toshiba instaluje w swoich nowych odbiornikach kamery, to samo robi Lenovo w telewizorze K91 z Androidem, a LG uważa, że kamera dla telewizora rozpoznająca gesty użytkownika, to coś absolutnie niezbędnego. Głównie po to, byśmy na nowym odbiorniku za kilkanaście tysięcy mogli pograć sobie we Fruit Ninja.

Nie mówię, że takie rozwiązania są pozbawione sensu. Wiele z nich jest bardzo sprytnych i użytecznych. Ale również zbędnych. Zamiast bawić się w wymyślanie coraz to nowych koncepcji, tylko po to by odróżniać się od konkurencji i móc zasypywać klientów marketingowym bełkotem, może któryś producent dodałby po prostu pełną, niczym nie skrępowaną obsługę klawiatury i myszki? Bez ograniczeń, tak jak w komputerze. Niektórzy producenci coś w tym kierunku robią, ale oczywiście reklamują nowe koncepcje. To tak jakby producenci samochodów co roku proponowali kierownice w innym kształcie, zachwalając trójkąt ponad koło, bo przecież każdy wie, że trzy boki są bardziej „cool”. Wszystko fajnie i pięknie, ale ja od lat używam kierownicy okrągłej i jakoś tak się dziwnie przyzwyczaiłem, że naprawdę nie mam ochoty już tego zmieniać. Wiem, jestem nie na czasie.

A więc kto kupiłby zwykłego, staromodnego pilota do telewizora? Ja! Z miłą chęcią! Tylko oprócz niego dajcie mi wsparcie zwykłych myszek i klawiatur. I tyle. Nie wciskajcie mi sterowania głosem, nie proponujcie rozpoznawania gestów. Nie trzeba. Zwykła klawiatura i myszka, które kupię sobie w Tesco za 50 zł mi wystarczą. Naprawdę niczego więcej do szczęścia mi nie trzeba.

 

Fot. na licencji CC L.Bö Flickr