Monitory kliniczne Philipsa

Monitory komputerowe są jak klawiatury. Każdy producent chciałby je zrewolucjonizować i tworzy ciągle coś nowego. Koniec końców wszyscy mają jednak to samo, a użytkownik niechętnie patrzy na zmiany. Co nie znaczy, że nie warto próbować.

Rok temu w Warszawie Philips pokazywał monitory. Teraz producent prezentował kolejne urządzenia z różnych klas, przedziałów cenowych i dla różnych grup docelowych.

Monitory o proporcjach 21:9 odbiorcy znają od około roku. Mogą on sprawdzić się w filmach lub grach. Model dla mas, Philips 298P4QJAB, jest dostępny od niedawna. Wersję pro, 298P4QJAB, można kupić od kwietnia tego roku.

Philips 298P4QJEB

Dla graczy Philips proponuje z kolei modele z odświeżaniem 144 Hz. Fajna sprawa jeśli ktoś lubi super płynne, super szybkie gry. Dodatkowo dopiąć do nich można Smart Keypad pozwalający na szybkie wybieranie kilku funkcji. Na przykład predefiniowanych trybów dla różnych gier – RTS, FPS itp.

Philips Smart Keypad

Jaki problem będzie miał z nimi Philips? Wyróżnienie się z tłumów. Wysyp takich ekranów u różnych producentów widzimy od zeszłego roku. Oprócz Philipsa miały je na przykład Benq, Dell czy LG. W tym sezonie będzie dokładnie tak samo. Wszystkie z tych firm najprawdopodobniej używają matryc od chińskiego producenta TPV. Moda na 21:9 w monitorach jaką obserwujemy w komunikatach prasowych wynika po prostu z faktu, że TPV udoskonaliła proces produkcji takich matryc i ma dostatecznie dużą wydajność, by móc sprzedawać je masowo. O popularność takiego rozwiązania pytałem Pawła Rumana, menedżera AOC w Polsce. Zgodnie z przypuszczeniem konkretnej odpowiedzi o sukcesie nowych proporcji jeszcze nie ma.

Cały czas szukamy nowych pomysłów i nowych rozwiązań (…) Jest to bardzo kinowy format, ale nadaje się idealnie również do gier

– powiedział mi Paweł Ruman, menadżer AOC i MMD (monitory marki Philips) w Polsce, dodając, że póki co jest to nowy format w sektorze monitorów i nie można jeszcze mówić o jakichś konkretnych trendach sprzedażowych.

AOC 21:9

Philips musi więc szukać innych miejsc rozwoju i zysku na swoich monitorach. Znajduje je w sektorze medycznym. Wielokrotnie pisałem już, że na te wody wpływają chętnie różni producenci. Sprzęt specjalistyczny może kosztować krocie, a wymaga tylko nieco większej uwagi w produkcji (np. związek srebra dodawany do tworzywa sztucznego z których wykonane są monitory Philipsa, który w gotowym produkcie zabija zarazki). Philips Healthcare tworzy ekrany medyczne na sale operacyjne, do gabinetów zabiegowych itp.

Sam Philips pokazywał z kolei modele kliniczne. Również do zastosowań w służbie zdrowia, ale z dala od pacjenta. Monitory kliniczne nie mogą stać np. obok łóżka pacjenta (nie spełniają odpowiednich wymogów dotyczących np. zakłóceń), ale mogą posłużyć do analizy zdjęć rentgenowskich lub pracy w mobilnych punktach medycznych. Znajdzie w nich zastosowanie zgodność ze standardem DICOM-part 14 (fabrycznie skalibrowany obraz pod wymogi np. odczytu zdjęć RTG) i fakt, że monitory czerpią poniżej 8 W energii i mogą być podłączone tylko jednym kablem USB. Podobno czerpiąc energię z baterii laptopa poświecą nawet 6 godzin.

Monitor ładowany z USB

Sęk w tym, że te rozwiązania konkurencja też ma. A dodatkowo wchodzi w sektory, których Philips jeszcze nie komunikuje. Np. medyczny OLED, który sprzedaje Sony. Inna kwestia, że profesjonalny OLED jest potwornie drogi, a tak naprawdę nie wiadomo jeszcze jak będzie z jego żywotnością. To również kolejna nowinka w sektorze, który jest ich spragniony.

Na deser Philips pokazał jeszcze monitory All In One wyposażone w system operacyjny Android. Bardzo ciekawa sprawa jako dodatek, ale tak naprawdę jest to w zasadzie taki stacjonarny tablet, do którego ewentualnie można podłączyć komputer.

Monitor Philips All In One

 

Tak więc rewolucji w monitorach nie będzie. Przynajmniej nie gwałtownej.

Tak samo jak klawiatury komputerowe rozwijają się po cichu, a klasyka nadal cieszy się największą popularnością, tak samo monitory są coraz ciekawsze, ale nikt nie wie które z nowinek się przyjmą. Pomysły Philipsa nie są jedyne w swoim rodzaju i nie powodują wybuchu niepohamowanej ekscytacji. Ale mogą się podobać jeśli ktoś szuka akurat takich rozwiązań.