Trafiliście kiedyś na informację o sprzęcie, którego samo istnienie wywołuje u Was wyłącznie jedną reakcję – po co? Taki właśnie jest aparat DxO ONE dla komórek i tabletów.

Jest to kieszonkowy mini aparat o wymiarach 67,5 x 48,85 x 26,25 milimetrów i wadze 108 gramów. Ma wejście na kartę pamięci microSD, wbudowany żyroskop i mini ekranik OLED o przekątnej 1″. Aparat robi zdjęcia w formatach JPG, DNG, DxO i nagrywa filmy w rozdzielczościach 1080p/30 FPS lub 720p/120 FPS. Producent chwali się „najbardziej zaawansowanymi algorytmami przetwarzania obrazu na świecie”, rewelacyjnymi efektami nawet przy ubogim oświetleniu i obiektywem, który będzie w stanie zastąpić nawet najlepsze lustrzani.

Brzmi nieźle. Dwie kwestie sprawiają jednak, że to urządzenie jest bez sensu.

Po pierwsze podpina się je do komórki, która służy jako główny wyświetlacz.

Rozumiem, że jakość zdjęć z telefonu nie dorównuje wypasionym lustrzankom, ale komórkowcy z całego świata zostawiają już powoli swoje aparaty w domach dlatego, że telefony im wystarczają. Być może ten fakt powinien dać niektórym producentom do myślenia. Nawet jeśli jakimś cudem ta kamerka robi zdjęcia takie jak najlepsze lustrzanki (w co nie wierzę), to co, jeśli większość z nas wcale nie oczekuje aż takiej jakości? Może wystarczy nam to co mamy w komórkach, zawsze pod ręką?

Nie nazywałbym tego produktu bezsensownym tylko dlatego, że jest kierowany do zapaleńców dobrej jakości. Jeśli DxO ONE rzeczywiście robi takie rewelacyjne fotki jak lustrzanka, a do tego mieści się w kieszeni, to ok, brzmi to fajnie. Jest jednak drugi problem – cena. W przedsprzedaży to cudo techniki kosztuje 649 euro, czyli około 2700 zł.

Gdzie tu jest sens? Przeciętny użytkownik, któremu wystarczy jakość z komórki, nigdy w życiu nie wyda prawie 3000 zł na mini aparat podpinany do smartfona czy tabletu. Z kolei użytkownicy którzy są zafascynowani jakością zdjęć i filmów tak bardzo, że są w stanie wydać kilka tysięcy złotych na aparat, za nic w świecie nie zdecydują się na taki „gadżecik”. Ot chociażby dlatego, że nie pozwala on na zmianę obiektywu czy podłączenie mikrofonu.

Z całym szacunkiem dla twórców, ale DxO ONE jest sprzętem bez sensu.