Co tydzień w moich podsumowaniach tygodnia pojawiają się technologie jakby żywcem wyjęte z filmu SF. Żyjemy w nim… Czasem. Bo nawet jeśli samochód może już prowadzić się sam, a nanotechnologia rozwija się jak szalona, to kable za telewizorem układałem wczoraj godzinę.

W tym roku miałem okazję polecieć do Las Vegas na targi CES 2015. Rewelacyjne przeżycie, znakomita impreza technologiczna, świetnie przygotowany wyjazd.

Problem? Internet i roaming. Dostęp do sieci był mieszany. W hotelu net siadał średnio kilka razy na dzień, a gdy działał, miał maksymalnie 5 megabitów. W mieście i na targach raz było jakieś WiFi, raz nie. Oczywiście mogłem łączyć się przez komórkę, ale rachunek zapewne miałby kilkaset metrów. Spójrzcie chociażby na ceny SMSów.

Za 21 krótkich wiadomości tekstowych zapłaciłem nieco ponad 30 zł. Jeden SMS kosztował mnie więc 1,40 zł. To niby niedużo, bo tylko 0,00875 zł za jeden znak. Ale pomyślcie o tym w kontekście całego świata. Wysyłamy sondy kosmiczne na komety, mamy światłowody ze wzmacniaczami położone na dnach oceanów, udało się nam zminiaturyzować komputery do tego stopnia, że nosimy je w kieszeniach, a jeden SMS w roamingu z USA kosztuje 1,40 zł. To tylko 160 znaków i technologia, która ma już 23 lata.

Oczywiście to kwestie finansowe. Nie ma żadnego technicznego problemu, by SMSy na całym świecie kosztowały tyle samo co w rodzinnych stronach. Po prostu duże firmy lubią zarabiać duże pieniądze. Jednak takie technologiczne dysproporcje można spotkać na każdym kroku. Ot chociażby w okablowaniu.

Ile lat słyszycie już o przesyłaniu obrazu i dźwięku wysokiej jakości bezprzewodowo? Ba, są nawet projekty mające pozwolić na eliminację kabli zasilających. Nad taką technologią pracują na przykład badacze z MIT. Efekty ich badań widać już w działających systemach.

Bomba! Bezprzewodowy prąd, bezprzewodowy transfer obrazu i dźwięku… Nie mogę się doczekać! Niestety póki co jesteśmy nadal skazani na przewody, które nieprędko będą standardowo i masowo zmieniane na coś innego. Efekt tego jest taki, że wczoraj, w czasie drobnego przemeblowania w moim pokoju, spędziłem godzinę na rozplątywaniu i układaniu kabli. Ułożyłem je w miarę starannie, opisałem, ale i tak za pół roku za telewizorem będę miał kłębek.

Żyjemy w filmie SF, ale nie jest to Star Trek. Raczej Łowca androidów. W filmie Ridleya Scotta były zarówno latające samochody i androidy, jak i przeludnione, brudne miasta i mrugające neony. Nigdy nie uda się nam dogonić technologicznie wizji przyszłości jakie budujemy w pop kulturze i własnych głowach. Zawsze ktoś będzie miał pomysł na coś nowszego, lepszego, bardziej doskonałego i podniecającego.

Nie mam z tym problemu, taka jest rzeczywistość. Ja chcę tylko wysłać SMSa zza oceanu w normalnej cenie i pozbyć się kłębka kabli.