Carmageddon – przednia szyba znów cała we krwi [recenzja]

Kiedyś czasy były prostsze. By stworzyć grę wideo, która przejdzie do historii, wystarczyło pozwolić graczom rozjeżdżać przechodniów i masakrować krowy. Carmageddon powraca w wersji na sprzęt Apple… na dobre i na złe.

Jeśli nie kojarzycie tej gry, to znaczy że jesteście za młodzi. Pierwsza gra z serii wyszła w 1997 roku. Momentalnie została zakazana lub zmieniona. Na przykład w Niemczech i Wielkiej Brytanii zamiast eksplodujących fontanną krwi ludzi, można było rozjechać co najwyżej zombie i roboty. W grze inspirowanej filmem „Death Race 2000”, to jednak trochę tak jakby w McDonaldzie zamówić hamburgera z tofu.

Na początku roku firma Stainless Games poprosiła na Kickstarterze o 400 000 dolarów na odświeżoną wersję gry dla platform mobilnych. 15 756 osób podarowało producentowi łącznie 625 143 dolarów. Twórcy wzięli się do roboty i kilka miesięcy później gra jest dostępna na iTunes. Ja mam ją już na swoim iPodzie.

W podzięce dla osób wspierających projekt, Carmageddon na iPhonea, iPoda Touch oraz iPada jest dostępny za darmo w ciągu pierwszych 24 godzin. Później gierka będzie sprzedawana (nie wiadomo jeszcze za ile), a cały czas można wydać też po 0,79 eurocentów na paczkę torów i samochodów. Te pieniądze zostaną przeznaczone na „szczytny cen” – dodanie funduszy do produkcji zupełnie nowej gry Carmageddon: Reincarnation. Jej premiera jest zaplanowana na luty 2013. Pojawi się na PC, X360 i PS3.

Tym czasem można pobawić się widoczną wyżej, klasyczną sieczką na sprzęcie Apple.

Jakie to jest? Takie jak dawniej… na dobre i złe. Z jednej strony łezka w oku się kręci widząc te czerwone pasy zostawianie przez koła samochodu przebijającego się przez sportowców na stadionie, a z drugiej trudno pozbyć się wrażenia, że niektóre wspomnienia z dzieciństwa nie wytrzymują starcia z brutalną rzeczywistością.

Carmageddon wygląda dzisiaj dość paskudnie i zapewne wielu nowym odbiorcom wyda się tak anachroniczny, że wręcz niestrawny. Mimo, że sterowanie zostało rozwiązane dość wygodnie, a gra chodzi w miarę płynnie nawet na moim leciwym iPodzie Touch trzeciej generacji. Wizualnie nie zachwyca już jednak tak jak kiedyś, a brutalność w grach nikogo już dzisiaj nie zaszokuje. Chyba, że reporterów TVP.

Ale czy w jakiejś innej grze samochodowej widzieliście takie zadanie:

Ukończ wszystkie okrążenia, rozwal wszystkich przeciwników albo zabij wszystkich pieszych.

To tytuł dla graczy, którzy przestali być nastolatkami jakieś 8 lat temu. Rzut okiem w przeszłość, gdy nikt nie przejmował się takimi bzdurami jak osiągnięcia, DLC czy cyfrowa dystrybucja. Wszyscy chcieli po prostu przejechać jak najwięcej niewinnych ofiar.

Tak więc jeśli pamiętacie czasy, gdy Duke Nukem dawał striptizerce dolara, a nastolatki podniecały się pikselowatym cyckiem, a bohater Dooma ciął przeciwników piłą łańcuchową w takt okrzyków radości dzieciarni, to sięgnijcie po Carmageddon. Szczególnie dzisiaj, gdy jest za darmochę. Łezka w oku się kręci patrząc na ten festiwal niczym nie uzasadnionej brutalności.

Opublikowany przez Szymon Adamus

Szymon Adamus, fan wszystkiego co HD, SD i OK. Widzi martwe piksele i ma cztery pary rąk. W każdej z nich trrzyma pilota.