Daredevil, sezon 2 – recenzja

Netflix trafił na żyłę złota z serialami na licencji Marvela. Żyłę, z której potrafi wydobywać największe zarodki.

Drugi sezon Daredevila, to jedna z wielu atrakcji dla fanów superbohaterów Marvela jaką szykuje ta firma. Obejrzeliśmy już Jessicę Jones, a na horyzoncie widać Luke’a Cage’a, Iron Fista, a później zbiórkę ich wszystkich w jednym miejscu pod szyldem Defenders. Po drodze być może swój serial dostanie jeszcze Punisher, który zadebiutował właśnie w drugim sezonie Daredevila.

Daredevil Punisher

Trochę tłoczno, ale ludzie z Marvela nauczyli się już jak powinno się to robić. W kinie poświęcili lata na zbudowanie spójnego uniwersum wielu bohaterów za pomocą osobnych filmów i teraz robią to samo w wersji telewizyjnej.

Droga jaką poszedł Netflix, brutalne, realistyczne seriale dla dorosłych, jest rewelacyjną alternatywą dla dość ugłaskanych filmów. Jeśli myślicie, że pierwszy sezon Daredevila był krwawy, to poczekajcie aż zobaczycie wszystkie odstrzelone głowy, ucięte kończyny i wyrwane paznokcie z sezonu drugiego.

O ile Jessica Jones była opowieścią o czymś więcej niż tylko kopaniu tyłków, o tyle Daredevil jest rasowym kinem akcji bez wielu ustępstw i głębokich przemyśleń. Praktycznie w każdym odcinku czeka Was sporo akcji, a w co drugim trafiają się sekwencje, które mogą Was zachwycić. Sceny walki wręcz są nakręcone rewelacyjnie. Sekwencje na klatce schodowej i w więzieniu były tak dobre, nie tylko dzięki choreografii i brutalności, ale również czytelnej pracy kamery i mrożących krew w żyłach finisherów. Przypomina mi to gry wideo typu Beat ’em up takie jak Final Fight czy Streets of Rage. Wąskie korytarze, mnóstwo przeciwników i jeden bohater przebijający się przez nich siłą własnych pięści i imponujących kombosów.

Druga najlepsza rzecz w tym sezonie to Punisher. Muszę przyznać, że nie byłem przekonany do wybranego aktora. Jon Bernthal tak silnie zraził mnie do siebie w The Walking Dead, że potrzebowałem trochę czasu by się do niego przekonać. Tym bardziej, że na początku Punisher wydaje się zwykłym wieśniakiem z karabinem. W filmie Snitch z Dwaynem „The Rockiem” Johnsonem aktor pokazał jednak, że potrafi grać inaczej, więc starałem się nie zrażać. Po kilku odcinkach przyzwyczaiłem się do niego w roli Punishera i zaczął mi pasować. Nie ma żadnej dyskusji co do tego, że to najlepiej napisana postać Franka Castle’a jaką widzieliśmy na małym i dużym ekranie. Wbija się do serialu mocnym kopniakiem i morduje dziesiątki gangsterów, ale przy okazji Punisher jest człowiekiem. Skrzywionym przez los, w tym momencie już po prostu chorym psychicznie. Szaleńcem, który zaakceptował swoje szaleństwo i zamienił je w umiejętność. Umiejętność mordowania morderców.

Lepszego Punishera w kinie i telewizji po prostu nigdy nie było.

Punishery trzy

Drugi sezon Daredevila jest najlepszy, gdy nie stara się być kinem superbohaterskim. Niestety gdzieś w trzech czwartych opowieści scenarzyści idą jednak w stronę bardziej komiksowych historii. Wojownicy Ninja, starożytne przepowiednie i pradawne klany toczące wojnę w cieniu nie pasują do bardziej realistycznego początku opowieści. I są też słabym elementem tego serialu. Ze względu na nie traci również spójność niektórych bohaterów. Zdolności Daredevila wydają się zmieniać swoją siłę i precyzję ze względu na to, czego potrzebują scenarzyści.

Drugi słaby element, to potwornie przedmiotowe traktowanie postaci Karen Page, granej przez Deborah Ann Woll. Scenarzyści wykorzystują ją jako damę w opałach lub przyszywaną miłostkę tego czy innego bohatera. W pierwszym sezonie czułą ona miętę do Foggiego Nelsona, tylko po to, by nagle zapomnieć o tym pod sam koniec historii. W drugim sezonie jej miłością jest nagle Matt Murdock, ale tylko po to, by stworzyć sztuczną i zupełnie niepotrzebną historyjkę trójkąta uczuć po pojawieniu się prawdziwej miłości Daredevila.

Karen Page - Deborah Ann Woll

Koniec końców drugi sezon Daredevila ogląda się jednak znakomicie. Kilka ostatnich odcinków jest mocno komiksowych. Niektóre ujęcia wyglądają wręcz jak całostronicowe rysunki lub okładki komiksów. Nie jest to serial tak ciekawy pod względem poruszanego tematu i kreowania bohaterów jak Jessica Jones, ale jako zabawne kino akcji z naprawdę dobrze nakręconymi scenami walki sprawdza się znakomicie. Osobiście nie czułem tutaj również przedłużania, które sprawiło, że Jessica Jones i pierwszy sezon Daredevila wydawały mi się za długie o dwa lub trzy odcinki. Dzięki większej liczbie bohaterów i skupianiu się na wątkach nie tylko Daredevila, Drugi sezon Diabła z Hells Kitcher ogląda się bardziej płynnie i bez chwili nudy.

Nie jest to serial idealny, ale jednocześnie jest to najlepszy Daredevil i najlepszy Punisher jakiego możecie znaleźć poza kartami komiksów.

 

 

Wersja wideo tego wpisu prosto z mojego kanału YouTube.

Nie zapomnijcie zasubskrybować.

 

 

Opublikowany przez Szymon Adamus

Szymon Adamus, fan wszystkiego co HD, SD i OK. Widzi martwe piksele i ma cztery pary rąk. W każdej z nich trrzyma pilota.