Osoby śledzące mnie na Facebooku znają już okładkę z ręką szkieletu, którą widać w reklamach po prawej stronie bloga. To „31.10”, zbiór opowiadań na Halloween, do którego skromny autor piszący te słowa dodał swoje trzy grosze. W pełnej wiadomości rozmawiam z Kingą Ochendowską, inicjatorką tego pomysłu i redaktorką zbioru.

Szymon Adamus: Cześć Kinga. Jak samopoczucie przed halloween?

Kinga Ochendowska: Cześć. A jak myślisz?

Szymon: Myślę, że nie najgorzej. Wreszcie masz tych wszystkich autorów z głowy.

Kinga: Kamień z serca, ciężar z ramion (śmieje się dostatecznie długo bym miał pewność, że szczerze). Oczywiście żartuję. Było świetnie! Praca nad zbiorem opowiadań „31.10” była równie męcząca, co satysfakcjonująca.

Szymon: No to zaczynamy typowo po Polsku, od minusów.

Kinga: W zasadzie nie było minusów. Poważnie mówię! Może poza ilością pracy, zwłaszcza tej niewidocznej dla autorów, wiążącej się z planowaniem, organizacją, podtrzymywaniem bojowego ducha w sercach twórców i całą otoczką medialną. Wysokie obroty – zdarzyło mi się nawet nie spać przez 48 godzin, dopinając wszystko na ostatni guzik.

Szymon: Czyli będzie bis? Doszły mnie słuchy, że szykujesz już coś kolejnego na Walentynki.

Kinga: Cała ta akcja nieźle namieszała w papierowym świecie – zainteresowanie pisaniem eBooków wzrosło, już są kolejni chętni do wspólnej zabawy. Jeszcze nie wiemy, czy to będą Walentynki, czy może inna okazja, ale na pewno kolejny zbiór się ukaże.

Szymon: Start halloweenowego „31.10” na pewno do tego zachęca. ponad 1500 książek ściągniętych lub czytanych w sieci i blisko 2000 pobranych fragmentów. Robi wrażenie. Jak to zrobiłaś?

Kinga: Masz nieaktualne informacje. To było wczoraj – dzisiaj jest nowy dzień, a czytelnicy nie przestają pobierać! Jak to zrobiłam? Na naszej stronie Michał Stonawski już zdradził całą tajemnicę! Złożyłam kilka krwawych ofiar… Żartuję. Mogłabym się lansować znajomością Internetu, marketingu i całego tego kramu, ale jeśli chcesz znać prawdę, to po prostu zrobiłam. Od początku miałam zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach obraz tego, co chcę osiągnąć tym zbiorem. Potem wystarczyło go tylko zrealizować.

Szymon: Widzę, że nie zdradzisz swojego sekretu. Stawiam na te ofiary. Myślisz, że ile ich jeszcze trzeba złożyć zanim w Polsce zmieni się coś w kwestii e-booków? Amazon zarabia na nich krocie, a nasi wydawcy (i niestety też niektórzy autorzy) traktują je jak chwilową modę, która zaraz przeminie.

Kinga: Niczego nie ukrywam – autorzy wiedzieli o wszystkich krokach. Takie było założenie. Pokazywałam każdy etap, informowałam o każdej decyzji. Pewnie wyglądało to mało dramatycznie, tak „po prostu”, ale za każdym krokiem krył się plan. Czasem musiałam z Wami powalczyć, żebyście nie zaczęli brykać jak owieczki, bo plan był bardzo drobiazgowy i każde odstępstwo groziło klapą i katastrofą.

Jeśli chodzi o rynek ebooków, to właśnie się zmienił. Amazon ma niedługo wejść na rynek polski (linkowałem do informacji o tym na moim Facebooku – przyp. Szymon), jest już też iBook Store firmowane przez Apple. Nasze rodzime platformy dają sobie nieźle radę, a takie akcje jak nasza powodują, że czytelnicy i autorzy jednoczą się we wspólnym pragnieniu, któremu na imię eBook. Jeśli mam obstawiać, powiedziałabym rok – dwa. I na pewno przyłożymy rękę do tego rozwoju :)

Szymon Adamus - Trójka

Szymon: Czyli zmierzch papieru i epoka pikseli? A może koegzystencja?

Kinga: Oczywiście, że koegzystencja! Na całym świecie wydawane są obie wersje książek – papierowa i elektroniczna. Żadna z nich nie szkodzi drugiej, a czytelnicy zyskują możliwość wyboru. Jest wiele grup, które ze względu na różne okoliczności mają trudności ze znalezieniem czy nabyciem wersji papierowej. Małe miasteczka, wsie, Polacy mieszkający za granicą, uczniowie, studenci – dla nich wszystkich to doskonała alternatywa. Poza tym ogromna liczba urządzeń już w tej chwili posiada możliwość czytania eBooków, włączając w to nie tylko dedykowane czytniki, ale również komputery, telefony komórkowe i tablety. Rynek już dojrzał, teraz potrzeba zdecydowanych kroków ze strony zarówno autorów, jak i wydawców.

Szymon: Jest jeszcze kwestia cen e-booków, która w Polsce wydaje się zostawać najbardziej w tyle za zachodem. Czytelnik chce płacić za ebooki mniej niż za wersje papierowe. Dużo mniej. Czemu u nas jest z tym jeszcze problem, gdy w tym samym czasie John Locke sprzedaje na Amazonie miliony książek za 0,99 dolara?

John Locke na Amazonie

Kinga: U nas pokutuje przekonanie, że jak coś jest tanie, to nie jest dobre, a jak jest za darmo, to już wcale nie ma żadnej wartości. Możliwości promocji cenowej publikacji elektronicznej są nieograniczone, ponieważ w sensie fizycznym nie powoduje ona przyrostu kosztów, których doświadczamy w przypadku druku na papierze. Bardzo często na zachodzie zdarza się, że książka elektroniczna i papierowa kosztuje tyle samo, tyle że ta pierwsza znajduje się w promocji – od 30 do 70%. U nas taki model też by się sprawdził zwłaszcza, że w przypadku już istniejącej książki eBook jest w pewnym sensie wartością dodaną, powstającą niejako przy okazji – jednokrotny koszt składu, korekcji, redakcji, oprawy graficznej. Minus koszt druku, materiałów, księgarni, pośredników.

Warto zaproponować czytelnikowi tańszą książkę, bo książka to słowa, wszystko jedno w jaki sposób czytane. Może nic nie zastąpi szelestu papieru i zapachu drukarskiej farby, ale wiem z doświadczenia, że tak samo można pokochać książkę wydaną elektronicznie, jak i tą wydrukowaną na papierze.

Szymon: Co widać po starcie „31.10„. Dzięki za rozmowę.

Kinga: Dzięki. Życzę wszystkim czytelnikom Obywatela HD przyjemnej lektury.