Paweł Okopień ze Spider’s Web ma nieco inne zdanie na temat plazmy Panasonic VT30 niż ja (pisałem o tym na Facebooku). Tak samo jak setki innych autorów na całym świecie. Skąd takie różnice w testach tego samego sprzętu? I jak się w tym wszystkim nie pogubić szukając dla siebie nowego telewizora, odtwarzacza, komórki czy nawet zwykłego tostera?
Szymon Adamus: Cześć Paweł. Trochę się w sprawie tego Panasonica VT30 nie zgadzamy :)
Paweł Okopień: Ale tylko trochę… W swojej recenzji Panasonic TX-P55VT30 rzucił Cię na kolana jakością obrazu HD i 3D. Zgadzam się, jest nieźle. Ale mnie odrzucił słabym obrazem w ostrym słońcu. W dobrym źródle światła w nocy efekt jest niesamowity, ale dla mnie telewizor jest przede wszystkim do codziennego użytku, a nie tylko odświętnej uczty filmowej.
Szymon: I skąd ci biedni ludzie czytający nasze teksty mają wiedzieć kto ma rację? Co recenzent to inne opinie. Miałeś kiedyś przez to problem wybierając jakiś gadżet dla siebie?
Paweł: W większości przypadków swoje zakupy podejmuję całkiem świadomie. Wiem czego mogę się spodziewać po danym sprzęcie i co chcę osiągnąć. Co prawda parę lat temu zakupiłem swój projektor HP EP-7122 nie porównując go w działaniu do innych urządzeń na tym poziomie cenowym, ale jak się okazało, wybór był strzałem w dziesiątkę jeśli chodzi o stosunek cena/jakość. To właśnie tym parametrem na ogół kieruję się przy wyborze własnego sprzętu. Tak też oceniałem Panasonica VT30, który w nocy funduje przysłowiowy “opad szczeny”, natomiast w dzień jest znacznie słabiej. Myślę, że spore różnice w testach wynikają również z miejsca gdzie testy się odbywają. W dobie mediów społecznościowych i rosnącego znaczenia blogosfery czytelnicy wreszcie otrzymują testy sprzętu w domowych warunkach i relacje z codziennego użycia. Znacznie trudniej jest uzyskać takie opinie gdy sprzęt wędruje do dużej redakcji. Jakie są Twoje odczucia na ten temat?
Szymon: Testowanie sprzętu przez blogera we własnym domu ma swoje wady i zalety. Najczęściej w takich materiałach nie ma bardzo szczegółowych opisów technicznych i tabelek z milionem wartości. Tylko, że moim zdaniem też nie powinno być. Jakiego przeciętnego użytkownika interesuje pixel pitch, faktyczna wartość kontrastu czy inne takie dane? Człowiek chce po prostu wiedzieć czy to dobrze świeci i czy jest warte swojej ceny. Pisać trzeba dla ludzi. Tylko jest tu jeden problem – każdy autor ma swoje subiektywne poglądy i preferencje. To się zawsze przelewa na tekst. Weźmy chociaż tego (nie)szczęsnego Panasonica. Ja preferuję plazmę za jej szybkość i czerń. Oglądam też głównie treści w HD i to po ciemku. Więc polecam VT30, bo mi się po prostu podoba co ten telewizor oferuje. Ty nie jesteś do plazm przekonany i stawiasz na oglądanie również w świetle. Trudno więc żebyś się ze mną w stu procentach zgadzał.
Moim zdaniem problemu nie ma, jeśli autorzy nie boją się linkować i polecać innych testów. Często ze stron konkurencji. Gorzej jeśli redaktor naczelny stoi im nad głową i kasuje wszystkie linki zewnętrzne. Wtedy przekaz jest niepełny, bo jednostronny. Telewizora za 8000 zł raczej nie kupiłbym po przeczytaniu tylko jednego testu.
Paweł: Dokładnie tak, dlatego w swojej recenzji wyraźnie podkreślałem warunki w jakich plazma sprawdzała się świetnie, a w jakich nie. Światła w elektromarketach również nie pomagają telewizorom plazmowym przebić się przez słodkie kolory postawionych tuż obok telewizorów LCD. Właśnie dlatego ważne jest by pojawiało się jak najwięcej opinii w sieci, czy to na portalach technologicznych czy forach internetowych. Jednak w tym drugim przypadku często mamy do czynienia z fanami danych marek czy osób, które analizują dogłębnie każdy pixel swojego telewizora, a skoro już go zakupili to poruszą niebo i ziemię by stwierdzić, że ten model jest najlepszy. My mamy możliwość przejrzenia kilku/kilkunastu modeli w sezonie i co prawda subiektywnie opisujemy dany sprzęt, ale myślę, że jeśli czytelnik naprawdę jest zainteresowany konkretnym modelem nie patrzy ślepo na opinię tylko jednego autora. Nie wydaje Ci się, że w Polsce brakuje miejsc i chęci sprzedawców by można na spokojnie przetestować telewizor/ zestaw kina domowego? Oczywiście są salony odsłuchowe, jednak ceny sprzętu i oferta zawsze jest mniej korzystna niż ta z elektromarketu, a zwłaszcza internetu.
Szymon: W swojej warszawskiej siedzibie Philips ma taki tajny pokoik, w którym można porównać jego sprzęt do innych. Tylko, że po pierwsze nie można tam robić zdjęć, bo producent boi się pozwów ze strony konkurencji, a po drugie akurat Philips ostatnio mocno dostał w kość i diabli wiedzą co będzie dalej z jego telewizorami.
Można kupić telewizor z sieci, a jeśli się nam nie spodoba, to odesłać w ciągu 10 dni. Sprzedawcy nie lubią o tym mówić, ale takie jest prawo. Tylko, że to wszystko półśrodki. Najlepszą sytuacją byłaby prezentacja sprzętu w domu klienta. Kilku sprzedawców u nas to oferuje, ale zazwyczaj trzeba dopłacić za taki pokaz.
Inna sprawa – czy to wszystko jest aż tak bardzo potrzebne? My jesteśmy maniakami, kochamy te wszystkie niuanse i ukryte funkcje. Większość kupujących (i sprzedawców w dużych sieciach handlowych) nie odróżnia LED od OLED. No i w sumie po co mają odróżniać, skoro to drugie, to obecnie jeszcze pieśń przyszłości. A my oczywiście dostajemy wypieków na wieść o każdym nowym OLEDzie.
Paweł: Zapewne widziałeś podczas targów IFA 2011 w Berlinie na stoisku Philipsa porównanie ich własnych telewizorów z technologią aktywną i pasywną 3D. To było ciekawe gdy na jednym i drugim telewizorze prezentowany był ten sam materiał w 3D i można było w łatwy sposób ocenić wady i zalety oby dwóch technologii.
Można robić tak jak mówisz, tylko komu chciałoby się zamawiać 3-4 telewizory na 10 dni? Ponadto to generuje przecież dodatkowe koszty.
Fakt – jesteśmy maniakami, ale czy nie uważasz, że w Polsce brakuje edukacji technologicznej w mass mediach? W tym tygodniu przypadkiem natknąłem się na jeden z odcinków serialu Rodzinka.pl – poza fajnym gagiem z nadmiarem pilotów od sprzętu (który doskonale rozumieją nasze rodziny) miała miejsce scena gdzie jeden z dzieciaków wołał “kupimy nowy telewizor LEDowy, LEDowy”. Skoro takie nie do końca prawdziwe informacje podawane są non-stop w mediach, trudno oczekiwać by społeczeństwo mówiło i myślało inaczej.
Mam nadzieję, że już na targach CES ujrzymy seryjnego OLEDa w przyzwoitym rozmiarze. Na razie Sharp szaleje z wielkością LCDików. Nie uważasz, że przy takim rozmiarze lepiej zakupić projektor?
Szymon: Mówiąc szczerze, za projektorami nie przepadam. O ile plazma świeci gorzej w słońcu, o tyle projektor jest już zupełnie bezużyteczny. Nawet odrobina światła i obraz jest do bani. Bez względu na projektor. Jeśli ktoś ma domek jednorodzinny albo duże mieszkanie i może poświecić jeden pokój tylko na kino domowe, to super. Po pełnym zaciemnieniu obraz o przekątnej 300 cali musi robić wrażenie. Ale dla większości odbiorców telewizor jest bardziej praktyczny.
60 i 80 calowe Sharpy są rzeczywiście niezłe. Właśnie testuję 60-calowego Sharpa LE830E i zajmuje mi pół ściany. Coś pięknego!
Wracając jednak do kwestii testów, jak nie zgubić się w ich gąszczu?
Paweł: No i tu wracamy do punktu wyjścia – do czego ma służyć telewizor, bo w przypadku plazmy w mojej opinii tylko do filmów.
Myślę, że przed zakupem należy zrobić dobre rozeznanie rynkowe, natomiast jeśli interesujemy się tematyką, to problemu chyba nie mamy – wiemy gdzie znajdziemy rzetelne recenzje i czego spodziewać możemy się po danym autorze. Sieć dodatkowo daje nam możliwość porozmawiania w komentarzach czy bezpośrednio z autorem tekstu i zapytania o jakieś szczegóły.
Szymon: Komentarze to świetna sprawa. Można usłyszeć konkretne zdanie ludzi, którzy używają sprzętu od dłuższego czasu. Tylko trzeba z tym uważać. Im więcej informacji tym większy mętlik w głowie. A czasem po prostu warto coś wybrać i kupić. W większości przypadków nowy sprzęt i tak będzie fajny.
Dzięki za rozmowę.
Paweł: Dzięki.
Fot. na licencji CC rockcreek/Flickr