Podczas wtorkowej konferencji prasowej przedstawiciele japońskiej firmy wspominali, że widzieli przyszłość i jest nią Sony. Nie wątpię, że producent da sobie radę, ale na aż taki optymizm jest znacznie za wcześnie. Producentowi wyraźnie brakuje pomysłu na samego siebie.
Rewolucji nie będzie
W świecie płaskich telewizorów i innego sprzętu elektronicznego firmy Samsung i LG zachowują się obecnie jak nastolatki. Często zmieniają zdanie i ciągle wpadają na nowe pomysły. Czasem udane, czasem mniej, ale mają ich tyle, że prędzej czy później któryś się przyjmuje. I jak na młodzież przystało, robią to wszystko szybko i z werwą.
Stara szkoła podchodzi do sprawy trochę inaczej. Na Gazecie pisałem o tym, że Panasonic dopiero zaczyna się uczyć luzu. Idzie mu całkiem nieźle, tegoroczne telewizory oferują już nie tylko dobry obraz, ale też ciekawy design i innowacyjne dodatki. Ot chociażby aplikację do sterowania i streamowania treści z i na telefon lub tablet.
Sony ma inny problem niż Panasonic. Wygląda na to, że ta firma poczuła się zbyt bezpiecznie w zbudowanym wiele lat temu domku i nie zorientowała się jeszcze, że już nie jest numerem jeden. Podczas niedawnej konferencji Aplikacje TV przedstawiciele producenta zachwalali swoje Smart TV i platformę Google TV, tak jakby miały one zmienić świat. Szanse na to są jednak małe. Google będzie zresztą funkcjonować obok firmowej platformy Smart Sony – Bravia Internet TV. Też już o tym wspominałem i podtrzymuję obawy, że przeciętny klient zacznie się w tej ofercie gubić.
Na wczorajszej konferencji było wyraźnie widać, że pracownicy Sony są przekonani o wielkości tej firmy, jej kulcie i jakości. I bardzo dobrze. Wszak to Sony, twórcy takich rewolucyjnych urządzeń jak Walkman czy PlayStation. Problem w tym, że większość z nich ma już kilka czy kilkanaście lat na karku. Podczas konferencyjnych przemówień pracownicy Sony poradzili sobie całkiem nieźle z luźną (chociaż oczywiście wyreżyserowaną) atmosferą przemówień w stylu Apple, tylko że za formą nie szło zbyt wiele treści.
Jeśli kogoś podnieca fakt, że telefon Xperia P będzie miał aluminiowe wykończenia, Xperia S zapewni ekran i aparat w HD, a blu-ray S790 poradzi sobie z materiałami w rozdzielczościach ponad Full HD (których i tak nie ma :), to mógł się nieźle bawić. Ja niestety autentycznie ziewałem słuchając o kolejnym produkcie znanym od dawna i następnej w kolejce płycie w ofercie Sony Music. Ta ostatnia prezentacja była najsłabszym punktem całej konferencji. Stanowczo za długi i zrealizowany jak program telezakupów film powinien skończyć się po kilkunastu sekundach. Niestety trwał wiele minut.
Cisza i spokój
Po konferencji odniosłem wrażenie, że pracownicy Sony bardzo kochają tę firmę, ale niestety brakuje im produktów, które tę miłość mogłyby zasiać również w osobach postronnych. Rozumiem, że ta marka jest rozpoznawana doskonale na całym świecie i dla wielu odbiorców jest synonimem tego co w elektronice użytkowej najlepsze. Ale drodzy Państwo, konkurencja nie śpi. Wczoraj w rękawie Sony wyraźnie zabrakło asów. Pojawił się (z lekkim opóźnieniem, ale jednak) wizjer OLED HMZ-T1. Sprzęt bardzo ciekawy, ale przecież nie nowy. Sam bawiłem się nim już we wrześniu na targach IFA 2011, a niektórzy czytelnicy mojego bloga mają go nawet już w domach.
Wspominano o konsoli PS Vita, która niedawno zadebiutowała w Polsce i podobno sprzedaje się u nas w ilości 1000 sztuk tygodniowo. Znów bardzo fajny sprzęt, ale już wszystkim doskonale znany. Pojawiła się wzmianka o nowych tabletach, ale z konkretów usłyszeliśmy tylko to, że dostępne w sklepach od dawna Sony Tablet S i Sony Tablet P są znakomite. Na koniec mogłem obejrzeć kilka zwiastunów filmów, które już dawno widziałem na YouTube (Spiderman, Men In Black 3) i usłyszeć o współpracy z Sony z Discovery i IMAX, o której informowano nas już oficjalnie w lutym zeszłego roku. Przypomniano też dosłownie jednym zdaniem panel Crystal LED, znany już z targów CES.
Rozumiecie już o co mi chodzi? Bardzo dużo wysokich liczb, sporo werwy, cała masa optymizmu, ale mało konkretów. Trochę więcej można było się oczywiście dowiedzieć na salach pokazowych. Ot chociażby to, że Google TV będzie w Polsce sprzedawany w postaci dwóch urządzeń multimedialnych – z i bez Blu-ray. Ceny poniżej 1000 zł za wersję „gołą” i poniżej 2000 zł za odtwarzacz z Blu-ray. Fajna wiadomość, tylko czemu nie jest o niej głośniej?
Moim zdaniem Sony przeżywa kryzys wieku średniego. Ma już swoje lata i ugruntowaną pozycję na rynku, ale chciałoby znów zmienić świat tak samo jak zrobiło to dawniej dyskietkami 3,5 mm, telewizorami kineskopowymi Trinitron, napędem CD w konsoli, walkmanem czy płytami Blu-ray.
Problem w tym, że obecnie ten producent po prostu nie ma niczego tak silnego (przynajmniej w sferze telewizyjnej, konsolom Sony popularności nikt odebrać nie może). Być może producent po prostu bada rynek i jeszcze nie zdecydował się czym by tu znowu zawojować świat. Tak było chociażby z ekranikiem OLED XEL-1, który firma wydała w 2007 roku, tylko po to by kilka lat później wstrzymać się z atakiem na sektor OLED, aż do czasu udoskonalenia technologii i spadku cen. Może z Crystal LED będzie inaczej? A może to wizjer HMZ-T1 będzie nowym hitem? Tylko jeśli tak, to czemu producent nie mówi o nim więcej i nie atakuje silniej?
Z pustego nawet Sony nie naleje
Z konferencji i pokazów Sony wyszedłem z mieszanymi uczuciami. Nie dlatego, że coś mnie jakoś szczególnie rozczarowało, ale z powodu braku jakichkolwiek emocji. Byłoby mi dużo łatwiej, gdyby producent pokazał coś naprawdę fatalnego. Wtedy przynajmniej mógłbym Wam powiedzieć, że Sony się kończy. Sęk w tym, że się nie kończy, tylko po prostu niczym nie rzuca na kolana.
Nawet najlepszy kucharz nie będzie w stanie przyrządzić zachwycającego posiłku nie mając w lodówce dobrych składników. W ofercie Sony trochę ich teraz brakuje. Mam nadzieję, że ktoś szybko zrobi zakupy.