Wpis pochodzi z Multi-bloga.
Matryca cienka jak kartka papieru, ekran zwinięty w rolkę i jakość lepsza niż cokolwiek, co do tej pory widzieliśmy. Taki może być OLED. Ale czy już za rok?
Wszyscy mają OLED? Mam i ja!
O tym, że Samsung i LG wprowadzą w tym roku do sprzedaży swoje telewizory OLED wie zapewne każdy fan tej nowej technologii. Sytuacja na rynku zaczyna jednak wyglądać jeszcze ciekawiej. Ostatnio Sony zmieniło diametralnie swoją politykę i przyznało, że zaczyna stawiać na nowe technologie. Teraz pojawiły się plotki, jakoby już we wrześniu tego roku, podczas berlińskich targów IFA, swój prototyp telewizora OLED miał pokazać również Panasonic. To całkiem realne, bo to kolejny, japoński producent, który w zeszłym roku zanotował ogromne straty. Musi więc szukać nowych dróg powrotu na szczyt.
To już nie jest jednostkowa chęć wybicia się przed peleton, ale pierwsze wystrzały na froncie nowej wojny. I to takiej, która prędzej czy później doprowadzi do wyeliminowania konkurencyjnych i już dość leciwych technologii. Może nie za rok czy dwa, ale 10 lat? Na pewno. Szczególnie, że OLED-owy trend widać na całym świecie. Ostatnio do walki dołączyli nawet Chińczycy, udzielając wsparcia finansowego 19 firmom z tego sektora. Po co? By OLED kojarzył się z Chinami. Jeśli to dla Was nadal za mało, to co powiecie na przemysł motoryzacyjny? Audi prezentuje prototyp samochodu naszpikowanego od kół po dach ekranami nowej generacji, a fani szybkich motorów mogą dostać niekontrolowanego ślinotoku na widok jednośladu Ducati 1199 Panigale, którego deska rozdzielcza to tak naprawdę panel OLED wysokiej jakości.
W pieniądzach siła
Skąd moje przekonanie o tym, że OLED będzie w przyszłości królował? Z powodu pieniędzy. Z obecnych technologii LCD i PDP nie da się wykrzesać już wiele więcej. Producenci doszli do ściany. Teraz muszą ją przebić. I już to robią. Po części za pomocą wszelkiej maści dodatków. Smart TV, 3D, otwarte przeglądarki internetowe i inne cuda, to właśnie dowód na to, że pod względem jakości obrazu i dźwięku wielkich zmian już dokonać nie można. I te możliwości się jednak wyczerpią. Wtedy będzie trzeba wejść z czymś zupełnie świeżym. I tu pojawia się OLED
W ubiegłym roku ten rynek warty był zaledwie 1,9 mld dolarów. W 2017 roku ma to być już 11 miliardów dolarów – 6 razy więcej
– pisał niedawno na Multi-blogu Andrzej, na bazie danych prognozowych z firmy Lux Research. W roku 2017 co trzeci smartfon ma mieć ekran OLED, a jeśli Apple zdecyduje się użyć tej technologii w swoim sprzęcie przenośnym (iPad oraz iPhone), to wartość tego sektora rynku wzrośnie do 35 milionów dolarów.
Czy tak się stanie? Nie wiadomo. Ale jest absolutnie pewne, że OLED będzie dalej rozwijany, promowany i popularyzowany. Nie dlatego, że przeciętny klient wypatruje z jakimś szczególnym podnieceniem super płaskich ekranów nowej generacji. Po prostu dlatego, że firmy takie jak Samsung, LG i cała reszta kompanii muszą generować zyski. Na nowinkach technicznych można zarobić nieźle. Trzeba tylko je mieć.
Już za rok?
Pytanie tylko kiedy to wszystko nastąpi w działce telewizorów? Komórki komórkami, samochody i motory – też znakomicie, ale osobiście czekam (oczywiście) na OLED dużych rozmiarów. I doczekam się już w tym roku… tylko co z tego? Mimo, że LG i Samsung wprowadzają w tym roku do sprzedaży swoje telewizory OLED o przekątnych 55 cali, a Sony i Panasonic chcą do nich dołączyć jak najszybciej się da, to absolutnie wszystkie telewizory tego typu o przekątnych ponad 50 cali będą drogie jak diabli!
Przy cenach rzędu 20-30 tysięcy złotych, nie ma co liczyć na popularyzację technologii w ciągu kilku miesięcy. Producenci ścigają się jak mogą, by szybko zaistnieć w sektorze dużych telewizorów OLED, ale prawda jest taka, że rok 2013 będzie dopiero etapem przygotowawczym do naprawdę ostrej walki w kolejnych latach.
Oczywiście możemy być pewni, że do połowy roku 2013 usłyszymy o kolejnych nowościach i rewolucji produkcyjnej, która umożliwi spadek cen dużych OLED-ów. Po dźwięku gongu nie można już zejść z ringu, więc producenci będą musieli walczyć. Jednak zanim w ich ofertach nie znajdzie się po kilka telewizorów nowego typu, a ceny nie zejdą chociażby do 10 000 zł, to nadal będą królować plazmy i LCD.
Jak długo? To proste. Aż przestaniemy je kupować.
Wpis pochodzi z Multi-bloga.