Czy za 15 lat nasze dzieci będą uczyły się w szkołach Chińskiego?

Jeśli boicie się islamizacji Europy, to gdy posłuchacie o tym jaką potęgą w świecie biznesu i rozrywki są już Chiny, zapewne nie będziecie mogli spać przez tydzień.

Dzięki Bogu za Chiny!

Mówią producenci filmów, które w Europie i USA czasem łącznie nie zarabiają już tyle co w samych Chinach. Przykładów z ostatnich miesięcy jest wiele. Warcraft czy drugi Dzień Niepodległości miałyby poważne problemy z rentownością, gdyby nie box-office’owy dopalacz jakim jest rynek chiński. Ten proces postępuje od lat. Najgłośniejszym przykładem, gdy jeszcze robiło to na kimś wrażenie, był Iron Man 3, w którym na potrzeby rynku chińskiego dokręcono kilka scen rozgrywających się właśnie w tym kraju.

Dzisiaj to już standard. Scenariusze największych (i najdroższych) filmów pisze się tak, by wycisnąć z chińskiej gąbki jak najwięcej. Między innymi dlatego Michael Bay w ostatnich Transformerach zabrał nas do Chin, a Matt Damon będzie niedługo walczył z jaszczuro-ludźmi na Wielkim Murze.

Możecie sobie myśleć, że co z tego, to przecież tylko durne blockbustery zbudowane na wybuchach. Jasne, ale też silne nośniki wartości kulturowych. Od kilkudziesięciu lat chłoniemy w popkulturze wzorce amerykańskie, dość bliskie naszym. Co będziemy przyswajali gdy Hollywood zacznie kręcić głównie dla Chin, bo tam są pieniądze, a chińskie firmy kupią zachodnich producentów treści? Ot chociażby taki Paramount, jedną z największych wytwórni filmowych w USA, na którą ma już chrapkę chińska Wanda Group.

A to tylko jedna z wielu macek chińskiego potwora zbliżającego się do krajów zachodu.

Pytanie czy powinniśmy się go bać, czy przywitać chlebem i solą? Może nie jest to drapieżna ekspansja kultury chińskiej, atak na zachodni światopogląd, tylko naturalne przestawienie akcentów gospodarczo kulturowych. Takie samo jakie obserwowaliśmy na przykład w świecie technologii za sprawą dominacji Japonii, a następnie Korei. Może po prostu teraz przyszedł czas na Chiny, a później… kto wie. Indie?

W najnowszym odcinku podcastu Masa Kultury rozmawiamy o tym jak wielki jest apetyt Chin na zachodnie mięso (dosłownie i w przenośni). Michał Kowal, mój współprowadzący, przed nagraniem wybierał się do Hong Kongu. Po powrocie wrócimy do tematu, by zweryfikować nasze przypuszczenia, z faktami zastanymi na miejscu.

A tym czasem – miłego słuchania!

POBIERZ MASA KULTURY – MIODOZER Z DZIELNICY

 

Jeśli wolicie oglądać, to wersja wzbogacona podcastu jest na YouTube.

Część pierwsza poniżej i tutaj.

Zapraszamy na naszą wypasioną Grupę na FB!

 

W tle podcastu użyto muzyki ROYALTY FREE MUSIC by BENSOUND Archiwum podcastów znajdziecie tutaj. Zapraszamy, do subskrybowania nas na iTunes.