W 24 godziny na grę karcianą Valhalla zebrali nie oczekiwane 50, a 160 tys. zł. Po kilku kolejnych dniach było to już 300 tysięcy. Jak się to robi?
Łukasz „Wookie” Woźniak jest związany z grami planszowymi od dawna. Gra praktycznie od zawsze. Od 10 lat je recenzuje czy to na stronie internetowej, czy na swoim kanale YouTube. Później zajął się również sprzedażą gier i wydawaniem własnych produkcji. W pewnym momencie przestało to być już tylko hobby, a zamieniło się również w pracę, w której Łukasz po prostu świetnie się bawi.
Oczywiście nie każdy musi próbować zmieniać swoją pasję w zawód, ale jeśli jesteście niezadowoleni z tego co robicie, czujecie, że praca wysysa z Was energię, a nie daje radość i chcielibyście to zmienić, to Wookie jest dobrym przykładem na to, że się da i że efekty mogą przerosnąć Wasze najśmielsze oczekiwania.
To jest taki sam gość jak my wszyscy. Ma żonę, dzieci, rachunki do zapłacenia itd. Pewnego dnia stwierdził jednak, że ze swoim uwielbieniem do planszówek zrobi coś więcej. Zacznie o nich mówić projektować, wydawać, sprzedawać… To nie jest proste. Wymaga lat pracy i nauki. Ale efektem może być tak spektakularny sukces jak zbiórka crowdfundingowa na Valhallę – najnowszą grę karcianą Łukasza.
Spotkałem się z nim przedwczoraj by porozmawiać o jego pracy i astronomicznym sukcesie jakim okazała się wspomniana zbiórka na Valhallę. Wookie tworzył ją cztery lata, rozegrał ponad 500 partii cały czas coś poprawiając, a w końcu, wraz ze współpracownikami, stworzył specjalnie na jej potrzeby platformę zagramw.to mającą pomóc zebrać pieniądze na wydrukowanie Valhalli, a następnie pomagać innym osobom chcącym zebrać od fanów fundusze na wydanie swojej planszówki. Efekt tych prac? Obecnie to już 300 000 zł na wydanie Valhalli!
Zapytany o porady jak osiągnąć taki sukces Łukasz mówi, by nastawić się na porażki i czerpać z nich nauki.
Trzeba nastawić się na porażki, dużo uczenia się biznesu w który wchodzę i uczenia się samego siebie w tym biznesie. Porzucenie pracy od 9 do 17 i danej branży jest trudne. Jest to duży przeskok, który można rozłożyć w czasie, ale wciąż będę ponosił porażki, uczył się pewnych rzeczy od nowa, bo wchodzę w nowe buty.
Łukasz podchodzi do swojej pracy z planszówkami niezwykle ciekawie. O dziesięciu latach pracy opowiada tak, jakby to był spacer w parku. Mówi co prawda, że na każdy sukces przypadało około 12 porażek, ale jednocześnie nie fiksuje się na nich. Wyciąga naukę, poprawia i idzie dalej. Ku kolejnej grze, czy projektowi. Przebył bardzo długą drogę, od gracza i recenzenta, przez twórcę gier, a na wydawcy i współwłaścicielu nowej platformy crowdfundingowej skończywszy, ale mówi, że nadal po prostu lubi grać w gry i robi to z przyjemnością gdy tylko ma czas.
Tak działa zamienianie pasji w pracę, jeśli podejdziemy do tego z głową. Będziemy świadomi tego, że nasze podejście do danego tematu się zmieni (to nieuniknione), ale że przy odrobinie uwagi i całej masie pracy możemy na końcu tej drogi przez 8 godzin dziennie robić po prostu to, co lubimy.
Zapraszam Was na reportaż o Łukaszu Woźniaku i jego grze Valhalla. Jutro z kolei opublikuję długą rozmowę z Wookiem oraz podcast Niezwykli Ludzie.