Fot. na licencji CC beeJim828 Flickr

Do wigilii Bożego Narodzenia zostało jeszcze 10 dni. To dostatecznie dużo czasu, by kupić nowy telewizor. Dla całej rodziny, na święta. Jaki? Podpowiadam w pełnej wiadomości. Bez wodolejstwa, konkretnie i na temat.

Na początku mała uwaga. Wszystkie poniższe modele, to moje subiektywne typy. Uzasadniam każdy wybór, tłumaczę dlaczego sądzę, że będzie dobry… co nie znaczy, że musicie się ze mną zgadzać. Zapraszam do dyskusji.

Wysoka półka – Panasonic TX-P55VT30

O 55-calowej plazmie 3D Panasonica pisałem na Obywatelu HD sporo. Jej test z 6. lipca jest nadal jednym z najbardziej popularnych tekstów na blogu. Paweł Okopień ze Spider’s Web się ze mną do końca nie zgadza, ale moim zdaniem jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy telewizor z wysokiej półki tego roku.

Panasonic TX-P55VT30

Obraz na nim traci na jakości w mocnym słońcu. To prawda. Ale jeśli macie możliwość regulacji nasłonecznienia w pokoju lub oglądacie TV tylko wieczorem, to ta plazma rzuca na kolana. Zarówno w 2D jak 3D. Trójwymiar na tym panelu był absolutnie najlepszym jaki widziałem do tej pory.

Dlatego też polecam plazmę Panasonic TX-P55VT30 jako opcję dla osób szukających rewelacyjnej jakości obrazu do kina domowego, nie zależy im za bardzo na dodatkach sieciowych (Panasonic daje sobie z nimi radę, ale nie przewodzi stadu) i są w stanie słono za to zapłacić.

Panasonic TX-P55VT30 – ceny o 8000 zł.

Duże, a tanie – Sharp LE635E, Samsung PS51D490 i Samsung PS51D550

Trzy telewizory ciekawe pod względem stosunku wielkości i możliwości do ceny.

Najdroższy z trójki jest Sharp LE635E. To ten model, którym japoński producent chce zachęcić polskich widzów do dużych przekątnych. Sharp LE635E od zawsze jest u nas względnie tani. Piszę „względnie” bo na starcie kosztował 7000 zł, a teraz można go dostać za 5700 zł. Niby dużo, ale to nowy model producenta z podświetlaniem LED o przekątnej 60 cali. Takie monstrum potrafi rzucić na kolana.

Sharp Aquos LED LE635E

O wiele tańsze będą wspomniane Samsungi. Model Samsung PS51D490 można dostać za 2200 zł. D550 to wydatek około 2700 zł. Dlaczego je wyróżniam? Bo to jedne z najtańszych, tegorocznych paneli 51-calowy jakie możecie dostać. Co więcej obydwa z nich obsługują obraz 3D i odtwarzają multimedia z USB.

Plazma PS51D490 ma rozdzielczość 1024 x 768 i między innymi dlatego jest taka tania. Trochę słabo, ale dla mniej wymagających użytkowników, którzy nie planują kupna Blu-ray powinno wystarczyć. Samsung PS51D550 to już matryca Full HD.

Samsung PS51D550

Obydwa modele mają schludne wzornictwo (chociaż bez szaleństw) i jak na plazmy za takie pieniądze są bardzo cienkie (około 56 milimetrów). No i powtórzmy jeszcze raz – to jest 51 cali, więc już bardzo fajna przekątna.

Sieciowy TV – od biedy coś Samsunga

Moje zdanie na temat tej całej „rewolucji” Smart TV znacie i jak pewnie pamiętacie nie jest ono zbyt pozytywne. Lubię funkcje internetowe w telewizorach, ale póki co stoją one na takim poziomie, że wybieranie panelu tylko ze względu na ten aspekt nie ma najmniejszego sensu. Spore nadzieje wiązałem z platformą do gier wideo Panasonica, ale wygląda na to, że producent nie jest nią zainteresowany tak bardzo jak ja.

Z producentów których oferta odrzuca obecnie najmniej, warto zwrócić uwagę chyba tylko na Samsunga. Koreańczycy mają taki sam pomysł na Smart TV jak inni, sklep z dodatkowymi aplikacjami i wszędobylskie widgety internetowe, ale wydaje się, że idą do przodu szybciej oferując więcej treści. Oczywiście nawet tu nie jest idealnie, bo nie dość, że Polska oferta jest mocno ograniczona w stosunku do zachodniej, to jeszcze producent nie idzie na całość i bez sensu spowalnia rozwój Smart TV. Nie ma wsparcia dla dowolnej klawiatury i myszki, nie ma naprawdę potężnej oferty programów w stylu iTunes czy Android Market. Niemniej kilkaset widgetów jest, więc przynajmniej widać czym to głośne SmartTV ma być.

Jaki model? Jeśli idzie o kwestie sieciowe, to w sumie dowolny z dostęp do usługi Internet@TV.

Bez kombinowania – do 3000 zł

Na koniec kilka modeli w cenach do 3000 złotych, które są po prostu telewizorami do oglądania. To odbiorniki bez nowinek technicznych i bajerów, ale sprawdzone, docenione i warte uwagi.

  • Sony 40EX500 – kosztujący około 2150 zł telewizor LCD firmy Sony z matrycą Full HD, technologią 100 Hz i USB Media Player. Są tu też aż 4 złącza HDMI i dwa Euro. Bez zbędnych fajerwerków, po prostu do oglądania.
  • Panasonic TX-P42G30 – niezbyt piękna, ale sprawdzona i dobra plazma za 2500 zł. Nie ma 3D i jak to u Panasonica słabo radzi sobie z multimediami z USB, ale ma świetną czerń, dobry dźwięk i skalowanie sygnału słabszej jakości oraz funkcje sieciowe, w których wyróżnia się Iplex oraz Ipla.
Panasonic TX-P42G30
  • Toshiba 46VL733 – kosztuje około 2800 zł, więc więcej niż poprzednie propozycje, ale ma 46 cali i podświetlanie matrycy diodami LED. Telewizor nie jest zbyt piękny (ma grubą ramę wokół matrycy), ale ma rewelacyjny system Resolution+ podnoszący jakość materiałów SD. Tylko przed zakupem sprawdźcie podświetlanie w konkretnym modelu. Toshiba ma czasem problemy z równomiernym podświetlaniem w modelach Edge LED.

Gość specjalny

Sony Bravia W4000

Sony Bravia W4000

Piszę o tym telewizorze, by pokazać, że wymienianie odbiornika co rok, to fantazja producentów, ale nie konieczność użytkowników. Korzystam z tego telewizora LCD od kilku lat i jakoś nie czuję ogromnej potrzeby zmieniania go na coś kilkukrotnie droższego. Oczywiście często dostaję sprzęt do testów, więc mogę się „wyżyć” pod względem nowinek. Ale do Bravii W4000 wracam zawsze bez goryczy. Nie jest to telewizor tak piękny jak nowe modele, nie tak cienki, nie ma diod LED, 3D i innych wypasów, ale jest prosty i znakomity zarówno do filmów jak i gier.

Pamiętajcie więc, że jeśli nie jesteście chorobliwymi fetyszystami liczącymi każdy piksel, to z nowego telewizora, jakikolwiek by on nie był, zapewne i tak będziecie zadowoleni. Kupujcie tylko z głową i pod własne wymagania.

Udanych zakupów!

 

Fot. na licencji CC beeJim828 Flickr