Oprócz Ambilighta lubię też YouTube. Brzmi to dziwnie, bo kto nie lubi serwisu Google? Ja najbardziej cenię sobie go jednak w wersji nietypowej – w smart TV.
YouTuba przedstawiać nie trzeba. Aby go nie znać, trzeba by ostatnie lata przespać w jaskini. Miliony filmów, miliardy godzin materiału, niezliczona liczba zabawy. Sam serwis nie podnieca mnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ale jego aplikacja dla Smart TV już tak.
Pierwszy raz wspominałem o niej przy okazji tekstu piętnującego Smart TV.
Dlaczego Smart TV przegrywa z komputerem?
I owszem, uważam że jakkolwiek Smart TV nie było by rozwijane i rozbudowywane, to i tak zawsze będzie przegrywać z komputerem podpiętym przez HDMI. Powodów jest kilka, o których pisałem w poprzednim tekście. Nie oznacza to jednak, że Smart TV nie ma sensu. Raptem w zeszły piątek informowałem Was o możliwościach najnowszych platform Smart TV i Androida. Telewizyjna aplikacja YouTube udowadnia siłę takich rozwiązań. Moje serce zdobywa jedną funkcją – wykorzystaniem łączności ze smartfonami i tabletami. Oczywiście nie byłaby ona potrzebna, gdyby np. wszystkie telewizory i smartfony wspierały standard Miracast. Wtedy stremowalibyśmy na dużym ekranie wszystko co się nam podoba.
Tak jednak nie jest i pewnie jeszcze długo nie będzie. A w tym czasie YouTube działa znakomicie. Jak?
Używając na telewizorze YouTuba za pomocą zwykłego pilota, bywa różnie. Jak zwykle problemem jest szybkość wprowadzania treści. Google zdobyło jednak złoto opcją parowania odbiornika z urządzeniem zewnętrznym. Wystarczy w komórce lub na tablecie wpisać odpowiedni kod, by sprzęt mobilny zamienić w wygodnego pilota. Interesujących nas treści szukamy na tablecie lub komórce, a następnie wczytują się one na telewizorze.
Ktoś mógłby powiedzieć, że tak silne chwalenie aplikacji za jedną funkcję jest przesadą. Sęk w tym, że ta jedna, prosta sztuczka sprawia, że YouTube w wersji Smart TV nabiera nowego życia. Nie chodzi o to by dana aplikacja Smart TV robiła wszystko dobrze. Wystarczy by jedną rzecz robiła znakomicie!
YouTube właśnie to robi. Pozwala szybko i łatwo znaleźć film oraz równie wygodnie wyświetlić go na ekranie telewizora. Tylko tyle i aż tyle. Kocham tę komunikację między urządzeniami, bo niczego więcej niż szybkiego dostępu do filmów od tego widgetu nie oczekuję.
Dlatego aplikacja YouTube na połączonych ze sobą telewizorach i komórkach jest jedną z moich ulubionych i najczęściej używanych technologii.