Krew się leje, miasta płoną, Ziemia umiera, wszechświat eksploduje!!! Gdybyście jeszcze nie wiedzieli, to mistrzostwa UEFA Euro 2012 są zwiastunem końca świata. Nie wiem czy tego przewidzianego przez Majów, ale na pewno jakiegoś. Tylko, że to wszystko oczywiście bzdura, bo nawet jeśli jeden idiota rzuci komuś w twarz czekoladowym tortem, to ośmiu innych będzie delektowało się radośnie jego słodyczą. O tym jak działa na nas Euro 2012 i jak my działamy dla niego w pełnej wiadomości.
W tym tekście będę trochę brzmiał jak stary dziad. Ale nie taki z Polski, co to narzeka, że jakiś gówniarz kopie piłkę na jego bezcennym trawniku pod blokiem, ale Szwajcarski. Bogaty, z wysoką emeryturą, nadmiarem wolnego czasu i telewizorem większym niż niejedno polskie mieszkanie. Gdybym był polskim dziadem, to narzekałbym na te wszystkie hejterskie komentarze i agresywne relacje.
Włoscy komentatorzy opisali atmosferę, jako zimną wojnę zaznaczając, że polscy kibice wygwizdali hymn przeciwników. Z kolei niemieckie media piszą o pierwszym poważnym skandalu na Euro 2012. A prestiżowy czeski dziennik zatytułował artykuł: „Krwawa bitwa wstrząsnęła Warszawą”. Również szwedzkie media obserwowały poczynania pseudokibiców oceniając, że „piłkarskie święto zostało wczoraj brutalnie i krwawo przerwane”. Zamieszki stały się jednak numerem jeden w prasie rosyjskiej
– czytam na WP i mam wrażenie jakby zaczynała się wojna. Chryste Panie ratuj mnie, bo wygląda na to, że zaraz wszyscy zginiemy!!!
Albo i nie. Narzekania na medialne zniekształcenie rzeczywistości odstawiam na bok. Nie jestem takim rodzajem dziada. Ja jestem człowiek spokojny. Staram się patrzeć na świat pozytywnie i uważam, że ludzie w głębi duszy są dobrzy. Nawet jeśli plują na rosyjskich kibiców.
Jak widać debile psujący sportową atmosferę się znaleźli. Człowiek to taka skretyniała istota, że nigdy nie umie się cieszyć z tego co ma i poddaje się agresji. Jeśli 10 ludziom dacie w prezencie pyszne torty czekoladowe, to stawiam piątala, że minimum dwie z nich pomyślą o rąbnięciu nim w swojego sąsiada. Najlepiej Niemca albo Żyda. Powstrzymać może je jedynie chwilowa zaćma lub ewentualnie niespotykana chcica na coś słodkiego.
Trochę to rozumiem, bo sam zawsze marzyłem o tym, by rozkwasić komuś tort na twarzy.
Tak samo jak niezmierną przyjemność sprawia mi bicie zużytych butelek, wyrywanie kwiatków na łące i kopanie papierków walających się po ulicy. Fajnie jest coś od czasu do czasu zniszczyć. Szczególnie jeśli jest się facetem. Kobiety tego czasem nie rozumieją, ale my naprawdę mamy potrzebę rozpieprzenia czegoś w drobny mak. Nie wiem czemu. Pewnie z braku seksu.
Wnioskuję więc, że ci podjarani pseudokibice psujący reszcie kraju i Europy zabawę z piłką są niewyżyci seksulanie. Trochę mi ich żal. Jeszcze bardziej jednak szkoda mi dziennikarzy, którzy w pogoni za (wcale nie tak bardzo) tanią sensacją wyolbrzymiają wszystko do apokaliptycznych rozmiarów. Nie mówię, że incydentów nie ma, bo jak widać w materiale Pyty trochę chamstwa na ulice wylazło. Ale czy kogoś to naprawdę dziwi? Setki tysięcy ludzi z różnych krajów gromadzi się na stosunkowo niewielkiej przestrzeni i zajmuje się dwiema czynnościami:
- żłopaniem piwska
- i dopingowaniem swojej drużyny.
Jeśli w takich warunkach ktoś komuś nie da od czasu do czasu w ryj, to znaczy, że wszyscy palili maryśkę. Na meczu otwarcia w Warszawie fanów „zioła” nie widziałem. Nawet jeśli sam zachowałem się jak ostatni ćpun trzymając szalik nie tak jak trzeba (na Facebooku już za to przepraszałem, więc nie będę sie powtarzał :).
Mówiąc inaczej, po diabła epatować tą krwią, brutalnością i powszechną tragedią? Patrząc na to proporcjonalnie widać wyraźnie, że to przypadki sporadyczne. Na meczu otwarcia w Warszawie widziałem kibiców Polski i Grecji gratulujących sobie nawzajem strzelonych bramek. Irlandczycy w Poznaniu przywieźli znaczną część oszczędności i w pubach stawiają kolejki wszystkim chętnym (serio). Rosjanie odpuścili sobie sierpy i młoty, a pojedynczy wywrotowcy podobno są butowani nawet przez swoich. Na deser są jeszcze Internauci, którzy może i w komentarzach nie szczędzą wulgaryzmów, ale jak trzeba kliknąć „like” pod pozytywną akcją, to się nie powstrzymują.
Generalnie w mediach mało jest pozytywnego przekazu, widzimy wojny, przemoc, kłótnie. Nowe media pokazują jak łatwo się komunikujemy, jak można tworzyć coś razem, wymieniać się myślami, poglądami. Staramy się budować pozytywny wizerunek dzięki tym mistrzostwom, włożyliśmy w to kupę pracy, a te debile to niszczą
– powiedział w wywiadzie dla NaTemat.pl Łukasz Miler, twórca powyższej grafiki. Podobno stworzył ją impulsywnie, bo zrobiło mu się po prostu głupio patrząc na idiotów atakujących pokojowy pochód.
Mi też jest trochę głupio, ale nie będę się przejmował. W sobotę usiądę ze znajomymi, otworzę piwo i będę dopingował naszych. Jeśli przegrają, to zgniotę puszkę i otworzę drugą krzycząc, że nic się nie stało. Po co mam palić samochody i bić kibiców przeciwnych drużyn, skoro na boisku już jest ogień i walka?