Wpis pochodzi z Multi-bloga.
Zakładasz na głowę okulary, włączasz konsolę lub komputer i jesteś w innym świecie. Oto jaki cel przyświeca twórcom okularów Oculus Rift. I może im się to udać.
Możliwości są dzisiaj ogromne. Rozpoznawanie ruchów użytkownika za pomocą żyroskopów i akcelerometrów jest dostępne nawet w komórkach. Urządzenia takie jak wizjer Sony HMZ-T1 (recenzja na Obywatelu HD) pozwalają też na umieszczenie na głowie w miarę lekkiego wizjera dobrej jakości. Póki co brakuje jednak sprzętu przeznaczonego konkretnie dla gier. Sony szykuje co prawda wersję swojej zabawki z kamerą, ale nie wiadomo jakie ma co do niej plany. O Oculus Rift wiadomo wszystko, bo to jeden projektów, który został sfinansowany przez Kickstartera.
Pierwszego września zakończyła się zbiórka pieniędzy na ten pomysł. Twórcy chcieli zgromadzić 250 000 dolarów, a udało im się zebrać prawie 2,5 miliona. Internautów wyraźnie zaciekawiła wizja „ekranu” przeznaczonego konkretnie dla gier wideo.
Sprzęt niby taki jak inne, ale projekt nastrajający nieco większym optymizmem niż zazwyczaj. Wcale nie dlatego, że dwa wyświetlacze pokażą 640 x 800 pikseli dla każdego oka (to akurat bardzo mało), pozwolą na podłączenie do komputera przez HDMI, DVI lub USB, a obraz będzie widać w 110 stopniach w poziomie i 90 w pionie. Chodzi o zainteresowanie producentów gier. Przede wszystkim sprzęt będzie sprzedawany z grą DOOM 3 BFG. To odgrzewany kotlet, ale całkiem smaczny, a do tego już działający.
John Carmack jest podobno wizjerem zachwycony, a osoby, które się nim już bawiły wspominają że jest jest super lekki (około 220 gramów) i bardzo szybki – bez opóźnienia przy śledzeniu ruchów głowy gracza. Co więcej Carmack nie będzie jedynym producentem, który opracuje gry na Oculusa. Paczki ze sprzętem i oprogramowaniem mają dotrzeć do twórców w styczniu 2013. Najtańszy zestaw kosztuje 300 dolarów więc bez tragedii.
Wygląda na to, że chętnych nie brakuje. Wizjer ma być wspierany przez grę akcji Hawken. Gierka wychodzi 12. grudnia i już w dniu premiery będzie gotowa na Rifta. Zapowiada się rewelacyjnie.
W innym serwisie pomagającym w zebraniu funduszy, IndieGoGo, trwa również zbiórka pieniędzy na tytuł grozy Montas, który również ma wykorzystywać możliwości wirtualnego cacka. Póki co zebrano dopiero około 1000 dolarów (z 300 000 potrzebnych), ale do końca zostało jeszcze 40 dni. Zwiastun pokazuje coś ciekawego. Z okularami na głowie odcinającymi od świata zewnętrznego może być naprawdę strasznie.
Czy zatem Oculus Rift zmieni sposób w jaki gramy? Możliwe, chociaż ja pozostaję sceptyczny. Sprzęt zapowiada się fajnie i znakomicie, że wykorzystuje śledzenie ruchów gracza. Pytanie tylko czy twórcy wykorzystają je we właściwy sposób? I to taki, który nie tylko będzie dobrze działał i sprawiał sporo radości podczas rozgrywki, ale również nie wywoła mdłości.
Trochę szkoda też, że Oculus ma tak niską rozdzielczość, nie ma wbudowanych słuchawek i nie jest połączony z jakąś kamerą (czy np. Kinectem) do śledzenia ruchów reszty ciała gracza. Byłoby rewelacyjnie, gdyby w grze można było również oddać na przykład ruchy dłoni przed wirtualnym wzrokiem avatara.
Koniec końców wszystko zależy więc od twórców aplikacji. Sprzęt tego typu nie jest dzisiaj już bardzo trudny do zrobienia, bo składa się z elementów bazowych, które w ostatnich latach bardzo się spopularyzowały i potaniały. Technicznie będzie to więc działało zapewne świetnie. Najważniejsze jednak by były gry. Bez tego Oculus Rift nie ma szans na podbicie rynku.
Wpis pochodzi z Multi-bloga.