Panasonic NR-B32SG2

Nie znam zbyt wielu uczuć mniej przyjemnych, niż smak ciepłego piwa. Dobrze zrobiony grzaniec jest wyśmienity, ale ciepła breja zdjęta z rozgrzanego parapetu, bez gazu i pianki… o Chryste! Aż mi się cofnęło. Na szczęście te czasy odeszły w niepamięć.

Test lodówki to zupełnie inna para kaloszy niż test telewizora. Nie ma tu systemów poprawy jakości obrazu, z których mógłbym się ponabijać czy pseudo praktycznych dodatków, za które mógłbym przybić producenta do krzyża. Dlatego też wspominaną już na łamach bloga lodówkę Panasonic NR-B32SG2-SE postanowiłem sprawdzić praktycznie i chronologicznie. Poniżej kilka życiowych rad dla osób, które planują kupno takiej lodóweczki.

Transport – zrzucić na kogoś innego

To cholerstwo nie jest małe. Ma ponad dwa metry wysokości i wraz z pudłem waży prawie 90 kilogramów.

Tak więc w kwestii dostarczenia sprzętu polecam zastosować odwieczną zasadę spychaczy – zrzucić to na kogoś innego. Jeśli pod koszulką macie dumne 150 kilogramów czystych mięśni, przed śniadaniem przenosicie dla zabawy samochód sąsiada pod drzewo pełne ptaków, a zawodowo zajmujecie się dźwiganiem lokomotyw, to możecie ze spokojem wnosić lodówkę sami. W innym wypadku polecam zmusić do tego osoby trzecie. Ja miałem akurat to szczęście, że na czwarte piętro sprzęt wnieśli mi kurierzy. Trochę klęli na architektów, że nie zaplanowali windy, ale poradzili sobie z tym w niecałe 10 minut. Byłem w takim szoku, że miałem ochotę paść przed nimi na kolana.

Lodówa jest więc duża i ciężka, sam nie wniósłbym jej na parter, ale z pomocą doświadczonych ludzi można by ją pewne wtargać nawet na Giewont. Chociaż nie polecam :)

Rozpakowanie – na spokojnie

Gdy już pudło stoi u Was w kuchni i szykujecie się do rozpakowania, to polecam robić to na spokojnie. Ja w czasie ustawiania i rozpakowywania miałem jeszcze remont, a do tego strasznie jarałem się nowym sprzętem. Zapomniałem więc o kilku kawałkach styropianu ze środka, które w ciągu kolejnych godzin pięknie się zmroziły.

Panasonic NR-B32SG2 zamrażalnik

Aha! Po transporcie warto zostawić lodówkę na kilka godzin w spokoju. Niech ostygnie po ekscytującej podróży w letniej atmosferze, wszystkie płyny ustrojowe niech jej spłyną gdzie mają spłynąć itd. Może to dmuchanie na zimne, ale zmrożona, rozgrzana lub wytarmoszona elektronika naprawdę lubi płatać figle.

Jak pan teraz to włączy, to możemy od razu spisywać protokół gwarancyjny

– powiedział mi któregoś zimowego popołudnia kurier, który właśnie wniósł prawie zmrożoną plazmę. To samo powtórzył sympatyczny człowiek od lodówki i mu uwierzyłem.

Procedura startowa – sięgamy po piwo

Gdy Panasonic NR-B32SG2-SE wreszcie działa robimy dwie rzeczy.

Po pierwsze zmieniamy chłodzenie z +4 na +6 i mrożenie z -18 na -16. Różnica w szybkości chłodzenia jedzenia nie będzie wielka, a lodówka działa dzięki temu trochę ciszej. Po tym zabiegu w pokoju obok lodówki nie słychać w ogóle, a w kuchni mruczy sobie delikatnie jak mały kociak.

Gdy zadbamy już o nasze uszy, zajmujemy się gardłem. Zanim weźmiecie się za przepakowywanie pomidorów, serów, jajek i wędlin włóżcie do lodówki piwo. Po skończonym ustawianiu innych produktów będziecie zmęczeni, a NR-B32SG2-SE już od dawna będzie czekał z piwem w wersji idealnej do podania. Temperatura testowej porcji złotego napoju spadła z obleśnych 23,9 stopni, do 16,5 stopnia w nieco ponad pół godziny. Byłoby szybciej gdybym podkręcił chłodzenie na maksimum, ale aż tak mi się nie spieszyło.

 

Na co dzień – palce przy sobie

Po załadowaniu całych 324 litrów lodówki i 252 zamrażalnika można ze spokojem zacząć relaks. Zapas piwa na kilku półkach starczy na tydzień, mięsa możemy nie kupować przez miesiąc, a owoce i warzywa ukryte w wydzielonych szufladach będą idealne jeszcze przez jakieś 7 dni.

Uważać trzeba tylko na trzy rzeczy.

Po pierwsze wścibskich sąsiadów, którzy mogą zainteresować się tym dziwnym blaskiem świecącym w kuchni w środku nocy. Niestety wspominany w pierwszym tekście wyświetlacz lodówki nie ma czujnika natężenia światła lub timera i daje po oczach cały czas. Trzeba się do tego przyzwyczaić.

Panasonic NR-B32SG2 cienie

Po drugie rozlewaniem wody przy robieniu lodu. Niestety przegródki na kostki są umieszczone w zamrażalce w taki sposób, że aby je włożyć/wyjąć trzeba otworzyć górną szufladę zamrażalki. Z gotowym lodem, to nie problem. Z wodą – czasem tak, bo łatwo zahaczyć o szufladę i rozlać trochę płynu.

Panasonic NR-B32SG2 lód

Po trzecie trzeba uważać na palce. Lodówka jest pokryta stalą, która ma być odporna na zbieranie odcisków bardziej niż inne. To jednak nadal duża, ciemniejsza niż w białym AGD powierzchnia. Nie ma szans by nie było widać żadnych smug. Jeśli macie małe dzieci kochające dotykać wszystkiego i wszystkich, a do tego jesteście chorobliwymi pedantami, to ten model będziecie dość często przecierać suchą szmatką. W innym wypadku trzeba po prostu pamiętać by lodówkę otwierać chwytając za rączkę, a nie macać ją całymi dłońmi… nawet jeśli macie na to straszną ochotę.

Panasonic NR-B32SG2 zamknięta i otwarta

Panasonic NR-B32SG2-SE – dla fanów klasyki

Koniec końców Panasonic NR-B32SG2-SE to lodówka, która zadowoli fanów klasycznych rozwiązań. Sprzęt wygląda bardzo nowocześnie, ale nie przytłacza zbędnymi nowinkami technicznymi. Jeśli lubicie takie gadżeciarskie dodatki jak drzwi otwierane w obydwie strony, wbudowany ekran z dostępem do Facebooka czy maszynę do lodu, to poszukajcie czegoś innego.

Jeśli jednak chcecie po prostu ładnej, cichej i pojemnej lodówki wykonanej ze smakiem z trwałych materiałów, to Panasonic NR-B32SG2-SE was zadowoli. Mi przypadła do gustu i pozbawiła lęku przed ciepłym piwem.

 

Lodówki Panasonica znajdziecie tutaj