LG D2000N-PN

LG prezentuje ekran D2000N-PN, który wyświetla obraz trójwymiarowy bez używania okularów. Zastanawiam się jednak po co nam coś takiego na 20 calach?

Koncepcja jest w teorii bardzo fajna. Ekran do komputera śledzący użytkownika za pomocą kamery i dbający o to by autostereoskopowy obraz był najlepszej jakości nawet przy wychyleniach głowy. Jest tu również:

  • rozdzielczość 1600 x 900 pikseli,
  • jasność 250 c/m2,
  • kontrast 1000:1,
  • kąty widzenia 170 stopni w poziomie i 160 w pionie,
  • czas reakcji matrycy 5 ms,
  • złącza DVI, HDMI, RGB.

Wszystko na poziomie. Są tylko dwa problemy.

Po pierwsze monitor wejdzie do sklepów w październiku w cenie 4500 zł. To sporo nawet jak za telewizor, a co dopiero za ekran o przekątnej 20 cali.

LG D2000N-PN

Druga sprawa to wykorzystanie. Do czego można go obecnie użyć? Przede wszystkim do filmów Blu-ray 3D. Tych jednak jest mało, a oglądanie ich na małym ekranie bez pełnego HD nie będzie szczytem komfortu.

Można go będzie też oczywiście wykorzystać do gier, ale po pierwsze tytułów wspierających 3D jest jeszcze mało, a po drugie nie widziałem jeszcze ani jednej gry 3D, której trójwymiar nie byłby wkurzający. W teorii jest to świetne uzupełnienie nowoczesnych gier wideo, ale w praktyce wzrok męczy się tak bardzo, a animacja jest tak poszarpana, że gracz z własnej woli przechodzi w tryb 2D.

No i jest jeszcze kwestia jakości obrazu 3D bez okularów. To będzie znakomita technologia, ale za kilka lat. Obecnie obraz jest słaby. Widzieliśmy to chociażby na Toshibie ZL2 prezentowanej podczas tarów IFA 2011. Szału jakościowego nie było.

Toshiba ZL2

Nie czepiałbym się tego wszystkiego gdyby ekran miał kosztować normalne pieniądze. Ale za 4500 zł można kupić telwizor 3D. Nie autostereoskopowy, przyznaję, ale tańszy, większy i o lepszej jakości obrazu.

Więc po co przepłacać?