Muzycy z japońskiego zespołu Androp postanowili okiełznać 250 aparatów Canona i stworzyć z ich flashy „żywą” instalację ubarwiającą ich występ. To jak gigantyczny ekran diodowy bez diod.
Instalacja pozwoliła nie tylko na oświetlenie sceny podczas kręcenia teledysku, ale także urozmaicenie go zdjęciami tego samego kadru z różnych kątów. Efekt nie jest tak oszałamiający jak w filmach z serii „Matrix”, ale ciekawie uzupełnia wideoklip.
Zresztą sami rzućcie okiem.
Nagranie teledysku trwało 48 godzin. Twórcy poprosili o pomoc swoich fanów przez Twittera. Zgłosiło się 20 chętnych do lutowania maniaków Androp.
Wiedzieliśmy, że to będzie działać… w teorii. W praktyce nigdy nie mieliśmy okazji przetestować wszystkich 250 kamer. Ekipa zaczęła płakać gdy zobaczyliśmy, że wszystkie aparaty działają
– mówi Kawamura, reżyser teledysku.
Na oficjalnej stronie zespołu Androp można obejrzeć teledysk w ciekawej stylistyce. Jest też opcja wpisania własnego hasła, które pojawi się podczas projekcji na świetlistym ekranie.
A poniżej jeszcze dokument pokazujący prace na planie.
Stawiam dobre piwo jeśli nie zmieni się to w wiral.