Pod koniec zeszłego miesiąca pisałem o nowej wersji elektronicznej lornetki Sony – modelu DEV-50V. Pisałem krytycznie, bo nijak nie byłem w stanie zrozumieć dla kogo jest to urządzenie. Teraz już wiem – dla nikogo.
Japoński serwis AV Watch przeprowadził test tego urządzenia. Dla przypomnienia, jest to cyfrowa kamera zamknięta w obudowie mającej przypominać lornetkę. Całość gra nieco na uczuciach nerdów, którzy widzieli podobne urządzenia w serii Star Wars, Back to the Future, serialu Fringe i dziesiątkach innych produkcji.
Problem polega na tym, że rzeczywistość nie jest jeszcze w stanie odwzorować tego, co serwują nam filmy, książki i komiksy fantastyczno-naukowe. Piszę to z wielką przykrością, bo sam też chciałbym mieć w kieszeni Trikoder, a przed oczami lornetkę z potężnym zoomem, rozpoznawaniem twarzy i innymi bajerami. Trzeba być jednak realistą. W 2013 roku elektroniczna lornetka nie ma najmniejszego sensu. Test Japończyków to potwierdza. Jakość zdjęć i filmów pozostawia wiele od życzenia (obejrzyjcie próbki na AV Watch), a do tego tryb 3D ma ograniczone zbliżenie. Na domiar złego jest jeszcze słaba bateria.
W czasie nagrywania w 2D bateria wystarcza na około 35 minut, do godziny. Jeśli urządzenie jest używane jako lornetka, bez nagrywania, wystarcza na około trzy i pół godziny
– czytamy w teście.
Pytanie tylko po jakiego diabła taszczyć ze sobą ważący 850 gramów sprzęt, skoro ma spełniać rolę zwykłej lornetki?
Dochodzi do tego jeszcze kwestia użytkowania. Trzymanie kamery/lornetki cały czas przy oczach może być męczące. Co prawda Sony DEV-50V można zamontować na statywie i podłączyć zewnętrzny ekranik, tylko w takim razie po jakiego diabła kupować elektroniczną lornetkę, a nie zwykłą kamerę?
Być może nie czepiałbym się tego urządzenia tak bardzo, gdyby nie jego cena. Koniec końców jest to ciekawy pomysł i mam nadzieję, że Sony go nie porzuci i będzie rozwijać. Za kilka(naście) lat, gdy optyka będzie doskonalsza, miniaturyzacja posunie się jeszcze dalej, a algorytmy poprawy obrazu cyfrowego pozwolą na lepsze wykorzystanie zoomu cyfrowego, to może być naprawdę fajna alternatywa dla tradycyjnych lornetek. Jednak obecnie wydanie 6300 zł na taki gadżet wydaje mi się kompletnym wariactwem.