Wygięte telewizory – marketingowa sztuczka czy nowinka, która faktycznie coś nam daje? Odpowiadam na to raz na zawsze, testując Samsunga HU8500.
Jak zapewne pamiętacie w tym miesiącu mam okazję pobawić się dłużej Samsungiem HU8500. Jest to telewizor Ultra HD koreańskiego producenta z wygiętą matrycą LCD. Sprawdzałem już jego najważniejsze funkcje. Przeczytajcie:
Samsung HU8500 – Smart TV i obsługa [test]
Samsung HU8500 – Ultra HD [test]
Ze spokojem mogę powiedzieć, że jeśli nie zależy Wam na grach, za to macie „trochę” grosza i kochacie przydatne dodatki oraz dobrą jakość, to ten telewizor jest dla Was. Pytanie tylko czy wygięta matryca, za którą płacimy więcej, ma jakikolwiek sens?
Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, że temat ten poruszałem już wielokrotnie, ale tak naprawdę nigdy nie udało mi się wypracować ostatecznego zdania. Z jednej strony wyginanie telewizorów i komórek, to wynik absurdalnej walki na nowości. Producenci muszą mieć co roku coś nowego. Coś, co będzie ich odróżniać od konkurencji. W przypadku telewizorów doszła kwestia OLEDów. Pozwalają one na łatwiejsze wygięcie matrycy niż LCD i w zeszłym roku Samsung i LG weszły na wojenną ścieżkę. Później Samsung wstrzymał się z OLEDami i skupił na LCD 4K, ale wojna na wygiętą elektronikę już się rozpoczęła i nie można było się wycofać. Stąd prezentacje wygiętych LCD na CES 2014 i podkreślanie, że to technologia trudniejsza w produkcji niż wygięty OLED. Wracamy do tego co pisałem powyżej – zawsze trzeba mieć coś nowego.
Jest dla mnie absolutnie jasne, że wygięte ekrany (nawet w Polsce reklamowane jako „Curved UHD TV” by czuć, że to tym bardziej coś światowego), to w dużej mierze nowinka mająca na celu zainteresowanie klienta i stworzenie nowego segmentu rynku. Pytanie czy to również coś więcej?
Pod koniec ubiegłego roku i na początku 2014 uważałem wygięte telewizory za produkty całkowicie zbędne. Nie przemawiały do mnie zapewnienia, że obraz ma się wydawać większy, refleksy mają być mniejsze itd. Jednak po prezentacji Samsunga w Warszawie zostałem trochę przekonany. Nie dlatego, że wszystkie zapewnienia producenta się potwierdziły, ale dlatego, że wygięta matryca nie powodowała już dodatkowych problemów (jak w przypadku pierwszych telewizorów tego typu). Skoro nie jest gorzej, a klientom się podoba, to czemu nie? Nie mam nic przeciwko nowinkom, które sprawiają przyjemność.
Dzisiaj sprawdzam jednak czy wygięte telewizory mają uzasadnienie praktyczne.
Wygięte telewizory – czy to ma sens?
Poniższe testy przeprowadzałem porównując ze sobą tytułowego Samsunga HU8500 (wygięta matryca) i testowany niedawno LG UB850V. Wybrałem te dwa modele z powodu prozaicznego – miałem je w tym samym czasie w tym samym miejscu.
Muszę podać modele telewizorów, bo różne odbiorniki różnie radzą sobie z odbiciami światła. Proszę jednak byście nie traktowali tego wpisu jako dodatku do bitwy między dwoma koreańskimi producentami. Wnioski, do których doszedłem, można spokojnie przenieść na dowolną markę. Zasada jest bowiem podobna dla każdego wygiętego i płaskiego telewizora.
Obydwa telewizory miały taką samą przekątną i były zawsze stawiane w dokładnie tym samym miejscu w odstępie czasowym maksimum kilku minut (trochę się namachałem ;). Dzień był słoneczny. Okna odsłonięte.
Telewizory wygięte VS płaskie – wielkość i jakość
Producenci wygiętych telewizorów sugerują, że taka matryca wydaje się większa, a obraz jest na niej bardziej wciągający. Obydwa twierdzenia mogą być prawdziwe, gdy usiądziecie blisko odbiornika. Naprawdę blisko, tak by obraz zajmował prawie całe pole widzenia. Wtedy wygięta matryca rzeczywiście tworzy przyjemny efekt oplatania nas obrazem. Trochę jak w kinach z zagiętymi ekranami.
Z większej odległości nie ma to znaczenia. Patrząc na wygiętą matrycę z kilku metrów i tak jawi się ona nam jako prostokąt. Nawet jeśli jest optycznie większa, to tak niewiele, że ten aspekt można spokojnie zignorować. Z bliska efekt jest ciekawy. Nie rzuca na łopatki i każe zmienić zdanie na temat sensu istnienia wszechświata, ale np. w czasie zabawy z grami wideo może się podobać.
Zagięte ekrany mogą tworzyć wiele nowych problemów. Na przykład z podświetlaniem LCD i optycznie powyginanym obrazem. Nasz mózg musi poradzić sobie z krzywiznami i jeśli na ekran patrzymy nie z idealnego środka, to może się to wydawać dziwne.
W praktyce efekt ten jednak przestajemy zauważać po kilku dniach. Innych problemów z obrazem wynikających z wygiętej matrycy HU8500 nie zauważyłem.
Tak więc w kwestii rozmiaru i jakości jestem za, pod warunkiem, że wygięty telewizor będzie bardzo duży lub usiądziemy blisko niego. Najlepiej na samym środku, ale wbrew moim obawom po dłuższym użytkowaniu dobrego telewizora tego typu „wyginanie” się obrazu widocznego z boku nie przeszkadza.
Telewizory wygięte VS płaskie – refleksy
Oto najważniejszy argument producentów. Wygięte telewizory mają podobno odbijać mniej światła, przez co lepiej sprawdzać się w ciągu dnia.
Oczywistym jest, że matryca wygięta będzie odbijać światło inaczej niż płaska. Widać to nawet bez obrazu, robiąc zdjęcie z fleszem.
Dobrze, ale jak przenosi się to na praktyczne wykorzystanie? Pomińmy techniczne „mambo jumbo” i spójrzmy po prostu na telewizory.
Jak na ironię zasada jest tutaj odwrotna do poprzedniego punktu. By obraz na wygiętej matrycy wydawał się większy i otaczający nas – musimy usiąść bliżej. Jeśli jednak chcemy, by na matrycy było widać jak najmniej refleksów – musimy usiąść dalej. Poniżej widać porównanie wygiętej i płaskiej matrycy przy odległościach:
- 3,5 metra
- 2 metry
- 0,7 metra
Im dalej znajdujemy się od matrycy, tym refleksy są bardziej rozciągnięte i mniej przeszkadzają. Z mniejszej odległości efekt jest również widoczny, ale o wiele słabiej, przez co ten aspekt wygiętej matrycy nie ma już takiego znaczenia.
Jak widać z bliska zmienione refleksy światła na wygiętej matrycy są nadal widoczne, ale nie dają już tak wiele korzyści co z daleka. Płaski LCD odbija światło w inny sposób, ale z bliska na obydwu telewizorach rezultat jest podobny – musimy zasłonić okna :) Siedząc niedaleko telewizora wygięty ekran nie uratuje nas przed refleksami. W takim przypadku wszystko nadal zależy od kąta siedzenia i nasłonecznienia. Jeszcze nie czas demontować żaluzje.
Czy wygięte telewizory mają sens?
Tak, mają sens. Podczas wielu dni spędzonych z Samsungiem HU8500 nie zauważyłem żadnych problemów z obrazem wynikających z zastosowania wygiętej matrycy. Owszem, jeśli nie siedzimy naprzeciwko idealnego środka matrycy, to obraz może wydawać się lekko zniekształcony. Po kilku dniach przyzwyczaiłem się jednak do takiej matrycy na tyle, że już tego nie zauważałem. Jedynie wchodząc do pokoju z wyłączonym telewizorem kątem oka widziałem coś dziwnego. Rozciągnięte refleksy na ciemnym ekranie wywołują nietypowy, przyciągający wzrok efekt. Jednak po włączeniu odbiornika ten sam aspekt wygiętej matrycy sprawia, że w jasnym pomieszczeniu odbija ona mniej światła.
Zakrzywione telewizory to nadal ciekawostka. Okazuje się jednak, że niektóre z wieeeelu zalet wymienianych przez producentów mają uzasadnienie w praktycznym użytkowaniu. Nie wszystkie z nich, więc nie wierzcie, że to jest jakiś kolosalny przeskok jakościowy, który rzuci Was na kolana. W odpowiednich warunkach wygięta matryca ma jednak swoje zalety.
Tak, wiem. Też jestem w szoku ;)