Po pierwsze wyjaśniam, że „telewizorki” piszę w zdrobniałej formie, bo chodzi o małe przekątnej. Od 11 do 25,4 cali. Ale mowa o panelach OLED czyli zupełnej nowości. Nowości, która mocno potaniała… ale i tak kosztuje krocie.
Oto kilka ciekawych obniżek cen:
- 15-calowy telewizor LG EL9500 można dostać w Wielkiej Brytanii za 1058 funtów,
- 11-calowy telewizorek Sony XEL-1 (pierwszy, seryjnie sprzedawany panel OLED na rynku) za 999 funtów,
- wreszcie 25,4-calowy, najnowszy model Sony PVM-2541 w USA za 5490 dolarów,
- na deser jest też zbliżający się wielkimi krokami „hełm” Sony HMZ-T1 (pisałem o nim kilka dni temu), który można już zamawiać w Amazonie za 799 dolarów.
Obniżki są spore. Na przykład w przypadku EL9500 to spadek ceny o prawie 50%. Chociaż oczywiście przy technologii OLED nawet tak duże spadki cen zostawiają nas z monstrualnymi stawkami. 5200 złotych za ekran o przekątnej 15 cali albo 17 000 zł za 24,5 cala, to „lekka” przesada.
Nie wątpię, że OLED to przyszłość. Ma wszelkie właściwości niezbędne do stania się technologią nowej ery płaskich telewizorów. Ale nie w roku 2011. Może za jakieś dwa lata, gdy LG wyda wreszcie panel kilkudziesięciocalowy, a obecnie dostępny sprzęt stanieje. Wtedy może zacznie się prawdziwa rewolucja OLED. Póki co w przekątnych większych niż kilka cali dla komórki ceny są porażające.