Fot. na licencji CC Twistiti Flickr

Smell-O-Vision, technologia mająca wprowadzić zapach do kin była już kiedyś testowana. Wbrew wszelkiej logice ludziom nie spodobała się mieszanka sztucznych zapachów zmieniających się szybciej niż natężenie bólu głowy. Teraz naukowcy chcą instalować nowe rozwiązanie tego typu w telewizorach i komórkach.

To będzie kino 5D, 6D czy ile? Nie ważne, istotna jest tutaj nowa technologia opracowana przez badaczy z University of California w San Diego i Samsung Advanced Institute of Technology w Korei. Ich nowe urządzenie jest w stanie wygenerować tysiące zapachów wedle potrzeb projektanta/widza.

Dla przykładu jeśli ludzie jedzą pizzę, widz czuje zapach pizzy wydobywający się z telewizora lub telefonu. A gdy piękna kobieta przechodzi obok nich, mogą poczuć jej perfumy

– powiedział profesor Sungho Jin z UC San Diego dodając, że woń dostosowywałaby się oczywiście do tego co widzimy na ekranie telewizora lub telefonu komórkowego. Zróżnicowane mieszanki powstają dzięki matrycy 200 kontrolerów (100 na osi X i 100 na Y), które łącząc się w zmienny sposób mogą generować nawet 10 000 różnych zapachów. Kontrolery łączą się z wodnym roztworem takim jak amoniak i powstaje zapachowy gaz. Naukowcy testowali swoje urządzenie z dwoma popularnymi perfumami Live by Jennifer Lopez i Passion by Elizabeth Taylor.

Live by Jennifer Lopez

Podobno osoby biorące udział w testach potrafiły wyczuć zapach z około 30 centymetrów od urządzenia. Aktualnie trwają prace nad miniaturyzacją i stworzeniem łatwego systemu wymiany kartridży podobnych do tych z drukarek.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że doktor Jin sam przyznał, że nie jest pewien czy użytkownicy będą chcieli z tego korzystać. Badaczom chodziło tylko o udowodnienie pewnej koncepcji. Sęk w tym, że kiedyś już ta koncepcja była badana i nie przypadła do gustu widzom. System „Smell-O-Vision” stworzony w roku 1960 był testowany w amerykańskim kinach podczas seansów filmu The Scent Of Mystery w Nowym Jorku, Chicago i Los Angeles. Ukryte pod siedzeniami urządzenia pompowały na salę około 30 różnych zapachów. Między innymi wina, cytryny, prochu pistoletu i czosnku. Oczywiście w odpowiednim momencie filmu.

Inna próba dotyczyła filmu Polyester z 1981. W tym przypadku widzowie dostawali kartki z zapachami do zdrapania. Podczas seansu można było powąchać sobie róże i pizze, ale też bąki, klej i skunksa.

Chyba zaczynam widzieć pewną prawidłowość, która mogła doprowadzić do upadku tego pomysłu. Wąchanie czosnku, skunksa i gazów nie brzmi jak rewelacyjna zabawa na piątkowy wieczór. Perfumy Jennifer Lopez zapowiadają się już znacznie lepiej. Może więc tym razem zapachowe kino domowe i komórki będą miały więcej szczęścia?

Coś jednak czuję, że taka technologia nigdy nie wyjdzie poza parki rozrywki i kina 5D z ruchomymi siedzeniami i wodą tryskającą w twarz. Ot chociażby przez ból głowy jaki może wywołać częste zmienianie zapachów. A może zamiast miski prażonej kukurydzy będziemy podczas seansu trzymali na kolanach słoik z niezmieloną kawą do „przeczyszczania” nozdrzy?

 

Źródło: TGDaily, Wikipedia, Fot. na licencji CC Twistiti Flickr