Osoby śledzące mnie na Facebooku i systematycznie odwiedzająca blog wiedzą, że mało co jara mnie obecnie tak jak „Battlefield 3„. Gra wreszcie wyszła, spędziłem z nią wczoraj kilka godzin i… póki co jestem rozczarowany. Głównie niepotrzebnymi zmianami.
Samotność bez sieci
Zanim o trybie multi, to kilka słów o single. Podsumowuje je jedno zdanie: to nie jest „Call Of Duty”. Gra zaczyna się mocnym przytupem w postaci akcji abordażu na pędzące metro, ale później wieje nuuuuudą! Jest to o tyle dziwne, że w przeciągu pierwszych 90 minut gracz walczy we wspomnianym metro, strzela na ulicach miasta, skrada się unikając wroga, bombarduje lotnisko i walczy ze szczurem.
Niby dzieje się dużo, ale jest sennie. Akcja zmienia się zbyt szybko z jednego końca równi na drugą (od skradania, do walki w powietrzu z myśliwcami), ale poszczególny segmenty są zbyt wolne. No i quick time eventsów oraz skryptów jest tu oczywiście więcej niż wyrwanych włosów z mojej głowy. Jeśli jakąś misję widzieliście na filmie (chociażby pierwszą ze snajperem na budynku), to gra w nią przypomina śledzenie kogoś po śladach na śniegu. Niby spacer fajny, ale bez większych niespodzianek.
W „Call Of Duty” też była masa skryptów, ale tam akcja była poprowadzona jak w filmach Michael’a Bay’a. Jak już raz coś wybuchło, to wybuchało do samego końca. W „Battlefield 3” gra się jak w film Władysława Pasikowskiego, mniej się dzieje, mniej eksploduje, a liczy się niby wszystko inne. Tylko, że to wszystko w przypadku „Battlefield 3” jest po prostu nudne.
Jakby tego było mało, gra idiotycznie ogranicza pole walki. Rozumiem, że w multi ma to sens, ale dlaczego w single nie mogę sobie łazić gdzie chcę? Gdyby mnie gra cofała po przejściu dwóch kilometrów od centrum rozgrywki, to bym to jeszcze rozumiał. Ale dostaję po łapach wystawiają nos dosłownie za ścianę! Jak „Battlefield” to „Battlefield”, a nie prowadzenie gracza po sznurku.
To co misie lubią najbardziej
Oczywiście jeśli ktoś kupuje „Battlefielda 3” dla trybu single, to sam jest sobie winien. Wiadomo, że ta seria jest tworzona głównie dla multi. Kiedyś była tylko taka i nikt nie narzekał. Teraz jakiś tam tryb dla jednego gracza musi być, bo jak inaczej uzasadnić te dziesiątki milionów dolarów budżetu?
Niestety póki co multi też mnie trochę zawiódł. Po fatalnej wersji beta moje wymagania nie były zbyt wygórowane. Ale niestety stało się to, czego się obawiałem – twórcy zaczęli grzebać w czymś, co grzebania nie wymaga. Rozgrywka w „Battlefield 3” jest niepotrzebnie zmieniona w stosunku do „Bad Company 2”. Mówię tu o drobiazgach takich jak brak trybu z trzeciej osoby przy lataniu śmigłowcem (pograłem jeszcze chwilę i na szczęście tryb z trzeciej osoby jest, wciśnięcie prawej gałki w padzie. Wczoraj musiałem być zmęczony :), zmienione sterowanie tegoż, zmienionym układzie listy graczy z teamu na liście (inne miejsce osoby kierującej pojazdem) itd. To są niby szczegóły, ale fanom „Bad Company 2” będą przeszkadzać.
I nie chcę słyszeć, że „Battlefield 3” jest następcą „Battlefield 2”, więc ma prawo do takich zmian. Bzdura! Gigantyczny sukces tej gry nie jest tylko wynikiem kultu poprzednich Battlefieldów. W dużej mierze wynika on z popularności jaką w sieci zyskało „Bad Company 2”. To fani tej gry napędzili hype do maksimum. To również ten tytuł (zarówno jedynka jak i dwójka) wprowadził wiele nowych cech charakterystycznych serii. Ot chociażby zniszczenia terenu. Ludzie od ponad roku grają w „Bad Company 2” i są zadowoleni jak cholera! Po co zmieniać to co dobre?
To jest zarzuty subiektywny, z którym zgadzać się można lub nie. Ale obiektywnie też nie jest idealnie. Dla przykładu:
- osławione zniszczenia terenu na silniku Frostbite 2 są niepotrzebnie zmniejszone. Mam wrażenie, że twórcy ograniczają je na każdym kroku. Co jest jakimś idiotyzmem, biorąc pod uwagę, że to nowa wizytówka tej serii,
- menu gry jest mniej wygodne niż dawniej, nie pokazuje kolejnej mapy przy zmianie, odlicza zbędne 20 sekund po każdej planszy (za dużo), ustawia nowo zdobyte gadżety jako domyślne, nawet jeśli tego nie chcemy itp.
- sterowanie śmigłowcem zostało zmienione, chyba głównie po to by było równie nieintuicyjne co w „Battlefield 2” na PC :)
Mimo wszystko gram
Oczywiście wiele z moich zarzutów wynika z faktu, że od ponad roku łupię ostro w „Bad Company 2”. Koniec końców to co najważniejsze, drużynowa walka o dany cel, jest w „Battlefield 3” rewelacyjne. Jestem pewien, że po dłuższym czasie spędzonym z tytułem się do niego przekonam i stanie się on głównym pożeraczem mojego wolnego czasu na kolejny rok. Nie rozumiem tylko po co twórcy zmieniają coś co jest dobre?