Blu-ray Ultra HD

Obraz Ultra HD niedługo wreszcie będzie miał taką jakość, jak powinien. Ale rewolucji się nie spodziewajcie. Nośniki optyczne nie są zbyt podniecające. Przynajmniej nie w takiej formie.

Telewizory 4K są dostępne akceptowalnych cenach od roku. Już w grudniu 2014 pisałem o walce na cyfrowe treści UHD Samsunga i LG. I nawet jeśli kodek HEVC ma obecnie największe znaczenie na torrentach i u Netflixa, to i tak rozwija się rewelacyjnie. Czego nie można powiedzieć o nośniku fizycznym dla 4K, na który czekamy od dwóch lat.

Powolną reakcję Blu-ray Disc Association (BDA) na Ultra HD nazwałem jednym z największych rozczarowań roku 2014. Wiele wskazuje na to, że podobnie może być w 2015.

Najpierw specyfikacje nowego standardu:

  • wsparcie dla obrazu Ultra HD
  • obsługa standardów HFR (60 klatek na sekundę), barwy Rec.2020 i kodeka HEVC
  • bitrate 100 Mb/s (teraz jest to 40 Mb/s)
  • wsparcie dla HDR (ITU 2084/2086)

Fajnie? OK, ale nie idealnie. Brakuje 48 fps w 3D, wsparcie dla innych standardów HDR (Dolby, Vision, Philips, Technicolor) jest możliwe, ale nie obowiązkowe, a żeby było jeszcze śmieszniej nieobowiązkowa jest też obsługa 3D, CD i DVD. W praktyce oznacza to, że jeśli producenci wpadną na genialny pomysł, by na technologii zarabiać kilka razy, to pierwsze odtwarzacze Blu-ray Ultra HD mogą nie czytać filmów z DVD i 3D. Po co dawać wszystkie funkcje od razu, skoro za rok można wydać coś lepszego i chwalić poszerzeniem możliwości?

Blu-ray

BDA ruszy z udostępnianiem licencji latem tego roku, więc w praktyce pierwsze odtwarzacze Blu-ray Ultra HD pojawią się zapewne w okresie świątecznym, a jeszcze więcej w styczniu, na CES 2016.

Największym problemem Blu-ray Ultra HD będą jednak ceny i cyfrowa dystrybucja. Filmy na Blu-ray były i nadal są drogie, na Blu-ray 3D są jeszcze droższe, a na Blu-ray Ultra HD zapewne ich koszt zerwie czapki z głów. Oczywiście obecnie tylko sobie gdybam, ale praktyki polskich dystrybutorów nie wróżą niczego innego. A to przecież konieczność zmiany sprzętu, więc kolejna przeszkoda stojąca na drodze do masowej popularyzacji.

I to w czasach, gdy Netflix w USA kosztuje grosze. BDA robi co prawda ukłon w stronę kopii cyfrowych, pozwalając wydawcom na dodanie funkcji cyfrowego mostka (digital bridge) prowadzącego do kopii cyfrowej filmu możliwej do odtwarzania na sprzęcie mobilnym. Jest to jednak funkcja opcjonalna, więc wszystko zależy od dobroci studiów filmowych. A wiadomo jakie one mają podejście do klienta.

Fot. na licencji CC Images_of_Money Flickr

Fot. na licencji CC Images_of_Money Flickr

 

Wnioski? Bardzo możliwe, że Blu-ray Ultra HD będzie rozwiązaniem tylko dla zapaleńców. Już teraz widać wyraźny ruch w stronę cyfrowej dystrybucji. Kolejna zmiana sprzętu, brak wsparcia dla wszystkich z obecnych formatów i (zapewne) wysokie ceny filmów w Polsce sprawią, że Blu-ray Ultra HD w naszym kraju podzieli losy zwykłego Blu-ray i będzie tylko ciekawostką.

Zróbcie sami prosty test.

Sprawdźcie ilu Waszych znajomych ma odtwarzacz Blu-ray i co najmniej 10 filmów.

Wersja druga, jeszcze bardziej miażdżąca.

Zapytajcie znajomych nie wkręconych mocno w nowe technologie, co to w ogóle jest Blu-ray.

Robiłem ten sprawdzian w moich kręgach. Wyniki były oczywiście na korzyść torrentów :)