4K i drink

W październiku 2015 roku wybór telewizora Ultra HD jest jak zamawianie chłodnego, letniego drinka zimą. Bardziej logiczna byłaby herbata, ale jeśli masz ochotę na coś dobrego, to i tak go kupisz.

Ten blog nazywa się Obywatel HD. Jak więc nie trudno się domyślić lubię wysoką rozdzielczość. Im więcej pikseli, tym lepiej! Kocham je liczyć, a najbardziej wtedy gdy jest ich tak dużo, że gołym okiem nie da się ich zobaczyć. Dlatego wspieram obecny trend 4K, Ultra HD, UHD czy zwał jak zwał. Już w listopadzie 2012 roku bawiłem się 84 calowy LG LM9600, jednym z pierwszych telewizorów Ultra HD na rynku. Na filmie mówiłem wtedy, że przy cenie 80 000 zł to tylko ciekawostka.

Fajnie by było napisać, że po trzech latach wszystko się zmieniło, ale niestety to nie takie proste.

Z jednej strony zmiany są ogromne. Producenci telewizorów tak bardzo przycisnęli tę nowinkę, że w trzy lata z ciekawostki stała się ona standardem. Obecnie nowe telewizory ze średniej i wysokiej półki, to już tylko Ultra HD. Za kolejne trzy lata po Full HD może już nie być śladu. Produkcja matryc Ultra HD jest prosta i coraz tańsza, więc po co trzymać się „przestarzałych” rozwiązań?

Ceny samych telewizorów UHD też poszły ostro w dół. Obecnie odbiornik 4K o ludzkiej przekątnej (czytaj: powyżej 50 cali) można kupić już za kilka tysięcy złotych.

Wypracowane zostały też standardy, które mają szansę utrzymać się chociaż kilka lat. HEVC jest już popularny, HDCP 2.2 uznawane, a jedyne co w najbliższych latach będzie postarzać nasze telewizory, to HDR. Więc wreszcie można kupować telewizor 4K bez wielkiego strachu o przyszłość.

Sęk w tym, że nadal nie bardzo będziemy go mieli jak wykorzystać. Podsumujmy obecne możliwości 4K jakie ma polski fan multimedialnej rozrywki:

  • Filmy z Blu-ray – na IFA 2015 Samsung zapowiedział odtwarzacz Blu-ray Ultra HD UBD-K8500, a czytelnik Marcin podrzucił mi też cynk o playerze Panasonic DMR-UBZ1, który ma wejść do sprzedaży w listopadzie. Problem w tym, że ten pierwszy pojawi się dopiero w przyszłym roku, a drugi ma kosztować w Japonii równowartość absurdalnych 12 500 zł. Filmów na starcie też będzie dosłownie kilka. Oczywiście z czasem się to zmieni. Będą i tanie odtwarzacze i duży wybór produkcji UHD na krążkach. Ale jeśli Blu-ray i Blu-ray 3D nas czegoś nauczył, to tego, że w Polsce mamy zawsze co najmniej rok opóźnienia i na początku wybór jest potwornie ograniczony.

  • Seriale i filmy online – rozwiązaniem problemu braku treści na Blu-ray UHD jest streaming. Kodek HEVC na to pozwala. W USA lada chwila będzie to miało sens, bo Netflix, Amazon, Hulu i inni dostawcy zaczynają się tłuc na treści 4K. W Polsce to dosłownie dwie usługi (Strefa VOD UHD u Samsunga i Filmbox Live u LG) oferujące łącznie kilkadziesiąt filmów. Niestety niezbyt nowych. Streamowane UHD nie rzuca też na kolana pod względem jakości. Jest wygodne, bo zawsze pod ręką, ale jeśli idzie o jakość, to w praktyce zwykły Blu-ray Full jest nadal górą.
  • Grydekolt Lary Croft w 4K wygląda olśniewająco, ale do jego oglądania w wysokich detalach i z odpowiednią płynnością potrzebny jest potwór, a nie komputer. O 4K na PlayStation 4 i Xbox One możecie zapomnieć.  Na domiar złego telewizory 4K mają często większy input lag, więc na starcie wiele z nich (nie wszystkie) nadają się słabiej do gier.
  • Praca – telewizor 4K może przydać się do pracy. Poniżej fotka z dialogów jakie piszę do gry wideo. Wysoka „rozdziałka” w takich zadaniach pomaga. Tylko, że ikonki systemu i tak trzeba skalować, bo w UHD są absolutnie mikroskopijne, a to nie zawsze wychodzi poprawnie. Wspomniany wcześniej input lag też nie pomaga. W praktyce mimo, że od wielu miesięcy pracuję na telewizorze 4K, to i tak system mam ustawiony na Full HD. Tylko czasem przełączam się do rozdzielczości 3840 x 2160, by wspomóc konkretne zadania.

 

Wszystko to sprawia, że telewizor 4K, to obecnie inwestycja w przyszłość.

Jest jak pyszny, ochładzający drink z lodem i świeżymi owocami kupowany w środku zimy. W październiku bardziej sensownym wyborem byłaby herbata, ale jeśli macie ochotę na coś dobrego, najlepszego w karcie, to i tak nie macie wyboru. Tym bardziej, że nawet jeśli herbata kosztuje mniej i ma większy sens, to kolorowy drink ma szansę sprawić więcej radości.