Targi CES, to poważna sprawa. Największe firmy, najnowsze technologie, walka o rynek i pieniądze… Ale nie tylko. Bywa też zabawnie. Czasem na konferencjach, innym razem na stoiskach lub po prostu wśród ludzi. Wystarczy stanąć na chwilę w tłumie i słuchać.W czasie kilku dni na targach robiłem to przy każdej, możliwej okazji. Ciągnąłem producentów głupich gadżetów za język, stawałem między ludźmi udając, że piszę coś na komórce lub szedłem spokojnie obok niezorientowanego tłumu. Słuchałem… No dobra, podsłuchiwałem. Dość paskudnie, ale w dobrej wierze – by poprawić Wam humor :) Oto co słyszałem na targach CES 2015.
– Co to jest? – Pyta młoda dziewczyna swojego chłopaka przechodząc obok stoiska Oculusa.
– Eee. To tylko zwykłe VR – odpowiada chłopak, tak jakby hełmy do rzeczywistości wirtualnej były tak popularne, jak tostery.
I jak tu się dziwić, że producenci muszą ciągle oferować coś nowego, skoro nudzą się nam rozwiązania, który nie ma jeszcze nawet w sprzedaży.
– To smart power bank z wbudowanym głośnikiem – mówi sympatyczna pani pokazując owalny gadżet będący zarazem akumulatorkiem i głośnikiem
– Smart? W jaki sposób?
– Po podłączeniu go do telefonu automatycznie wykrywa źródło muzyki.
Drodzy Obywatele, mamy przełom! Złącze mini jack wpięte do komórki automatycznie wykrywa źródło dźwięku. Rozwiązania tworzone przez NASA się chowają.
– Jaka jest rozdzielczość filmu? – Pytam prezentera kamery I.C.E 360 nagrywającej obraz w 36o stopniach.
– Obecnie około 480p.
– To mało. Będzie więcej?
– Będzie.
– Kiedy?
– W drugiej generacji.
– A kiedy ona wyjdzie?
– Pod koniec tego roku.
– A obecna jest już w sprzedaży?
– Nie.
– A kiedy będzie?
– W połowie tego roku.
Innymi słowy proszę kupować kamerę już teraz, chociaż za pół roku na 100% będzie coś lepszego.
– Do czego taki dron? – Pyta sceptycznie młody mężczyzna swojego kompana.
– Do podglądania sąsiadek – Odpowiada drugi i razem zaczynają rechotać jak Beavis i Butt-Head.
W fontannie pod jednym z hoteli pływa kaczka. Grupka ludzi przechodzi obok niej, próbuje pogłaskać i odchodzi. Po chwili słyszę:
– To była prawdziwa kaczka czy elektryczna?
Tak, Las Vegas potrafi tak silnie wypaczyć postrzeganie rzeczywistości.
W hotelu wysiadł mi Internet (już trzeci raz). Włączam telewizję by chwilę odpocząć nie robiąc nic. Okazuje się to nieco stresujące.
– W serialu reklamy lecą najpierw co 15 minut, a potem co 8. Mam wrażenie, że oglądam blok reklamowy przerywany serialem.
– W wiadomość jest reportaż o tym, że zabójca policjantów idący na proces ma inną fryzurę niż dawniej i nosi okulary.
– Władze kilku stanów zakazały zjeżdżania na sankach – to zbyt niebezpieczna rozrywka, a groźba pozwów jest za duża.
Na deser trzy fotki.
Las Vegas. Piękne miejsce.
CES. Wspaniała impreza.
:)