Jako że o nanotechnologii napisałem powieść, to głupio byłoby odmówić zaproszenia na pokaz gry „Crysis 3”, w której główny bohater wykorzystuje nanity do cna. Wygląda na to, że szykuje się spora premiera. Nawet jeśli tytuł nie jest już tak gorący jak dawniej.
Pierwszy Crysis, to FPS, który przeszedł do historii z kilku powodów. Po pierwsze gra miała tak astronomiczne wymagania sprzętowe, że w dniu premiery mało kto był w stanie zobaczyć ją w pełnej chwale. Drugi powód uzasadniał pierwszy – gra działała i wyglądała olśniewająco! Mimo, że jest to tytuł z 2007 roku, to do dzisiaj nie widziałem lepiej zrealizowanej fizyki drzew pękających pod naporem kul czy rozklekotanych chat niszczonych granatami. O grafice nie wspominam, bo to znają wszyscy. Po sześciu latach gra nadal wygląda rewelacyjnie. Żaden inny FPS nie wytrzymuje tak dobrze próby czasu.
W 2011 roku gra doczekała się kontynuacji i niestety emocje już opadły. Tytuł był robiony na trzy platformy, PC, Xbox 360 i Playstation 3, co oznaczało konieczność pohamowania wizualnych zapędów twórców. Gra wyglądała nadal świetnie (wersja z DirectX 11 na PC wręcz rewelacyjnie), ale nie był to już taki szok jak w przypadku części pierwszej. Szczególnie, że brakowało możliwości niszczenia wielu elementów otoczenia jak w jedynce. Przy takich możliwościach silnika spodziewałem się, że Nowy Jork będzie można zrównać z ziemią. Najwyraźniej oczekiwałem zbyt wiele.
W przypadku takiej serii, trudno jednak myśleć inaczej. Pierwsza część Crysis, to dowód na to, że przy odrobinie zapału i masie zdolności, można wyprzedzić własne czasy. Dalej jest już to bardziej typowy produkt dla mas.
Na horyzoncie widać już trzecią część gry (premiera za miesiąc) i mimo, że nie jestem podniecony tak jak dawniej, to jednak czekam. Wszystko dlatego, że mimo iż Crysis 2 nie był żadną rewolucja, to był nadal solidnym shooterem, z masą świetnych momentów. Fragmenty nocnych starć z obcymi odpowiadały dynamizmem najbardziej spektakularnym scenom z filmu „Cloverfield”.
Tak więc czekam na „Crysis 3”. Nie jak na mesjasza, ale coś, co może być po prostu solidnym FPS-em nastawionym na wartką akcję.
Bez względu na jakość gry, na pewno czeka nas duża premiera. Polski oddział Electronic Arts już teraz ostro promuje nowy tytuł. W sobotę drugiego lutego organizuje prapremierę gry w Warszawie. Zjeżdżają się ludzie z całej Polski, pojawi się również Cavet Yerli, współzałożyciel Cryteka. Oczywiście będę na miejscu i zdam relację, więc jeśli macie jakieś pytania co do gry, to piszcie w komentarzach pod tym wpisem lub na moim Facebooku.
Póki co idę sprawdzić betę, która już jest dostępna.