Kino nie jest tanie. Kino 3D jest nawet droższe. Dlaczego?
Wyborcza przygotowała ciekawy artykuł dotyczący tego tematu. Przemysław Poznański stara się w nim odpowiedzieć na pytanie dotyczące wysokich cen biletów. Powodów może być wiele.
Wiadomo na pewno, że na bilet, który dostajemy w kasie, składa się cała kinowa machina – od kosztów wynajmu pomieszczeń (kina najczęściej znajdują się w galeriach handlowych), pensji dla pracowników, opłat za zużycie wody czy prądu, przez urządzenie sali kinowej (1,5 – 2 mln zł), koszt zakupu projektora cyfrowego niezbędnego, by oglądać filmy 3D (jeden projektor kosztuje ok. 400 tys. zł), aż po opłatę dla dystrybutora filmu
– pisze autor.
Na cenę biletu składają się:
- 2 zł za wypożyczenie okularów 3D,
- 13 zł opłat dla dystrybutora filmu,
- 0,38 zł opłat na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF),
- 0,43 zł opłat z tytułu praw autorskich,
- 10,17 zł kosztów kina (płace, dzierżawa, prąd itd.),
- 1,92 zł podatku VAT.
Wyborcza opracowała te dane samodzielnie na podstawie danych uzyskanych od operatorów. W materiale czytamy jednak, że kina chronią dość silnie tych informacji. Mówią jednak wprost, że bilety, to tylko jedno ze źródeł przychodu multipleksów.
Sprzedaż biletów jest podstawowym źródłem przychodów kin, ale kina uzyskują również przychód z barów kinowych oraz ze świadczonych usług reklamowych
– wyjaśnia Katarzyna Borkowska, wiceprezes zarządu Helios SA.
O ostatnim fakcie widzom przypominać chyba nie trzeba. Podczas moich ostatnich trzech wizyt w kinie, przez „Transformers: Dark Of The Moon” było 30 minut reklam (z zegarkiem w ręku). Podobnie przed „Harry Potter and the Deathly Hallows part 2„. Trochę lepiej sprawy miały się przed seansem „Kapitana Ameryki„. Wraz z Otisem obejrzeliśmy „tylko” 25 minut reklam.
Wszystko to sprawia, że pokochanie kina 3D raczej nie jest zbyt łatwe. Szczególnie, że filmy w 3D ogląda się mniej przyjemnie. Obraz jest ciemniejszy, efekty dyskusyjne, a cena wyższa. I zapewnienia przedstawicieli multipleksów o znakomitej jakości obrazu i dźwięku niewiele tu zmienią. Widz ma przecież dość sprawne oczy i uszy i widzi kiedy ktoś robi go w konia. A z filmami 3D często właśnie tak jest. Czujemy się wyrolowani. Wydojeni z większej ilości pieniędzy, tylko po to, by obejrzeć film w pseudo 3D o gorszej jasności i wkurzającym „szarpaniu” obrazu.
Powinni dawać nam za to upust. A jednak każą płacić więcej…