Tanie, proste w obsłudze ekrany holograficzne o jakości takiej jak zwykłe telewizory? MIT nad tym pracuje.
Rok temu pisałem o technologii holograficznej i jej przyszłości. Nauka wyraźnie goni za wizjami ze świata pop kultury. Szczególnie „Gwiezdnych Wojen”, w których George Lucas stworzył wizję, której do dzisiaj nie udało się jeszcze dogonić. Ale uda się. Jestem tego pewien. Jeśli nie wierzycie, to zerknijcie na przykłady, które podawałem w poprzednim tekście. Ot chociażby system firmy Burton tworzący w powietrzu 50 000 punktów na sekundę, generując dzięki nim unoszący się w powietrzy obraz o odświeżaniu 10-15 klatek na sekundę.
Słaby wynik? W porównaniu do tradycyjnych ekranów LCD rzeczywiście tak. Ale badania trwają. Nie tylko w firmie Burton, ale również na uczelniach. Amerykańskie Massachusetts Institute of Technology prowadzi prace nad ekranem holograficznym, który miałby wyświetlać kolorowy obraz rozdzielczości telewizorów SD z szybkością 30 klatek na sekundę. Co jeszcze bardziej ciekawe pracujący nad tym systemem Daniel Smalley zbudował główny chip optyczny do niego za 10 dolarów.
Źródło zasilania kosztuje więcej niż ten chip. Plastik jest wart więcej
– mówi Michael Bove, sprawujący pieczę nad projektem Daniela Smalley’a.
Twórcy zaznaczają, że najbardziej podniecającym aspektem ich systemu, jest rezygnacja z tradycyjnych filtrów dla światła RGB. Zamiast blokować kolory czerwony, zielony i niebieski system z MIT pozwala na wyselekcjonowanie ich po przepuszczeniu przez kryształ niobianu litu.
Patrząc z bliska na ekran LCD widać, że każdy piksel składa się z trzech kolorowych filtrów. Jest czerwony subpiksel, zielony i niebieski. Po pierwsze jest to niewydajne, bo nawet idealne filtry odrzucałyby dwie trzecie światła. Po drugie takie rozwiązanie ogranicza rozdzielczość lub szybkość z jaką może pracować modulator
– tłumaczy Smalley, dodając jeszcze, że zaletą jego rozwiązania jest fakt, iż technologia jest już dobrze znana. Wykorzystanie jej w wyświetlaczu nowego rodzaju ma być więc tańsze.
Co może z tego wyniknąć? Póki co raczej nie księżniczka Leia unosząca się przed naszymi nosami w pełnej krasie. Ale być może podwaliny pod zupełnie nowy sposób kreowania obrazu na płaskiej powierzchni. Sposób, który nie zmieni się w seryjnie sprzedawane telewizory i monitory w ciągu pięciu lat. Możliwe, że nawet nie dziesięciu. Ale za dwadzieścia… kto wie.
Źródło i fot. MIT