Rynkiem telewizorów rządzi LCD, ale wyobraźnię wielu Obywateli świata HD najbardziej pobudza OLED. I będzie to robił jeszcze silniej, bo zbliżają się nowe telewizory. Również w Polsce. Co ciekawego nas czeka i ile będzie kosztować?
Czym jest OLED wyjaśniałem już na wideo.
Dla widzów najważniejsze jest przede wszystkim to, że OLED nie wymaga dodatkowego podświetlania matrycy jak LCD, dzięki czemu kolor czarny jest praktycznie doskonały. To największa zaleta tych telewizorów w stosunku do ciekłych kryształów. Są też inne, ale to właśnie czerń wywołuje największy opad szczęki.
Japońska doskonałość za górę złota
Najgłośniejszą nowinką OLED na targach IFA 2015 była zapowiedź Panasonica, który zdecydował się dołączyć do organicznego wyścigu. Na konferencji prasowej japoński gigant zaprezentował model Panasonic Viera TX-65CZ950. 65 calowy telewizor został skonstruowany na matrycy OLED LG. Ma rozdzielczość Ultra HD, jest wygięty, a od konkurencji ma go odróżniać nie tyle sam sprzęt, co jego stuningowanie. Mike Sowa, znany kolorysta prosto z Hollywood, markuje ten sprzęt swoim nazwiskiem, mówiąc, że wyjęty prosto z pudełka telewizor będzie najlepiej przygotowanym OLEDem na rynku do seansów kinowych. W praktyce oznacz to po prostu dobrze przygotowany tryb fabryczny dla kinomanów oraz rozbudowane możliwości dodatkowej, profesjonalnej kalibracji telewizora. Czyli coś, w czym Panasonic zawsze był dobry.
Niestety ta przyjemność nie będzie tania. Każdy telewizor OLED jest drogi, każdy OLED 4K jest bardzo drogi, a model Panasonica może pod tym względem urwać głowę. Oficjalnej, polskiej ceny jeszcze nie ma, ale serwis cnet pisze o 10 000 euro w Europie. Tak, ilość zer się zgadza. Dziesięć tysięcy euro, więc ponad 42 000 zł.
Jeśli uważacie, że to absolutna abstrakcja, to macie zdecydowanie rację. Pierwsze kroki są jednak zawsze trudne. A w przypadku OLEDów również drogie.
Korea nadal prowadzi
Zapowiedź Panasonica była najbardziej ekscytująca z działki OLED TV, bo to pierwszy producent, który zdecydował się dołączyć do LG w popularyzacji tej technologii. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że jeszcze przez lata, to właśnie koreańskie LG będzie najsilniej rozwijało i promowało organiczne telewizory.
W LG sprawa jest prosta – LCD nadal rządzi rynkiem, ale to OLED jest przyszłością.
Firma robi wszystko, by telewizorów organicznych było więcej. I będzie. W Polsce już lada chwila.
Nieoficjalne informacje mówią o miesiącu, ale bardziej realistyczny jest koniec tego roku. Zapewne okres świąteczny. To wtedy na nasz rynek wejdą trzy kolejne serie OLEDów LG:
- LG EG910V – telewizor OLED Full HD
- LG EG920V – budżetowy model 4K z HDR
- LG EG960V – „wypasiona” seria 4K również z HDR
O ostatnim z nich, EG960V, pisałem niedawno w podsumowaniu opinii profesjonalnych recenzentów. Są oni zgodni, że to urządzenie absolutnie genialne.
O dwóch pierwszych, tańszych modelach pisałem również na moim blogu. To odpowiedź LG na kwestie cenowe. Koszt tych telewizorów to kolejno około: 2300, 4200 i 4700 euro. To nadal za dużo dla większości odbiorców, ale OLED póki co w RTV jest produktem premium.
Jest też duża szansa na to, że wraz z wprowadzeniem nowych modeli do sprzedaży, stare potanieją. Konkretów w tej kwestii jednak na razie nie ma.
Rozmawiałem z LG podczas targów IFA na temat cen i oczywiście producent zdaje sobie sprawę jak absurdalnie musi brzmieć kwota np. 20 000 zł za telewizor dla wielu odbiorców. Najnowszy, najwyższy model ma być jednak w Polsce niewiele droższy od głównej konkurencji – Samsunga JS9500 w technologii LCD SUHD czyli LCD w wysokiej rozdzielczości z kwantowymi kropkami – o których kiedyś już mówiłem.
65-calowy Samsung JS9500 kosztuje obecnie w Polsce około 17 000 zł. LG będzie miało trudne zadanie do wykonania jeśli chce być niewiele droższe, ale podobno ma próbować.
To by było na tyle…
Telewizory OLED w Berlinie można było znaleźć na wielu innych stoiskach. Również firm, których osoby nie śledzące regularnie rynku mogą nie znać.
Sęk w tym, że trwa to od lat i nie wpływa na ofertę sprzedażową. Do końca tego roku telewizory OLED będą miały w sprzedaży dwie firmy. Panasonic zaoferuje coś dla najbogatszych fanów wysokich rozdzielczości, a na kolejne nowości będziemy musieli poczekać zapewne minimum rok.
Z kolei LG ponownie poszerzy swoją ofertę, która nadal nie będzie w stanie konkurować z globalną potęgą LCD (szczególnie w kontekście tego, że np. Polacy niechętnie wydają na telewizory więcej niż 3000 zł), ale będzie następnym krokiem na drodze do czegoś, co Koreańczycy nazywają przyszłością telewizorów.
Czy mają rację zweryfikują odbiorcy. Póki co cieszmy się po prostu z nowinek na rynku. To znakomity okres dla fanów dobrych telewizorów.