Przykra wiadomość dla nadawców telewizyjnych, a znakomita dla mediów internetowych. Według raportu Digital Life, przygotowanego przez agencję badawczą TNS, zwiększona popularność Internetu wpływa negatywnie na zainteresowanie innymi mediami. I dobrze.
Nastąpiła wyraźna zmiana w komunikacji z konsumentami. Marki obecnie nie mogą poprzestać na prezentowaniu się co jakiś czas, muszą nawiązywać z nimi trwałe relacje, angażować ich. Ta zmiana sposobu korzystania z mediów, przejście z biernego oglądania telewizji do aktywnego poszukiwania informacji i wyrażania własnych opinii w Internecie, otwiera doskonałe możliwości przed markami, które będą potrafiły naprawdę zrozumieć to zjawisko i opracować odpowiednie sposoby interakcji z konsumentami w nowym środowisku
– mówi Konrad Magdziarz, Business Development Manager w TNS OBOP.
W Polsce 15% więcej osób korzysta codziennie z Internetu niż codziennie ogląda telewizję. W krajach dopiero rozwijających swoją infrastrukturę sieciową (Tajlandia, Egipt, Filipiny) jest odwrotnie, tam „telepudło” cieszy się największą popularnością.
Entuzjazm dla Internetu wśród konsumentów, którzy dopiero niedawno uzyskali dostęp do tego medium, oferuje ogromny potencjał markom i firmom, które zrozumieją potrzeby właśnie tych użytkowników. Jednakże, pomimo że nasze badania wskazują na nowe możliwości, nasuwa się również słowo ostrzeżenia: konsumenci z krajów rozwiniętych zaczynają czuć się znużeni nieprzebranymi ilościami „cyfrowych śmieci”, którymi marki zasypują ich za pośrednictwem portali społecznościowych. Firmy muszą nauczyć się, jak należy przebijać się przez ten cyfrowy szum przy pomocy bardziej spersonalizowanego podejścia, bazującego na postawach i zachowaniach użytkowników Internetu na poszczególnych rynkach
– podsumowuje Konrad Magdziarz.
Na początku napisałem, że królowanie Internetu uważam, za coś dobrego. Dlaczego? Sprawa jest moim zdaniem bardzo prosta. Zarówno w telewizji jak i w sieci jest taka sama ilość informacji przydanych, jak i kompletnych bzdur. Różnica polega na tym, że w telewizji czas antenowy jest bardziej ograniczony, a więc informacje bardziej „przemielone”. Dochodzi do tego jeszcze mniejsza możliwość porównania wiadomości z innymi źródłami.
W Internecie mamy możliwość szybkiego i dość głębokiego drążenia tematu. Nie zawsze z zadowalającym rezultatem, ale zawsze z szansą na uzyskanie większej ilości wiedzy. Jest też znacznie lepiej funkcjonujący system oceniania i komentowania wszystkiego i wszystkich. A to już otwarte drzwi do żywych dyskusji na argumenty. W praktyce często zamieniające się w pyskówkę, ale nie zawsze.
Innymi słowy – ja bez telewizji mogę żyć, tylko muszę mieć łącze 25 megabitów ;)