„Titanic” wpłynie do światowych kin ponownie w przyszłym roku. Zrobi to na swoje 15. urodziny w nowych szatach – 3D. James Cameron pokazał 18 minut swojego trójwymiarowego filmu w Los Angeles i przy okazji wyjaśnił kilka sprawa dotyczących pieniędzy i swojej pracy.
3D daje możliwość zmienienia koncepcji ponownego wydawania filmów. Czasem się ono sprawdza, a czasem nie, ale trójwymiar wydaje się być koncepcyjnym hakiem pozwalającym twórcom podnieść swoje dzieło do miana czegoś innego
– wyjaśnia reżyser „Titanica”, „Avatara”, „Terminatora” i jeszcze kilku innych filmów, które przeszły do historii kina.
James Cameron odpowiedział też na zarzuty ludzi, którzy uważają 3D za coś słabego i wytykają mu komerchę nakierowaną wyłącznie na zarabianie grubych milionów.
Po pierwsze dlaczego komercja ma być zła? Co jest złego w tworzeniu miejsc pracy w kinach na całym świecie? Co jest złego w zabawianiu ludzi? Jeśli nie pojawią się oni w kinach, to znaczy, że się myliliśmy. Ale jeśli przyjdą, to znaczy, że daliśmy im to czego chcieli. Jeśli przyjdą ponownie, to daliśmy im to czego naprawdę chcieli, bo byli skłonni zapłacić za to dwa razy.
Reżyser dodaje, że jest jego zdaniem każdy film jest eksperymentem, który może się udać lub nie. Według niego to połączenie sztuki i biznesu. Połączenie, z którym nie ma on najmniejszego problemu.
W sumie nic dziwnego. Spójrzmy na wyniki finansowe ostatnich filmów fabularnych Camerona:
- „Avatar” – budżet nieznany, ale mówi się o około 300 mln dolarów – przychody na świecie 2,78 mld dolarów,
- „Titanic” – budżet 200 mln dolarów – przychody 1,84 mld dolarów,
- „Prawdziwe Kłamstwa” – budżet 115 mln dolarów – przychody 378 mln dolarów.
- „Terminator 2” – budżet. 102 mln dolarów – przychody 519 mln dolarów.
Z takimi wynikami finansowymi dziwne, by było gdyby Camero narzekał na swoją pracę czy formę biznesu jaką prowadzi. Trzeba mu jednak przyznać, że nawet jeśli robi filmy tylko udające głębię, to robi je tak dobrze, że praktycznie każdy wnosi coś nowego do historii kina. Ot chociażby technologicznie. Nie bez powodu „Terminator 2” dostał Oscara między innymi za charakteryzację i efekty specjalne, a sam Cameron zgarnął statuetkę za reżyserię „Titanica”. Gość wie jak zrobić film, który sprzeda się znakomicie na całym świecie i trafi w gusta nie tylko widzów, ale i krytyków. Lepsze to niż kolejna łupanka Michaela Bay’a, która też świetnie się sprzedaje, ale robi widzowi lobotomię.