Tytułowy mini projektor firmy LG nie powala pod względem rozdzielczości obrazu, ale może być ciekawy dla osób szukających czegoś mobilnego. Przekątna 100 cali prosto z kieszeni, to fajna perspektywa. Szkoda, że za górę złota.
Nie przesadzam pisząc o kieszeni. Projektor ma 108 x 103 x 44 mm wielkości i waży tylko 270 gramów. Ma wbudowaną baterię pozwalającą na około dwie godziny projekcji, złącze USB, HDMI i wyjście słuchawkowe.
Niestety LG nie pozbyło się tradycyjnych wad mini projektorów. Po pierwsze ma on niską rozdzielczość – zaledwie 854 x 480 pikseli. Mniej niż większość nowych smartfonów.
Źródłem światła są też LEDy (co oczywiste przy tego typu konstrukcjach), więc jasność jest niska. Około 100 ANSI lumenów.
Największy problem tego typu urządzeń, to jednak ich cena. Gdyby były tanie, to można by je kupować po prostu jako ciekawy gadżet, dodatek do tradycyjnego sprzętu. Nie używalibyśmy takiego projektora codziennie, na pewno nie jako głównego ekranu, ale na urlopie, w czasie podróży itp. mogłyby się przydać. Spójrzcie jak szczęśliwi są ludzie na tej paskudnej grafice promocyjnej :)
No, ale nie za 500 dolarów. Właśnie w takiej cenie znalazłem LG Minibeam Nano-PV150G na Amazonie. To „nieco” za dużo. Trzeba dodać, że oficjalnej ceny LG jeszcze nie ma, więc po premierze w kilku regionach może być taniej. Nie spodziewam się jednak ceny do 500 zł, a tylko wtedy takie urządzenie miałoby sens.
Jeśli jednak Was stać i macie ochotę na 100 cali prosto z kieszeni, to śmiało. Najfajniejsze w tego typu konstrukcjach jest to, że mają własne baterie i możliwość odtwarzania multimediów prosto z pendrive’a. Tutaj też ma to działać w tak prosty sposób.