Podczas targów CES 2013 mogliśmy podziwiać wygięte ekrany OLED Samsunga i LG. Jest to koncepcja tyleż ciekawa, co kompletnie zbędna. Mimo to LG rusza ze sprzedażą w Korei. Cena oczywiście zrywa beret.
Telewizor LG EA9800, o którym mowa, ma 55 cali, waży około 17 kilogramów i ma zaledwie 4,3 milimetrów grubości. No i jest wygięty. W Korei LG rusza właśnie z zamówieniami przedpremierowymi. Do klientów pierwsze odbiorniki mają trafić w przyszłym miesiącu. Cena tego dziwnego odbiornika to 15 milionów wonów, więc około 43 000 złotych. Przypominam, że to 43 tysiące za 55 cali.
W newsach na ten temat jakie czytałem znalazłem informacje, jakoby miało to być odwzorowanie efektu znanego z kin IMAX w warunkach domowych. Bez urazy dla dziennikarzy, którzy przedrukowują taki marketingowy bełkot, ale chyba żeście powariowali!
Jest to produkt tak samo zbędny jak cyfrowa „lornetka” Sony DEV-50V. Rozumiem, że jest to udowodnienie pewnej tezy. Pokazanie w ciekawy sposób jakie możliwości daje OLED. I to mi się podoba. Tylko, że po jakiego diabła tracić moc produkcyjną na coś tak niepotrzebnego, skoro można by ją poświęcić na składanie tradycyjnych odbiorników OLED?
No bo jaki sens ma wyginanie ekranu o przekątnej 55 cali? Wiem, że takie rozwiązanie spotykamy w niektórych kinach (wspomniany IMAX), ale ich ekrany mają kilkanaście metrów szerokości. Wtedy to ma sens. W 55 calach nie ma najmniejszego.
Ta nowinka powinna pozostać tylko koncepcją.