Walka na cale wchodzi w kolejny etap. Obecnie producenci tłuką się albo na ogromne telewizory, albo na naprawdę małe ekraniki. Wygląda na to, że po środku nie ma już nic.
O wielkich przekątnych już zbyt wiele dodawać nie trzeba. Ostatnio pisałem o tym sporo. Producenci przerzucają się obecnie wielkościami. Przoduje Sharp, z seryjną 90-tką, która wejdzie do sprzedaży w Polsce w drugim kwartale przyszłego roku. Na drugim miejscu jest LG, Toshiba i Sony, które na bazie tej samej matrycy tworząc 84-calowe monstra z pasywnym 3D. Na deser zostaje jeszcze Samsung z 75-calowym modelem ES9000. Producent chce go wypromować na coś luksusowego.
Luksusowa jest na pewno cena takich telewizorów. Jeśli mówimy o matrycach Full HD, to musimy wydać od 27 000 zł (75″ Samsunga) do około 50 000 zł (90″ Sharpa, w drugim kwartale 2013). Osoby zainteresowane rozdzielczością 4K muszą wziąć jeszcze większy kredyt – od 70 do 90 tysięcy złotych w zależności od producenta.
Masakra.
Po drugiej stronie wagi leżą z kolei ekraniki małe, ale z coraz wyższymi rozdzielczościami. Takie, które za jakiś czas mają sprawić, że już nie tylko Apple będzie miało tablet z rozdzielczością wyższą niż w telewizorach. Oto kilka nowości z ostatnich dni:
A wiecie co jest w tym najśmieszniejsze? Że polski odbiorca kupuje najchętniej telewizor w cenie do 2000 zł. Opisane nowinki są o wiele droższe, a do tego wielu z nich nawet jeszcze nie ma w żadnych urządzeniach.
Czekam na moment, w którym ta walka na wielkie i małe przekątne wreszcie znudzi się klientom, zaczną narzekać na forach i Facebooku, że nie ma równie silnej promocji zwykłego sprzętu i rozpocznie się wojna w przedziale 40-60 cali. Dam sobie rękę uciąć, że to właśnie telewizory takiej wielkości sprzedają się najczęściej.
A Wy ile macie cali w kinie domowym i jaką rozdzielczość telefonie/tablecie?