Ostatnio wyjaśniłem Wam obrazowo czym jest OLED. Dzisiaj chcę rzucić na niego okiem przez pryzmat możliwości, ale i oczekiwań. Pobudźmy wyobraźnię w oczekiwaniu na przyszłość!
Jeśli przegapiliście mój film na temat tego czym jest OLED, to polecam nadrobić zaległości.
Ta pyszna organiczno-nieorganiczna kanapka zapewniająca znakomitej jakości obraz i możliwości trudne do osiągnięcia innymi metodami powoli zadomawia się na rynku.
Komórki rządzą światem
Obecnie OLED najlepiej radzi sobie na rynku mobilnym. Od kilku lat ekrany tego typu możemy znaleźć w komórkach i tabletach takich firm jak LG, Samsung Nokia, Motorola, HTC i innych. To zrozumiałe z kilku powodów. Po pierwsze mniejsze ekrany są tańsze w produkcji. Po drugie w sprzęcie mobilnym naturalne właściwości OLEDów są najbardziej pożądane. Ekrany tego typu mogą być cieńsze, bardziej wytrzymałe i energooszczędne niż LCD.
Oczywiście nie muszą. Sam fakt użycia technologii OLED nie oznacza automatycznie, że dany ekran będzie wyświetlał obraz lepszej jakości niż LCD. Wielokrotnie ciekłe kryształy radziły sobie już lepiej. Podkreślam tylko kwestię penetracji rynku nowym rozwiązaniem, które zostanie z nami na dłużej. Rynek mobilny przyjął OLEDy najszybciej i najbardziej intensywnie.
Z kieszeni do salonu
Kolejnym naturalnym krokiem w rozwoju i popularyzacji ekranów organicznych, jest ich przeniesienie do naszych salonów. W tej kwestii dopiero raczkujemy, a pierwsza z kołyski wyszła firma LG.
Przez chwilę wydawało się, że czeka nas burzliwa wojną między dwoma koreańskimi producentami. W styczniu 2012 w relacjach z targów CES pisałem o prezentacjach LG i Samsunga. Obydwie firmy chwaliły się telewizorami OLED przekątnej 55 cali. Miały być drogie, ale rewelacyjne.
Kilka lat później wiemy już, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Samsung zaprezentował gotowe produkty, które niedługo potem zniknęły jednak z rynku. Firma niesamowicie szybko przestawiła komunikację marketingową z powrotem na LCD i przez kolejne lata skupiła się na rozwijaniu tej technologii. Trwa to do dzisiaj, kiedy to Samsung w swojej komunikacji podkreśla zalety paneli LCD LED, kwantowych kropek i HDR, a o OLEDach dużych przekątnych już nawet nie wspomina.
Przez chwilę wydawało się, że Sony będzie chciało zająć miejsce Samsunga, ale ten producent miał tak duże problemy z rentownością swoich działów telewizyjnych, że na moment pojawiła się nawet groźba zniknięcia odbiorników tej marki z rynku. O ogromnych inwestycjach w rozwój OLED nie było mowy.
Wierne telewizyjnemu OLEDowi zostało więc wyłącznie LG. Prędzej czy później inni producenci również wejdą do tego sektora, ale obecnie jedynym producentem na świecie, który tworzy nowe telewizory OLED o przekątnych 55 cali i więcej oraz deklaruje się, że to jedna z najważniejszych dla niego technologii jest LG.
Moja prywatna opinia o tym jest taka, że lubię dzięki temu LG bardziej. Jako fan nowych technologii czekałem na telewizory LG od bardzo dawna. Aktualnie tylko LG spełnia obietnice sprzed lat i ma u mnie za to plusa. OLED nie jest idealny (jak każda technologia), ale ma pewne zalety, które chcę widzieć w produktach dostępnych w sklepach.
Obiektywnie rzecz biorąc stwierdzam po prostu fakt. Osoba zainteresowana kupnem telewizora w technologii OLED obecnie po prostu nie ma innego wyboru. Jedyny sprzęt tego typu dostępny na rynku pochodzi z fabryk LG. Pod koniec tego roku oferta OLED producenta ma wyglądać następująco:
- LG EC930V – wygięty, 55″, jedyny model Full HD (wszystkie pozostałe będą już Ultra HD)
- LG EG9900 – wyginany na życzenie, 77″
- LG EF9800 – płaski, 65″
- LG EG9700 – wygięty, 77″
- LG EG9600 – wygięty na przezroczystej stópce, 55″ i 65″
- LG EF9500 – płaski na przezroczystej stópce, 55″ i 65″
Przyszłość w zasięgu ręki
Obecnie największe zalety wyświetlaczy OLED pochodzą z ich naturalnych właściwości. Wyświetlacze tego typu nie potrzebują zewnętrznego źródła podświetlania, więc wyświetlają idealną czerń. W komórkach i tabletach różnica nie jest aż tak istotna, bo ich LCD radzą sobie też świetnie, a do tego zastosowanie sprzętu mobilnego nie jest tak silnie związane z filmami i serialami. W kinie domowym, gdzie jakość czerni i kontrast definiują w dużej mierze poziom przyjemności, OLED może być spełnieniem marzeń. Niestety obecnie marzeń niewielu, bo telewizory tego typu są nadal drogie.
W tym roku producenci telewizorów w ogóle popuścili pasa w kwestii cen. Najlepsze odbiorniki w nowych seriach nie raz przekraczają ceny 20 000 zł, a wartość 10-15 tysięcy, to standard w najwyższej półce. Zachodnie ceny paneli OLED 4K w tym porównaniu nie porażają więc już tak bardzo, niemniej telewizory są zauważalnie droższe niż LCD.
Dzisiaj OLED jest zatem smakołykiem. Zachwyca czernią, zniewala grubością, nęci wizją technologii jutra, ale też swoje kosztuje.
Co przyniesie przyszłość?
Popularyzacja, zwiększenie produkcji i związany z nią spadek cen, to kwestie oczywiste. To co jednak pobudza wyobraźnię najbardziej, to możliwości paneli tego typu, których nie znamy jeszcze z produktów dostępnych w sklepach.
Przede wszystkim będą to ultra cienkie ekrany. Ich stworzenie jest możliwe nawet w technologii LCD, ale w ich przypadku zawsze jest problem z równomiernym podświetleniem super cienkiej matrycy. Niewiarygodnie smukłe panele LED nigdy nie są tworzone bez uszczerbku na jakości podświetlania. Cudów nie ma. OLED pozwala na wyświetlenie rewelacyjnej jakości obrazu na telewizorze, który jest tak cienki, że na ścianie wiesza się go na magnesy (pisałem o tym niedawno).
W przyszłości takie matryce mogą pozwolić na ziszczenie wizji, które od lat obserwujemy w filmach i serialach science-fiction. Elektroniczne gazety wyświetlające filmy, nowoczesne słupy informacyjne z interaktywnymi treściami czy wreszcie sprzęt mobilny z ekranami zwijanymi w rolkę, który zajmuje miej miejsca w kieszeni, a po rozłożeniu oferuje większą przekątną, niż cokolwiek co mamy do dyspozycji dzisiaj.
To wcale nie jest irracjonalna wizja fanatyka nowych technologii marzącego o świecie przyszłości. Konstrukcja takiego sprzętu jest możliwa już dzisiaj. Póki co jest to jednak po prostu zbyt drogie, by producentom opłacało się robić na masową skalę. To jednak kwestia wydajności produkcji i zmniejszenia kosztów, a nie ograniczeń technologicznych.
Tak naprawdę giętkie ekrany są instalowane w telefonach już teraz. Nie są one aż tak plastyczne, by można je zwinąć w rulon, ale dostatecznie, by np. lekko zagiąć. Po prostu takie panele są ostatecznie zamykane w sztywnych obudowach, więc ostatecznie widzimy na przykład tylko delikatną krzywiznę.
Co najważniejsze w kwestii OLEDów na plastycznych substratach widać zgodę wśród producentów. Wszyscy chcą je mieć. Rynek mobilny będzie pierwszym, w którym tego typu nowinki pojawią się na masową skalę. Swoje wizje pokazuje nie tylko LG. Na konferencjach prasowych Samsung chwali się tym co chciałby zrobić w komórkach za kilka lat.
A na przykład Sony już w 2010 roku prezentowało prototypy giętkich paneli OLED nowej generacji. Póki co Japoński producent wykorzystał OLED np. w konsoli PSP, a o poniższych nowościach więcej nie wspomina, ale ta przyszłość jest bliżej niż się nam wydaje.
Inne rozwiązania OLED z dni, które dopiero nadejdą?
Na pewno wyświetlacze lustrzane i przezroczyste, chociaż trudno przewidzieć czy kiedykolwiek znajdą one drogę do naszych domów. Na pewno pojawią się w witrynach sklepowych.
Wyświetlacze OLED będą nie tylko rosły, ale też malały. Telewizory organiczne o przekątnych ponad 55 cali robią wrażenie w domowym salonie, ale do wizjerów kamer czy okularów dla VR i rzeczywistości rozszerzonej potrzebne będą ekrany mniejsze. Czasem niewiarygodnie małe.
OLEDy już teraz pomagają też w tworzeniu wyświetlaczy o innych kształtach niż tradycyjne prostokąty. W przyszłości zapewne zobaczymy je już nie tylko w smartwatchach, ale też deskach rozdzielczych samochodów, pilotach, kontrolerach do gier itp. Oczywiście LCD też można konstruować w innych kształtach, ale z OLED jest to po prostu prostsze.
Ostatnim sektorem, w którym OLED dosłownie zabłyśnie, będzie oświetlenie. Produkty tego typu są już dostępne, ale póki co ich ceny mrożą krew w żyłach. W przyszłości może się to zmienić. Największymi zaletami paneli organicznych w tym przypadku, będzie ich energooszczędność i możliwość tworzenia oświetlenia o dowolnym kształcie. Po co męczyć się z dużymi żarówkami czy świetlówkami wkręcanymi pod klosze, skoro świecić może sam klosz?
Lekarstwo na wszystko?
Oczywiście OLED nie będzie magiczną technologią, która samodzielnie zmieni cały świat. To nowe wyświetlacze, inny rodzaj oświetlenia, ciekawsze możliwości telewizorów, komórek, zegarków i tak dalej. Nie mówimy o zbawianiu świata, ale sprawieniu, że pod względem technologicznym będzie on nieco bardziej przypominał to, czym twórcy fantastyki karmią nas od dekad.
Ktoś może powiedzieć, że to przecież nic nadzwyczajnego. Hologramy, to by było dopiero coś! Oczywiście, ale czy nie ciekawie byłoby przynieść ze sklepu telewizor w rulonie, a nie kartonie, a komórkę o dużym ekranie zwijać do postaci pudełeczka niewiele większego od puderniczki?
Rozruszajmy trochę wyobraźnię! Lada chwila być może stanie ona w szranki z rzeczywistością.
Wpis przeczytacie również w serwisie Technologie.Gazeta.pl.